Wiadomości
Udostępnij:
47 lat temu robotnicy wyszli na ulicę. Uczestnik Radomskiego Czerwca'76: ciągnęło nas do wolności
-
25.06.2023 09:13
-
Aktualizacja: 10:33 26.06.2023
Dokładnie 47 lat temu, 25 czerwca 1976 roku, radomscy robotnicy przerwali pracę i wyszli na ulicę. Najpierw stanęły Zakłady Metalowe „Łucznik”. Wkrótce do buntu dołączyły inne. Była to odpowiedź na zapowiedziane dzień wcześniej drastyczne podwyżki cen żywności. W Radomskim Czerwcu'76 wzięło udział około 20 tys. osób.
47 lat temu - 24 czerwca 1976 roku - rząd zapowiedział drastyczne podwyżki cen żywności. Niektóre artykuły miały zdrożeć nawet o ponad sto procent. Następnego dnia w proteście, radomscy robotnicy przerwali pracę i wyszli na ulicę. Najpierw stanęły Zakłady Metalowe „Łucznik”. Wkrótce do buntu dołączyły inne. Zdesperowani ludzie poszli pod budynek Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Jak mówi historyk dr Sebastian Piątkowski, w kulminacyjnym momencie, w proteście brało udział około 20 tysięcy osób.
- To oczekiwanie przeradza się w pewnym momencie w szturm tłumu na budynek Komitetu Wojewódzkiego. Są różne opowieści na ten temat. Niektórzy pamiętają, że bochenek chleba został wyrzucony przez okno. Pojawiła się taka iskra, która doprowadziła do zapłonu i ten budynek zostaje zdobyty - opowiada Piątkowski.
Wśród protestujących był Stanisław Kowalski, wtedy znakomicie zapowiadający się sportowiec. 25 czerwca zamiast na trening bokserki, poszedł pod komitet. Ten jeden dzień, ta jedna decyzja nieodwracalnie zmieniły jego życie. Przeszedł „ścieżki zdrowia”. Trafił do więzienia.
- Rodzina, sport, szkoła, no i marzenia, a przede wszystkim - zabrał mi zdrowie. Ale w sercu coś było, coś bolało, jeśli chodzi o nasz ustrój. Ciągnęło nas do wolności i ta wolność przyszła - powiedział naszej reporterce.
Protest brutalnie stłumiono. Aresztowania prowadzono na masową skale. W sumie zatrzymano około tysiąca osób.
Przebieg protestu
Akcja protestacyjna rozpoczęła się od największego w Radomiu przedsiębiorstwa – Zakładów Metalowych „Łucznik”. O godz. 6:30, nie podjął pracy wydział P-6, na którym zatrudnionych było 636 osób. Zamiast na stanowiska pracy, robotnicy udali się przed budynek dyrekcji. Około godz. 8:10 grupa licząca blisko 1000 osób wyszła poza bramy fabryki zabierając ze sobą 3 wózki akumulatorowe. Wkrótce potem grupa rozdzieliła się. Część protestujących postanowiła wrócić do zakładu, największa grupa udała się pod znajdującą się kilkaset metrów dalej bramę Zakładu Sprzętu Grzejnego, natomiast reszta skierowała się w stronę RZPS „Radoskór”. Z tych dwóch zakładów do protestujących dołączyło ok. 300 osób. W tym samym czasie strajk okupacyjny ogłoszono również w położonych nieco dalej Zakładach Urządzeń i Instalacji „Termowent”. Rozrastająca się błyskawicznie demonstracja skierowała się w stronę centrum miasta przechodząc obok dwóch kolejnych wielkich firm: Zakładów Drzewnych i Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego. Około 10.00 tłum spontanicznie skierował się pod siedzibę Komitetu Wojewódzkiego PZPR.
O godz. 10:15 wiceminister spraw wewnętrznych generał Bogusław Stachura, szef operacji Lato 76 rozkazał przerzucić do Radomia pododdziały ZOMO z Lublina, Łodzi, Warszawy i Kielc. Przerzucano też postawione w stan gotowości bojowej pododdziały Wyższej Szkoły Oficerskiej Milicji Obywatelskiej w Szczytnie.
Do godz. 11:00 przed budynkiem KW PZPR zebrało się ok. 4 tys. protestujących, którzy żądali rozmów z kierownictwem partii. I sekretarz komitetu wojewódzkiego Janusz Prokopiak zadzwonił do sekretarza KC PZPR Jana Szydlaka, który oświadczył, że odwołanie podwyżek cen nie jest możliwe. Prokopiak, wiedząc, że zdesperowany tłum może zaatakować komitet zdecydował się grać na zwłokę i ok. 12:30 poinformował protestujących, że władze centralne zareagują na protesty do godz. 14:00.
Po upływie tego terminu tłum zniecierpliwiony brakiem jakiejkolwiek reakcji władz wojewódzkich wtargnął do gmachu komitetu. Najpierw protestujący dotarli do bufetu, skąd przez okna rozpoczęli wyrzucać m.in. puszki z szynką. Następnie rozpoczęto demolowanie budynku. Z gabinetów wyrzucono portrety Lenina, z masztu na dachu ściągnięto czerwoną flagę i powieszono w jej miejscu flagę państwową. Następnie budynek podpalono, jednocześnie barykadując znajdujące się przed nim skrzyżowanie ulic, by uniemożliwić jego gaszenie jednostkom straży pożarnej.
Protestujący, do których później dołączyli również studenci i zwolnieni do domu pracownicy, którzy stawili się do pracy na drugą zmianę rozpoczęli starcia uliczne z jednostkami milicji i ZOMO, które rozpoczęły pacyfikację demonstracji. Próbowali również podpalić budynek Urzędu Wojewódzkiego oraz Biura Paszportów KW MO. Walki trwały do godz. 21:00. O godz. 20:00 rząd wycofał projekt podwyżek.
Pacyfikacja
Z powodu nieuwzględnienia Radomia w planach operacyjnych na miejscu zdarzeń nie było wystarczających sił milicji by rozpędzić demonstrację. W związku z tym już ok. godz. 10 podjęto decyzję o skierowanie na miejsce zdarzeń jednostek ZOMO z Lublina, Łodzi, Warszawy i Kielc oraz przerzucenie drogą powietrzną na lotnisko w Sadkowie pododdziałów z Wyższej Szkoły Oficerskiej Milicji Obywatelskiej w Szczytnie.
Oddziały milicji były celowo niewyposażone w broń palną. Edward Gierek wydał zalecenia traktujące użycie milicji przeciwko robotnikom jako ostateczność. Tak też się stało, zwlekano z użyciem ZOMO do chwili, aż podpalono KW i grabież sklepów stała się faktem. Zdemolowano i okradziono ponad 100 sklepów.
Do godz. 15:00 walki uliczne były wyrównane, gdyż demonstracje próbowały spacyfikować jedynie lokalne oddziały milicji i ZOMO. Po godz. 15:10 pod siedzibę podpalonego komitetu wojewódzkiego dotarły pierwsze posiłki – V, a następnie VI kompania ZOMO z Warszawy, które rozpoczęły pacyfikację przy użyciu gazów łzawiących i armatek wodnych. Kolejne kompanie ZOMO skierowano do tłumienia zamieszek w centrum miasta. Około godz. 16.20 nastąpiło największe natężenie walk i demonstracji, w których udział brało już ok. 20 tysięcy osób.
Łącznie do spacyfikowania demonstracji i zamieszek skierowano 1543 funkcjonariuszy. Milicja i ZOMO przeprowadziły masowe aresztowania zarówno demonstrantów, jak i przygodnych osób, którym zarzucano uczestnictwo w niszczeniu mienia. Zdarzały się również przypadki wyciągania ludzi z domów. Zatrzymanych brutalnie bito i kopano przeprowadzając przez tzw. „ścieżki zdrowia”.
Represje
W trakcie walk ulicznych zginęły 2 osoby: Jan Łabęcki i Tadeusz Ząbecki przygnieceni przez przyczepę ciągnika z betonowymi płytami, którą próbowali zepchnąć w kierunku nadciągających oddziałów ZOMO. Trzecią ofiarą śmiertelną związaną pośrednio z wydarzeniami był 27-letni Jan Brożyna, do którego śmierci 30 czerwca 1976 r. przyczyniło się pobicie przez milicjantów dzień wcześniej. Śmiertelną ofiarą represji po wydarzeniach radomskich, był również ks. Roman Kotlarz.
Rannych w zamieszkach zostało 198 osób. Milicja i ZOMO zatrzymały 634 osoby a następnego dnia w trybie natychmiastowym zwolniono z pracy 939 osób. 25 osób osądzono jako prowodyrów wydarzeń. Osiem z nich skazano na kary od 8 do 10 lat więzienia, jedenaście otrzymało kary od 5 do 6 lat, a sześcioro – od 2 do 4 lat więzienia. Dodatkowo ok. 170 osób zostało skazanych przez kolegia do spraw wykroczeń.
Straty materialne oszacowano na ponad 77 milionów złotych. W trakcie zamieszek spalono 5 samochodów ciężarowych i 19 osobowych, a pożar uszkodził gmach komitetu.
26 czerwca władze rozpoczęły w mediach, na stadionach i placach szeroko zakrojoną kampanię propagandową, która miała na celu potępienie i zdyskredytowanie protestujących, których nazwano „radomskimi warchołami”.
Dziś o godz. 13.00, u zbiegu ulic 25 Czerwca i Żeromskiego w Radomiu w ramach rocznicy strajków zostanie odprawiona uroczysta msza święta.
Czytaj też: Radomski Czerwiec Wolności. Dżem i Urszula wystąpili w Radomiu
Źródło:
Autor:
Anna Orzeł/PL
Kategorie: