Wiadomości
Udostępnij:
Biegli w tym tygodniu wejdą na teren pogorzeliska przy Marywilskiej? „Nie jest bezpiecznie”
-
27.05.2024 08:44
-
Aktualizacja: 16:10 27.05.2024
Niewykluczone, że w tym tygodniu w końcu biegli będą mogli wkroczyć na teren pogorzeliska spalonej hali przy Marywilskiej 44. Dotychczas nie pozwalały na to względu bezpieczeństwa. — Nie jest to teren bezpieczny w kontekście pogorzeliska. Za ciepło, za gorąco. Ta zgorzelina jeszcze nie ostygła do końca — mówi wiceprezydent Warszawy Tomasz Bratek.
Dotychczas nie pozwalały na to względu bezpieczeństwa, ale niewykluczone, że w tym tygodniu biegli będą mogli wkroczyć na teren pogorzeliska spalonej hali przy Marywilskiej 44.
— Nie jest to teren bezpieczny w kontekście pogorzeliska. Za ciepło, za gorąco. Ta zgorzelina jeszcze nie ostygła do końca. Dopiero eksperci badający przyczyny pożaru oraz konstruktorzy, którzy tam wejdą, zobaczą, na ile pozostałości się nadają do odbudowy, czy fundamenty będą dobre — wyjaśnia wiceprezydent Warszawy Tomasz Bratek.
Śledczy, którzy wejdą na obiekt, będą musieli zabezpieczyć pozostałości po systemie monitoringu wewnątrz hali — np. serwerów. Miejsce jest zabezpieczane przez policję i straż miejską i odgrodzone taśmą.
Śledztwo w sprawie pożaru przejęła Prokuratura Krajowa. Postępowanie prowadzi mazowiecki wydział zamiejscowy Prokuratury Krajowej.
W sprawie przesłuchano świadków i część poszkodowanych. Zgromadzono część dowodów w tym materiały wideo z kamer monitoringu zainstalowanych w okolicach.
We wtorek w zeszłym tygodniu premier Donald Tusk powiedział, że za pożarem hali targowej na ulicy Marywilskiej w Warszawie mogły stać rosyjskie służby. Podkreślił, że polski kontrwywiad zatrzymał 12 osób mogących mieć związek z próbami sabotażu i dywersji w Polsce.
Pożar Marywilskiej
Hala targowa, w której było ponad 1400 sklepów i punktów usługowych, zaczęła się palić po godz. 3.00 w niedzielę. W związku z pożarem Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wydało ostrzeżenie dla mieszkańców stolicy, by nie zbliżali się do tego miejsca, pozostali w domu i zamknęli okna.
W akcji gaszenia wzięło udział kilkadziesiąt zastępów straży pożarnej, w tym Grupa Ratownictwa Chemiczno-Ekologicznego. W poniedziałek rano na miejscu pracowało jeszcze sześć zastępów straży. Pełnili dozór miejsca pożaru ze względów bezpieczeństwa.
Premier RP o pożarze na Marywilskiej
Sprawdzamy wątki, one są dość prawdopodobne, że służby rosyjskie miały coś wspólnego z głośnym pożarem na Marywilskiej - powiedział podczas konferencji premier Donald Tusk.
Szef rządu podkreślił, że chciałby, „żebyśmy nie spekulowali w przestrzeni publicznej o tym, które ze zdarzeń w Polsce są być może efektem obcych służb, w tym rosyjskich i białoruskich”. Zapewnił, że w ścisłym porozumieniu z szefami służb, w tym z szefem MSWiA Tomaszem Siemoniakiem, będzie przekazywał „to, co można przekazać opinii publicznej”.
Dzisiaj – zaznaczył – nie mamy wątpliwości, że aktywność rosyjskich służb, współpracujących z białoruskimi jest duża i „nie ma się co czarować”.
- Mamy także dzisiaj prawo przypuszczać – to jest może złe słowo – ale sprawdzamy wątki, że służby rosyjskie miały coś wspólnego z głośnym pożarem na Marywilskiej i postępowanie w tej kwestii trwa – powiedział szef rządu.
Poprosił jednocześnie, "by nie dodawać tu kolejnych domysłów", bo "nasze służby pracują efektywnie, ale muszą pracować w dyskrecji".
- Będą państwa informował o tym, o czym mogę i powinienem informować opinię publiczną, ale nic więcej – zaznaczył.
Czytaj też: Afera w Funduszu Sprawiedliwości. A. Rozenek: to była działalność mafijna
Źródło:
Autor:
RDC /DJ