Służby wodociągowe i administracja metr po metrze sprawdzają, gdzie dokładnie znajduje się zator. Precyzyjne poszukiwania utrudnia jednak brak planów.

- Będziemy musieli wkopać się głęboko w ziemię - mówi zarządca kamienicy przy Dorotowskiej, Andrzej Michalik.

- Nie wiemy gdzie jest kanalizacja położona. Jest to 4 metry pod ziemią, kopiemy kolejne studzienki. Dzisiaj złożony został wniosek o zajęcie terenu i na terenie miasta prawdopodobnie jutro przyjedzie koparka i będziemy kopali i szukali tych nieszczęsnych rur - tłumaczy administrator.

Trudnością przy kopaniu może być jednak gęsta sieć innych mediów - gazu czy prądu.

Awaria trwa już od miesiąca i mieszkańcom kończy się cierpliwość, bo ścieki co chwila powracają - zaznacza Andrzej Michalik.

- Tak jest codziennie niestety. W nocy mieszkańcy korzystają z wody, my rano przepychamy sprężynami WUKO po kilkadziesiąt metrów, woda schodzi i tak na okrągło od trzech tygodni - dodaje.

Początkowo awaria doprowadziła do wyłączenia wody w budynku. Mieszkańcy nie mogli korzystać też z toalety.

Pod koniec ubiegłego miesiąca wykryty zator został usunięty, jednak po paru dniach okazało się, że sieć wciąż nie jest w pełni drożna, a ścieki zalewają piwnice.

Czytaj też: Duże utrudnienia w załatwianiu spraw paszportowych