Wiadomości
Udostępnij:
Rozjeżdżają nowy chodnik. Ograniczenie nielegalnego parkowania „okazało się niemożliwe”
-
28.08.2024 21:01
-
Aktualizacja: 07:41 29.08.2024
Remont chodnika przy Kolorowej w Ursusie nie zlikwidował problemu z nielegalnym parkowaniem. Mimo zakazu kierowcy blokują przejście pieszym. — Chodnik jest po prostu zbyt wąski, aby zgodnie z przepisami można było ustawić słupki — mówi rzeczniczka dzielnicy Agnieszka Wall.
Miał być większy komfort dla pieszych, jednak skończyło się na przeciskaniu między autami a żywopłotem. Przy ulicy Kolorowej w Ursusie kierowcy nie przestrzegają zakazu zatrzymywania się i postoju. Dodatkowo parkują na chodniku tuż przy samym przejściu dla pieszych.
Chodnik niedawno został wyremontowany przez dzielnicę, jednak zabrakło rozwiązań, które uniemożliwiłyby nielegalne parkowanie. Zdaniem radnego Ursusa Krzysztofa Daukszewicza to szerszy problem.
– Takie remonty służą tylko wykorzystaniu środków budżetowych – mówi radny. – Tyle że te środki są na tyle małe, że nie jesteśmy w stanie dokonać żadnych zmian projektowych, czyli np. przesunąć krawężników, wytyczyć miejsc parkingowych z kostki. Czyli krótko mówiąc, remontujemy chodnik, który jest zniszczony przez auta po to, żeby auta znowu mogły go zniszczyć i za kilka lat znowu wydamy pieniądze, żeby ten chodnik wymienić – podkreśla Daukszewicz.
Na chodniku nie ma słupków, które ograniczałyby nielegalne parkowanie aut. – Rozważaliśmy takie rozwiązanie – mówi rzeczniczka dzielnicy Ursus, Agnieszka Wall.
– Okazało się to niemożliwe. Chodnik jest po prostu zbyt wąski, aby zgodnie z przepisami można było ustawić słupki czy też wprowadzić inne rozwiązania ograniczające możliwość nielegalnego parkowania w tym miejscu – wyjaśnia Wall.
Jak przekazała nam Straż Miejska, w ciągu ostatnich trzech miesięcy funkcjonariusze otrzymali od mieszkańców jedynie pięć zgłoszeń dotyczących przypadków nieprawidłowego parkowania pojazdów.
Czytaj też: Od ponad tygodnia nie mają prądu i ciepłej wody. Burmistrz Mokotowa deklaruje pomoc
Źródło:
Autor:
Przemysław Paczkowski/AP