Marta Sokołowska: teatr to miejsce, do którego uciekamy przed prawdziwym światem
09.09.2016 23:14
Aktualizacja: 13:59 15.08.2022
- Najtrudniejszy jest dla mnie pierwszy etap, kiedy zaczynam tworzyć jakiś świat. Jestem wtedy bardzo rozkojarzona, dużo śpię, dużo leżę. Gdy złapię ten rytm, to mogę spać pięć godzin. Rozepchanie świata pełnego stereotypów, uprzedzeń i wygody intelektualnej, szukanie nielogiczności jest najbardziej męczące - mówiła o tworzeniu spektaklu w "Wieczorze RDC" Marta Sokołowska, dramaturg z Teatru Rozmaitości.
RDC
Sokołowska wyjaśniła w kobiecym "Wieczorze RDC", jaka jest różnica pomiędzy zawodami dramatopisarza a dramaturga. - Dramatopisarz - czyli praktycznie, a nie definicyjnie - jest to osoba, która przygotowuje tekst, który jest potem wystawiany na przykład w teatrze lub słuchowisku. Jest on adaptowany do warunków sceny. Jest też zawód dramaturga lub "dramaturżki", czyli osoby, która praktycznie uczestniczy czynnie w próbach, weryfikuje tekst w trakcie trwania prób, dopisuje, zmienia lub czasami przepisuje całość. Wspólnie z reżyserem pracuje nad końcowym efektem spektaklu - mówiła w audycji.
Praca nad sztuką
Sokołowska opowiedziała o najprzyjemniejszych momentach pracy. - Od pierwszego zachwytu, który się rozrasta, który zaczyna być taką szczeliną, w którą ja wpadam i zaczyna być całym moim światem na moment, poprzez wysiłek konstruowania rzeczywistości równoległej i postaci, które muszą żyć - bo dla mnie każda postać ma swoją historię, ambicję, marzenia w mojej głowie - do postawienia ostatniej kropki. Ten etap jest bezpieczny, bardzo intymny. A potem następuje brutalna weryfikacja mojego świata i sprawdzenia, co działa. Wraz z okrutną weryfikacją, ja słyszę, gdzie coś się rwie. Jest to rana na sercu - tłumaczyła. - Mimo wszystko priorytetem jest spektakl. Ja mam w sobie gotowość wykreślenia sceny, dialogu, który jest dla mnie moim Kilimandżaro. Nieraz w ostatnim momencie wyrzucamy fragmenty tylko dlatego, że jako całość więcej zabiera, niż daje - dodała.
Sokołowska mówiła również o najtrudniejszych momentach pracy. - Najtrudniejszy jest dla mnie pierwszy etap, kiedy zaczynam tworzyć jakiś świat. Jestem wtedy bardzo rozkojarzona, dużo śpię, dużo leżę. Gdy złapię ten rytm, to mogę spać pięć godzin. Rozepchanie świata pełnego stereotypów, uprzedzeń i wygody intelektualnej, szukanie nielogiczności jest najbardziej męczące - mówiła.
Praca w teatrze
Jak powiedziała Sokołowska, ostatnie zdanie należy do reżysera. - Na ostatnie zdanie reżysera składa się wiele różnych opinii. Prawdziwy teatr, który jest dla mnie najbardziej pociągający, to teatr spierających się opinii, doświadczeń, taki teatr, który jest spotkaniem ludzi, którzy doprowadzają się do takiego stanu, że zaczynają się otwierać i rozwijać nawet w prywatnym życiu. Uwielbiam chwile, w których postacie, które ja skonstruuję, wymyślę i mam ich biografie w głowie, zaczynają żyć swoim życiem - moment, w którym aktorki i aktorzy wcielający się w te postacie w pewnym momencie potrafią powiedzieć więcej niż ja. Aktorzy przejmują te postacie, zawłaszczają. Ja mogę się tylko temu przyglądać z milczącym zdumieniem, bo ja do takiej intymności z postacią nigdy nie dojdę - opowiadała.
"W teatrze prawda nigdy się nie obroni"
Powiedziała też, co myśli o teatrze. - Świat wykreowany jest o wiele bardziej interesujący niż rzeczywistość, bo tam się odbywa wszystko - bez biologii. To jest świat absolutnie wolnej myśli i kreacji. Właściwie na tym pierwszym etapie nie ogranicza mnie nic, poza mną samą. Potem jest niestety twarde lądowanie. Teatr to przede wszystkim wyobraźnia. To miejsce, do którego uciekamy przed prawdziwym światem - podsumowała.