"Do widzenia, cześć. Giniemy". 32 lata od katastrofy w Lesie Kabackim

  • 09.05.2019 07:54

  • Aktualizacja: 00:23 26.07.2022

W czwartek 32. rocznica największej katastrofy w historii polskiego lotnictwa. 32 lata temu w Lesie Kabackim rozbił się samolot IŁ-62 M "Tadeusz Kościuszko". O 11.00 na skraju Lasu została odprawiona msza święta w intencji ofiar. Zginęli wówczas wszyscy obecni na pokładzie - 172 pasażerów i 11 członków załogi.
Pani Krystyna, mieszkanka Józefosławia - miasteczka tuż obok miejsca tragedii tak wspomina 9y maja 1987 r. - Pełno dymu, służby zjawiło się szybko. Weszliśmy tam z mężem - drzewa ścięte jak zapałki, na gałęziach wisiały ubrania - mówiła w rozmowie z RDC.

Strażakami dowodził wtedy Zdzisław Rowiński. - Nie dało się nikogo uratować ze względu na ogromny pożar samolotu - wspomina mężczyzna. - Nie było możliwości z zrzutu paliwa - dodaje.

Żona jednego z pilotów, Sława Mierżyńska-Łykowska rok temu wspominała, że o katastrofie dowiedziała się z radia.

Celem lotu był Nowy Jork. IŁ doleciał tylko nad Grudziądz - tam maszyną, która wzniosła się na osiem kilometrów, wstrząsnął huk. Po wybuchu silnika piloci wyłączyli dwie z czterech jednostek napędowych. Niestety, w tylnej części samolotu pojawił się ogień, który zniszczył elementy steru wysokości.

Piloci robili co mogli, aby wrócić na lotnisko w Warszawie. Po wykonaniu manewru podejścia do lądowania nad Konstancinem-Jeziorną maszyna z prędkością ponad 40 0 km/h runęła w Lesie Kabackim. Zabrakło pięciu kilometrów - około 40 sekund lotu.

Kontrolerzy lotów usłyszeli ostatnie słowa pilota: "Dobranoc, do widzenia, cześć. Giniemy".

Po latach radziecki producent maszyny przyznał, że przyczyną katastrofy był błąd konstrukcyjny jednego z łożysk w silniku. Jeszcze tego samego dnia powołano rządową komisję, która ustaliła, że bezpośrednią przyczyną wypadku był pęknięty wał turbinowy, który uszkodził silniki.

Posłuchaj:

Poranek RDC: Katastrofa lotnicza w Lesie Kabackim

Źródło:

RDC

Autor:

Mariusz Niedźwiecki/RDC/PG