Znikająca bila
Paolo Lorca, nie był zbyt inteligentnym facetem. Prawdę powiedziawszy był kompletnym imbecylem. Ale czego nie umiał obmyślić, nadrabiał brawurą i sprawnością. Miał dwa metry wzrostu, twardy kark, siłę bawołu i aparycję wystarczająco znośną by robić wrażenie na dyskotekowych księżniczkach. Wystarczyło mu tych zasobów do pracy w charakterze wykidajły w klubach disco w londyńskim Soho i paru barowych sztuczek w rodzaju podnoszenia krzesła zębami.
Jego popisowy numer -- znikająca bila -- polegał na połknięciu kuli bilardowej, a następnie wypluciu jej ponownie. Trzeba przyznać, że gość potrafił tym zadziwić nawet najbystrzejszych bywalców barów. Za każdym razem bila znikała w ustach Paola i jakimś magicznym sposobem pojawiała się znów. Nikt, naprawdę nikt nie wiedział, jak Paolo to robi! Ale niestety! Któregoś wieczoru nieźle już wstawiony Paolo zapragnął zdobyć serce pewnej plastikowej laluni. Uciekł się do swego stałego fortelu z bilą… i nagle zrobił się siny! Coś było nie halo, ale nikt, włącznie z samym Paolo nie wiedział co! Wezwano karetkę, ale zanim dojechała na miejsce, Paolo Lorca już nie żył.
Dopiero koroner w czasie sekcji zwłok odkrył zarówno sekret jak i fatalną pomyłkę Paola. Zabiła go rutyna po prostu…