Wiadomości
Udostępnij:
Sarna uwięziona na działce obok Prokuratury Krajowej. Lasy Miejskie zabierają głos
-
30.05.2023 17:51
-
Aktualizacja: 18:56 30.05.2023
Od co najmniej tygodnia na terenie sąsiadującym z Prokuraturą Krajową przy ul. Postępu w Warszawie uwięziona jest sarna. Miejskie służby nie są w stanie jej odłowić, ale zapewniają, że sarna „mogła trafić gorzej”. — Sarnie na terenie Prokuratury Krajowej nie grozi bezpośrednie niebezpieczeństwo — twierdzi wicedyrektor Lasów Miejskich Andżelika Gackowska.
Losem sarny od kilku dni niepokoją się zarówno cywilni pracownicy Prokuratury Krajowej, jak i śledczy oraz doświadczeni oskarżyciele. Jak mówią, choć w starciu z bezwzględnymi przestępcami potrafią być stanowczy, to w kwestii tej sarenki czują się bezradni.
— Wydzwaniamy, gdzie się da: do straży miejskiej, do Lasów Miejskich — mówi jeden z pracowników Prokuratury Krajowej i dodaje — Po kilkunastu telefonach usłyszeliśmy, że sarna ma u nas dobrze.
Wicedyrektor Lasów Miejskich Andżelika Gackowska przyznaje, że sprawą sarenki Lasy Miejskie zajmują się od tygodnia.
— Nie można zarzucać nam bezczynności. Nasi pracownicy byli przy Postępu kilkukrotnie, niestety, nie da się łatwo odłowić tej sarny. To duży, zadrzewiony, bodajże półhektarowy teren — tłumaczy.
Ryzyko odłowienia sarny
Dyrektor Gackowska podkreśla, że w takich sytuacjach trzeba oszacować ryzyko. Zbyt brutalne próby odłowienia mogłyby zestresować zwierzę, a nawet doprowadzić do jego zgonu.
— Sarnie na terenie Prokuratury Krajowej nie grozi bezpośrednie niebezpieczeństwo, ani ona nie zagraża pracującym tam ludziom, czy funkcjonowaniu instytucji — przekazuje Gackowska.
Prokuratury jednak takie tłumaczenie nie przekonuje.
— Skoro sarna sama się tu dostała, to i wydostać się może. Na przykład na ruchliwą ulicę Poleczki, wprost pod koła samochodów — zamartwia się jeden ze śledczych.
Dyrektor Gackowska zwraca uwagę, że sarna w popłochu pod koła może wybiec właśnie przy próbach odłowienia, zwłaszcza, że ogrodzenie jest nieszczelne. Jeśli wyjdzie sama, oddali się raczej w spokojniejsze rejony.
— Nasz pracownik terenowy monitoruje sprawę. Udało mu się nawet ustalić, że ta sarna to chłopak. Koziołek — dodaje.
Czytaj też: Miały splątane nogi i były pozbawione dostępu do wody. Sowy dręczone na pl. Zamkowym
Źródło:
Autor:
RDC /JD
Kategorie: