Służby są od pilnowania bezpieczeństwa. Sprawa Pegasusa jest rozdmuchana - stwierdził w "Poranku RDC" Zdzisław Sipiera. Poseł PiS, członek sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych skomentował rzekomą inwigilację między innymi polityków opozycji. Pytany był, czy tę sprawę powinna wyjaśnić komisja śledcza.
RDC
- Służby państwowe muszą strzec porządku prawnego i jednak mieć tę wiedzę. A skąd tę wiedzę mają? Jeżeli ktoś jest podejrzany, to występują w procesie pozwolenia i taka osoba może być podsłuchiwana. Uważam, że jest to humbug, zrobienie szumu. A jeżeli ktoś ma konkretne informacje, jest ścieżka formalno-prawna, my jesteśmy państwem prawa i do tego można dojść - tłumaczył Zdzisław Sipiera.
Według amerykańskiej agencji prasowej Associated Press, powołującej się na ustalenia działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus inwigilowany był senator KO Krzysztof Brejza, adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek. Według Citizen Lab do telefonu Krzysztofa Brejzy miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r. Polityk był wówczas szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi.
Prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński potwierdził, że polskie służby dysponują programem Pegasus. - Jego powstanie i używanie jest wynikiem zmiany technologicznej, rozwoju szyfrowanych komunikatorów, których za pomocą starych systemów monitorujących nie można odczytać. Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia - powiedział w rozmowie z tygodnikiem "Sieci". Zapewnił jednak, że nie był on używany wobec opozycji. - To całkowite bzdury - oświadczył.