"Życie nocne się skończyło". Dwaj najstarsi warszawscy dorożkarze przeszli na emeryturę

  • 14.01.2023 16:55

  • Aktualizacja: 15:22 17.01.2023

Pan Krzysztof Szczepański skończył 77 lat, pan Zbigniew Wiśniewski 74. Dwaj najstarsi warszawscy dorożkarze odeszli właśnie na emeryturę. Prezydent stolicy podziękował im za pielęgnowanie miejskich tradycji.

Na warszawskiej starówce w od wielu lat funkcjonowało siedem dorożek. "W ostatnich latach liczba ta ulegała zmniejszeniu i dziś pozostały dwie dorożki, a dwie kolejne wrócą prawdopodobnie wiosną" - zaznaczył ratusz.

W 2022 roku zakończyli działalność dwaj najstarsi dorożkarze, działający na Starym Mieście od ponad 40 lat: pan Krzysztof Szczepański i pan Zbigniew Wiśniewski. Niestety brakuje ich następców. Śródmiejski Zarząd Terenów Publicznych wyjaśnia, że coraz trudniej docierać codziennie ze stajni na obrzeżach miasta na Starówkę. I dodaje, że w ostatnich latach otrzymywał wielokrotnie uwagi od osób zatroskanych pracą koni w warunkach miejskich.

"Dziękuję panu Krzysztofowi i panu Zbigniewowi za wieloletnią pracę nie tylko w roli dorożkarzy, ale także kustoszów stołecznych tradycji. Przejazd dorożką zawsze dostarczał odwiedzającym Warszawę turystom niezapomnianych przeżyć, dzięki którym w pamięci pozostawało nasze miasto i koloryt Starego Miasta" – napisał w podziękowaniu za wieloletnią prace prezydent Warszawy.

Z pokolenia na pokolenie

Ojciec pana Zbigniewa był przedwojennym dorożkarzem. Po wojnie pracował z koniem przy odgruzowaniu Warszawy, a potem wrócił do dorożkarstwa. Po nim fach przejął syn.

Pan Krzysztof również przejął zawód po swoim ojcu. W 1978 r., kiedy ojciec zachorował wsiadł na dorożkę i jak zobaczył zarobek po paru kursach, porzucił pracę w fabryce.

W ostatnich latach obaj widzą piętrzące się kłopoty. Pan Krzysztof trzymał konia w stajni na Tatarskiej, coraz trudniej było dojechać na Starówkę przez zakorkowane miasto. Pan Zbigniew – na swoim podwórku na Żoliborzu. I kiedy dookoła przybyło bloków i samochodów, coraz trudniej było mu wyjechać z bryczką przez ciasne osiedlowe uliczki.

Za kurs po Starówce dorożkarz bierze średnio 100 zł. Ale kiedy uwzględnić koszty utrzymania konia i składki przedsiębiorcy, to zarobki okazują się już nie takie wielkie. "Teraz ludzie się nie umieją bawić. Myśmy pracowali co najmniej do 1. w nocy, a teraz dorożki zjeżdżają o 18. Życie nocne się skończyło" – ubolewa pan Krzysztof. "My byliśmy jak ostatni Mohikanie" – podsumowuje pan Zbigniew, który sprzedał już swojego konia. Pan Krzysztof też wie, że będzie musiał to zrobić, ale na razie jeździ do niego, karmi i czyści. Nie może się z nim rozstać.

Czytaj też: Odnaleziono stare negatywy. Poszukiwani bohaterowie fotografii
 

 

Źródło:

PAP

Autor:

kb

Kategorie: