Lucjan Brychczy pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski

  • 09.12.2024 12:44

  • Aktualizacja: 17:08 09.12.2024

Lucjan Brychczy został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Były piłkarz i trener Legii Warszawa spoczął na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Żegnały go m.in. tłumy kibiców, którzy skandowali: „Panie Lucjanie, szacunek zawsze zostanie”.

Najbliższa rodzina, przyjaciele, piłkarze i kibice pożegnali legendę reprezentacji Polski i Legii Warszawa Lucjana Brychczego. Uroczystości pogrzebowe miały charakter państwowy i rozpoczęły się od żałobnej mszy w Katedrze Polowej Wojska Polskiego. Wstęp do świątyni mieli tylko zaproszeni goście, którzy po brzegi ją wypełnili.

Brychczy pośmiertnie został odznaczony przez prezydenta RP Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski za — jak przekazała Kancelaria Prezydenta — „wybitne osiągnięcia sportowe, za zasługi dla rozwoju kultury fizycznej”. W imieniu Andrzeja Dudy order na ręce najbliższej rodziny przekazał jego doradca Piotr Nowacki.

Piłkarską federację reprezentował m.in. prezes Cezary Kulesza, który w imieniu związku uhonorował zmarłego Diamentową Odznaką Honorową PZPN.

W imieniu rodziny Brychczego pożegnał dziennikarz, ceniony historyk polskiego i warszawskiego futbolu Stefan Szczepłek, ze strony Legii głos zabrał Mioduski, a list od ministra sportu i turystyki Sławomira Nitrasa odczytał sekretarz stanu w MSiT Piotr Borys. Władze miasta reprezentowała wiceprezydentka Warszawy Renata Kaznowska. W ostatniej drodze wybitnego piłkarza uczestniczyli też m.in. piosenkarz Wojciech Gąssowski oraz aktor i reżyser Olaf Lubaszenko.

Klubową legendę żegnali m.in. właściciel i prezes Legii Dariusz Mioduski, byli piłkarze tego klubu, jak Henryk Apostel, który był boiskowym kolegą Brychczego, Stefan Majewski, Dariusz Dziekanowski, Jacek Magiera i Jacek Zieliński, który pełni funkcję dyrektora sportowego. W mszy udział wzięli także przedstawiciele obecnej drużyny, z trenerem Goncalo Feio i zawodnikami Bartoszem Kapustką, Pawłem Wszołkiem, Arturem Jędrzejczykiem i Markiem Gualem na czele.

Na mszy świętej był także ekspert „Magazynu sportowego” RDC i były piłkarz Legii Tomasz Sokołowski.

Była to podniosła uroczystość z honorową wartą, która oddawała cześć. Byli też i piłkarze. Byłem ja, Marcin Mięciel, Jacek Bednarz, Darek Dziekanowski. Był też prezes Dariusz Mioduski. Przed katedrą byli też kibice, którzy oddawali cześć. Było kilkaset osób — powiedział Sokołowski.

„Dziś żegnamy Legendę, pana Lucjana Brychczego. Spoczywaj w pokoju, Mistrzu” — przekazała Legia w mediach społecznościowych, która podobnie jak PZPN i miasto stołeczne wystawiła poczet sztandarowy.

Wartę honorową przy trumnie pełnili żołnierze Wojska Polskiego. „Było bardzo uroczyście, honorowo i elegancko” — powiedział PAP jeden z uczestników nabożeństwa.

Przed Katedrą zebrał się tłum kibiców Legii, którzy pożegnali ikonę klubu, m.in. skandując głośno nazwisko zmarłego.

Brychczy został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Tam miała miejsce m.in. salwa honorowa na jego cześć. Kibice odśpiewali „Sen o Warszawie” Czesława Niemena, który jest hymnem stołecznego klubu, odpalili race i skandowali: „Panie Lucjanie, szacunek zawsze zostanie”.

„Najlepiej spełniał się i wyrażał na boisku”

— Lucjan Brychczy był wspaniałym zawodnikiem i równie wspaniałym trenerem. Najlepiej spełniał się i wyrażał na boisku. Jeśli coś robił, to robił to bardzo dobrze. Prezentował znakomitą technikę, miał ogromne czucie mięśniowe, no i popisywał się niezwykłą zwrotnością. Jego grę cechował spokój i rozwaga. Takim go będę wspominał, w tym smutnym i nostalgicznym dniu — powiedział Andrzej Strejlau o zmarłym 2 grudnia legendarnym piłkarzu i trenerze Legii Warszawa.

Były szkoleniowiec m.in. Legii i reprezentacji Polski przypomniał zasługi Brychczego choćby w słynnym zwycięstwie nad Związkiem Radzieckim w 1957 roku.

— Nie wszyscy eksponują jego zasługi w tym meczu. W eliminacjach mistrzostw świata 20 października 1957 roku Polska w obecności 100 tysięcy widzów na Stadionie Śląskim w Chorzowie pokonała ZSRR 2:1, a współautorem obu bramek, strzelonych Lwu Jaszynowi przez kapitana reprezentacji Gerarda Cieślika, był właśnie Brychczy — dodał Strejlau.

Był wierny Legii przez 70 lat

Brychczy zmarł 2 grudnia, miał 90 lat. Pochodził ze Śląską, tam rozpoczęła się jego przygoda z futbolem, ale w wieku 20 lat trafił do Legii. Był jej wierny przez 70 lat, do końca życia.

Ze stołecznym klubem jako piłkarz po cztery razy wywalczył tytuł mistrza kraju i Puchar Polski. Trzy razy był królem strzelców ekstraklasy, w której występował przez 19 sezonów. Rozegrał w sumie 368 meczów i zdobył łącznie 182 goli. Jest drugim najskuteczniejszym strzelcem polskiej ligi w historii. Jego pozyskaniem był zainteresowany Real Madryt, ale problem stanowił fakt, że był oficerem wojska.

Licząc wszystkie rozgrywki Brychczy rozegrał największą liczbę meczów w Legii - 452 i strzelił dla niej najwięcej bramek - 227. Pomiędzy jego pierwszym a ostatnim meczem w barwach stołecznego zespołu minęło 17 lat i 170 dni.

— Całe swoje sportowe życie związał z Legią, pozostawiając po sobie dziedzictwo, które będzie nas inspirować przez kolejne pokolenia. Trudno wyobrazić sobie klub bez jego celnych uwag, porad i poczucia humoru. Zawsze przypominał nam o tym, czym jest lojalność, pasja i oddanie — podkreślił prezes Legii Dariusz Mioduski. Jak dodał, Brychczy był bohaterem tysięcy kibiców i współtworzył złotą erę klubu.

W reprezentacji Polski Brychczy wystąpił w oficjalnych meczach 58 razy, zdobywając 18 goli.

Słynny był jego pseudonim „Kici”, który nadał mu węgierski trener Janos Steiner, gdyż to słowo w jego ojczystym języku znaczy „mały”, a Brychczy był drobnej postury.

Czytaj też: Pogrzeb Lucjana Brychczego - legendy Legii. Andrzej Strejlau: najlepiej spełniał się i wyrażał na boisku

Źródło:

PAP

Autor:

RDC /DJ

Kategorie: