Mieszkańcy warszawskich Bielan nieugięci - nie chcą likwidacji zsypów na śmieci, mimo że większość dzielnic z nich rezygnuje. Nie dostaliśmy od nich zielonego światła - powiedziała w audycji "Jest sprawa" prezes Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Barbara Różewska.
Więcej za śmieci w Sokołowie Podlaskim (autor: Zdjęcie ilustracyjne)
- W dzielnicy Bielany, mimo że były prowadzone referenda, zapytania do członków spółdzielni, na wszystkie wysokie budynki, tylko w jednym był zsyp od samego początku niewykorzystywany zgodnie z tą funkcją. Mieszkańcy na chwilę obecną nie dali nam w ogóle zielonego światła - tłumaczyła na antenie Radia dla Ciebie Barbara Różewska.
- Nie wszędzie jednak mamy taką sytuację w Warszawie - dodała. - Są osiedla, tak jak na Żoliborzu, gdzie mamy wysokie budynki i mimo że były różne głosy i te starsze osoby się wypowiadały, że sobie nie wyobrażają jak to może być sytuacja, że budynek wysoki nie ma zsypu i te odpady trzeba wynosić do śmietnika, ci mieszkańcy się przyzwyczaili, niezależnie od wieku - wskazała.
Problemem robactwo i brak segregacji
- Zsypy psuły okoliczny porządek - stwierdziła Różewska. - Głównym argumentem były te przykre zapachy i niestety robactwo. Teraz już tego robactwa nie mamy - powiedziała.
- Potrzebujemy nowocześniejszych rozwiązań segregacji odpadów - podsumował ekspert ekologiczny Sławomir Brzózek. - Te zsypy na śmieci rzeczywiście nie są nam potrzebne, bo od lat wskazuje się, że one są takim rozwiązaniem, które skutecznie uniemożliwia segregację odpadów - wskazał.
Od 1 stycznia 2020 w Polsce segregacja odpadów jest obowiązkowa. Niestosowanie się do jej zasad skutkuje dodatkową opłatą za gospodarowanie odpadami.