Wiadomości
Udostępnij:
„Skoro nic nie ugrali, to nie wolno się wycofywać”. Co dalej z protestami rolników?
-
28.02.2024 19:33
-
Aktualizacja: 08:41 29.02.2024
Protesty się nie skończą. Blokady dróg nie znikną — tak twierdzi przewodniczący rolniczego OPZZ Sławomir Izdebski. Po wczorajszym marszu na Warszawę, który nie przyniósł oczekiwanych rezultatów, strajkujący nie zamierzają się poddać. W zwołanym na czwartek szczycie rolniczym w Centrum Dialog w Warszawie weźmie udział premier Donald Tusk, który spotka się z liderami protestujących grup.
Przewodniczący rolniczego OPZZ Sławomir Izdebski uważa, że rolnicze blokady się nie skończą. Po wczorajszym proteście w Warszawie, który nie przyniósł oczekiwanych rezultatów, strajkujący nie zamierzają się poddać.
— Rolnicy chcą protestować, bo twierdzą, że skoro nic nie ugrali na proteście, to nie wolno się wycofywać. Po tak długim czasie protestów wycofać się nie ma sensu. Ludzie dzwonią z całej Polski. Zgłoszenia będziemy robić jako rolnicze OPZZ wszędzie tam, gdzie rolnicy będą tego potrzebowali — mówi Izdebski.
Kolejne blokady na Mazowszu?
Kiedy konkretnie będą organizowane blokady na wschodzie Mazowsza jeszcze nie wiadomo.
— Trudno mi dzisiaj ogłaszać u nas protest, bo rolnicy też muszą odpocząć. Musimy się nad tym zastanowić, zobaczymy jutro jakie propozycje padną na rozmowach w Warszawie u ministra Siekierskiego. Będziemy się zastanawiać co dalej — oznajmia Izdebski.
Izdebski zapewnia jednak, że rozmowy z rządem nie wykluczają blokowania dróg.
— Wręcz przeciwnie, będą kontynuowane. Jak szybko uda się doprowadzić co rozwiązań, które przynajmniej w części pozwolą na rozwiązanie kryzysu, tego nie wiem — stwierdza Izdebski.
Na 6 marca protest w Warszawie planuje zorganizować rolnicza Solidarność. To ten związek organizował blokady dróg na trasie między Siedlcami a Warszawą, w Grójcu czy Radomiu.
Szczyt rolniczy w Centrum Dialog w Warszawie
W zwołanym na czwartek szczycie rolniczym w Centrum Dialog w Warszawie weźmie udział premier Donald Tusk, który spotka się z liderami protestujących grup - poinformował w środę szef rządu. Dodał, że w związku z napływem produktów rolnych z Ukrainy, prowadzone są rozmowy o możliwym czasowym zamknięciu granicy.
— Na jutro zwołałem szczyt rolniczy w Warszawie, jutro o godzinie 14:00 w Centrum Dialogu spotkam się z liderami wszystkich protestujących wczoraj w Warszawie grup — powiedział szef rządu.
Tusk poinformował też, że prowadzone są rozmowy ze stroną ukraińską o całkowitym zamknięciu granicy na wymianę towarową. Jak jednak zaznaczył, byłoby to rozwiązanie tymczasowe i „bolesne” dla obu stron.
— Rozmawiamy także ze stroną ukraińską o czasowym zamknięciu granicy i zamknięciu w ogóle wymiany towarowej. O tym też będę rozmawiał jutro z polskimi rolnikami, ale takie rozwiązanie byłoby tylko tymczasowe i obustronnie bolesne — powiedział Tusk.
— Jestem gotów podjąć decyzje nawet twarde, jeśli chodzi o granicę z Ukrainą, zawsze w porozumieniu z Kijowem, żeby nie było napięć niepotrzebnych między Warszawą a Kijowem, ale musimy znaleźć rozwiązanie które będzie długotrwałe — dodał.
Środki Z KPO dla rolników i producentów
Premier jednocześnie poinformował, że odblokowane środki z Krajowego Planu Odbudowy (KPO), z Recovery and Resilience Facility, mają służyć polskim rolnikom i producentom żywności.
— Już pierwsza transza, która powinna być wypłacona - może nawet jutro, na pewno w najbliższych dniach - to jest 6 mld euro, ale prawie 1,5 mld euro powinno trafić do drobnych producentów żywności w Polsce, do drobnych firm i gospodarstw — powiedział szef rządu.
Premier podkreślił, że Polska jest najbardziej proukraińskim państwem, również jeśli chodzi o gotowość niesienia pomocy, ale jednocześnie ma też największe w Europie problemy wynikające z wojny rosyjsko-ukraińskiej, a cena jaką płacimy za unijną decyzję o wolnym handlu z Ukrainą, jest z punktu widzenia polskich interesów, zbyt wysoka.
— Szukamy cały czas rozwiązania, które uchroni polski rynek, ale też europejski rynek, od zalewu wyraźnie tańszymi produktami rolnymi. Chcemy pomóc Ukrainie, ale nie możemy pozwolić na to, żeby ta pomoc przyniosła bardzo negatywne skutki dla naszych obywateli. Jestem w stałym kontakcie z ukraińskimi przyjaciółmi i oni też to rozumieją. Musimy znaleźć rozwiązanie, które (...) ochroni nasz rynek i naszych rolników przed nierówną konkurencją — powiedział.
Premier przypomniał, że w Europie w magazynach jest dużo ponad 20 mln ton nadwyżki zboża z czego w Polsce mamy 9 mln nadwyżki.
Nie ma zgody na limity wywozu towarów?
Szef rządu poinformował ponadto, że Polska nie zgadza się na zaproponowane nam przez Brukselę limity wwozu towarów rolnych z Ukrainy. Jak wyjaśnił proponowane limity zakładają, aby do Polski mogło wjeżdżać średnio tyle towarów co w latach 2022-2023.
— Polska będzie proponowała w Brukseli i będę oczekiwał pełnej solidarności od wszystkich, żeby tym okresem referencyjnym nie był rok 2022-2023, czyli już wojna, kiedy to napłynęło w takiej masie, tylko czas sprzed wojny czyli, żeby te limity na produkty rolne z Ukrainy były o wiele bardziej restrykcyjne, czyli nie zagrażały de facto polskim producentem — dodał.
Szef rządu poinformował też, że prowadzone będą rozmowy o możliwych dopłatach do zboża i o takich inicjatywach, które pozwolą sprzedać polskie zboże tak szybko jak to możliwe.
— My kupimy to jako państwo, możemy pomóc w skupie tego zboża, tak żeby polskie zboże było atrakcyjniejsze od ukraińskiego, na przykład — dodał.
Premier przyznał jednocześnie, że ewentualne wycofanie się Polski z europejskiego Zielonego Ładu oznaczałoby, że nie otrzymywalibyśmy dopłat bezpośrednich.
— W związku z czym warto się pochylić i powiedzieć precyzyjnie, co jeszcze w Zielonym Ładzie musimy zmienić, tak żeby zbudować konsensus przynajmniej wśród niektórych państw członkowskich, żeby uzyskać to co chcemy, ale żeby nie stracić przy okazji więcej niż zyskamy. Będę rozmawiał o wszystkich możliwych scenariuszach — podkreślił.
Czytaj też: J. Wiech: Dwa podstawowe postulaty rolników zostały już zrealizowane
Źródło:
Autor:
Beata Głozak/DJ
Kategorie: