Z jednej strony zapuszczone trawniki, z drugiej wykoszone do samej ziemi – mieszkańcy Warszawy skarżą się na tegoroczne koszenie traw. 

Jedni wskazują na zbyt bujną roślinność, z kolei inni, że miejscami jest ona wycinana do samej gleby.

— Jedne są zadbane, inne niezadbane — usłyszał nasz reporter.

Jak przekazała Radiu dla Ciebie Kamila Nowocin z Zarządu Zieleni, koszenie trawy w mieście cały czasie się odbywa, ale jest uzależnione od wielu czynników.

— Od kilku lat cały czas obserwujemy przyrodę, wprowadzamy różne reżimy koszenia trawników w zależności od tego, gdzie ta trawa występuje. Niestety jesteśmy teraz w dobie zmian klimatycznych. Przy fali upałów, którą w tej chwili mieliśmy, koszenie mogłoby być destruktywne, zwłaszcza dla trawników rzadziej koszonych. Natomiast w tym częstszym reżimie mamy koszone trawniki przy rabatach kwietnych w parkach, na łąkach rekreacyjnych — powiedziała Nowocin.

Zastosowanie ochronne roślinności

Jak dodała Nowocin, w niektórych miejscach wysoka roślinność ma swoje zastosowanie ochronne.

— Gdzie możemy zostawić wyższe rośliny, które zapobiegają erozji gleby, chronią ją. Jest większa wilgotność w takim terenie, w którym nie kosimy. I o ile to nie jest kolidujące z widocznością, o tyle po prostu zostawiamy te rośliny, ponieważ skoszenie ich skutkowałoby tym, że przez dłuższy czas nie mielibyśmy w ogóle żadnej roślinności w tych trawnikach — wyjaśniła.

Obecnie około 20 tysięcy hektarów powierzchni Warszawy to tereny zielone. To przede wszystkim roślinność przy drogach, ciągach komunikacyjnych oraz w parkach.

Czytaj też: Droższe taksówki w Warszawie. Radni podnieśli maksymalne dopuszczalne stawki