Wiadomości
Udostępnij:
Edukacja zdrowotna w szkołach. Burzliwa dyskusja w audycji „Bez ogródek” w RDC
-
19.01.2025 12:43
-
Aktualizacja: 12:44 19.01.2025
W Polsce trwa gorąca dyskusja na temat edukacji zdrowotnej w polskich szkołach. W audycji „Bez ogródek” goście Agnieszki Gozdyry nie kryli emocji. W czwartek minister edukacji Barbara Nowacka poinformowała, że od nowego roku szkolnego edukacja zdrowotna będzie przedmiotem nieobowiązkowym. Swoją decyzję umotywowała potrzebą ochrony szkoły przed awanturą polityczną.
Goście Agnieszki Gozdyry w audycji „Bez ogródek” dyskutowali o temacie, który budzi wiele kontrowersji, czyli edukacji zdrowotnej w polskich szkołach.
W tym tygodniu minister edukacji Barbara Nowacka poinformowała, że w 2025 roku przedmiot będzie nieobowiązkowy. Zgodnie z zapowiedziami resortu edukacji, miał być wprowadzony jako obowiązkowy od roku szkolnego 2025/2026 w miejsce wychowania do życia w rodzinie (WDŻ).
Wicepremier, minister obrony narodowej i prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz oznajmił, że nie będzie to przedmiot obowiązkowy. Premier Donald Tusk przyznał, że jest „raczej zwolennikiem, żeby w takiej sytuacji stawiać raczej na dobrowolność niż na przymus”.
Paulina Piechna-Więckiewicz wyjaśniła, że edukacja dotycząca zdrowia seksualnego to 1/10 programu nowego przedmiotu, a najważniejsza jest profilaktyka prozdrowotna.
— Profilaktyka zdrowia psychicznego, nauka o emocjach, o drugim człowieku, jak należy się do niego zwracać, nauka o granicach. Mówimy o zdrowiu seksualnym, jak należy uczyć dzieci, żeby mogły uniknąć tzw. złego dotyku. Jak nie ulegać presji rówieśniczej, tylko podejmować swoje świadome decyzje co do np. rozpoczęcia współżycia, jakie zagrożenia się z tym wiążą — tłumaczyła Piechna-Więckiewicz.
Grzegorz Napieralski z KO mówił, że wyniki badań na świecie pokazują, że edukacja zdrowotna jest potrzebna.
— Tam, gdzie jest edukacja seksualna, tam inicjacja seksualna jest o półtora do dwóch lat później. Jest tam mniej niechcianych ciąż. Jest mniej chorób wenerycznych. I to, co robi dzisiaj prawica, to tak naprawdę krzywdzi te dzieci, no bo nie ma nikogo lepszego niż dobrze wyedukowany nauczyciel, który przekaże tę wiedzę zdrowotną w każdym elemencie — zaznaczył Napieralski.
Andrzej Szeptycki z Polski 2050 zauważył, że edukacja zdrowotna nie jest tylko kwestią edukacji dzieci.
— Wyniki badań są takie, że nie tylko dzieci, ale większość dorosłych w Polsce, to kompletni analfabeci, jeśli chodzi o kwestie seksualne. Jak mają uczyć dzieci? Jak mają zaakceptować uczenie dzieci? — pytał Szeptycki.
Anna Milczanowska z PiS-u tłumaczyła, dlaczego jej partia jest przeciw edukacji seksualnej dzieci.
— Jesteśmy przeciwko edukacji seksualnej, bo tam generalnie program zapowiadał zupełnie inne, o wiele bardziej straszne i drastyczne rzeczy dla młodych ludzi. Chociażby takie przyzwolenia, pokazywania, uczenia na przykład masturbacji — wyjaśniała Milczanowska.
Michał Wawer z Konfederacji uważa, że edukacja zdrowotna nie została przedmiotem obowiązkowym z winy obecnego rządu.
— Nie udało się dlatego, że rządowi najbardziej zależało właśnie na przemyceniu tego najbardziej kontrowersyjnego, potencjalnie niekonstytucyjnego elementu. To jest w ogóle ulubiona metoda rządu Donalda Tuska, żeby pakietować rzeczy, które są niekontrowersyjne, potrzebne, oczywiste, z rzeczami, które są jak najbardziej kontrowersyjne — mówił Wawer.
Za tym, by edukacja zdrowotna była przedmiotem obowiązkowym, opowiedziało się m.in. Porozumienie Rezydentów OZZL.
Edukacja zdrowotna ma być realizowana w klasach IV–VIII szkoły podstawowej oraz klasach I–III branżowej szkoły I stopnia, a także w klasach I–III liceum ogólnokształcącego i klasach I–III technikum.
Czytaj też: Spór o uchwałę ws. Benjamina Netanjahu w audycji „Bez ogródek” w RDC
Źródło:
Autor:
Idalia Tomczak/DJ