Do usunięcia drzew w zabytkowym parku Aleksandria w Siedlcach potrzebna jest zgoda konserwatora zabytków, ponieważ park jest pod ochroną.

W maju ubiegłego roku samorząd złożył pismo, a we wrześniu otrzymał zgodę na wycięcie ośmiu z dziewięciu drzew.

– Wskazano drzewa martwe, zamierające i mocno uszkodzone, których stan wskazuje na realne ryzyko wywrotu lub wyłamania się konarów – mówi Bożena Krassowska z siedleckiej delegatury mazowieckiego konserwatora zabytków.

Ponieważ park to zabytek, od decyzji należało się odwołać do ministra kultury. Zrobił to urząd miasta i siedlecki oddział Polskiego Klubu Ekologicznego.

Ratusz zakwestionował miejsce nasadzeń zastępczych, a ekolodzy uważali, że niektóre drzewa powinny zostać.

– Minęło ponad pół roku od wniosku urzędu miasta. Drzewa mają się dobrze, nie zagrażają, nic się w ich pokroju, w ich stanie fitosanitarnym nie zmieniło – mówi Barbara Mileszczyk z Polskiego Klubu Ekologicznego.

Minister co prawda nie uznał ekologów jako strony, ale postanowieniem ze stycznia uchylił decyzję konserwatora i przekazał do ponownego rozpatrzenia.

– Wniosek będzie ponownie w takim samym zakresie rozpatrywany, jaki był złożony w ubiegłym roku – dodaje Krassowska.

Konserwator zabytków zapewnia, że nowe postępowanie pójdzie sprawniej niż poprzednie, ale i tak nie wiadomo kiedy zagrażające bezpieczeństwu drzewa zostaną usunięte.

W sierpniu ubiegłego roku na ławkę w parku zawaliła się potężna gałąź klonu, a w styczniu gałąź spadła tuż za spacerowiczką.

Czytaj też: Więcej obowiązków za te same pieniądze? Pracownicy szkół zaniepokojeni planami ratusza