- Jeśli mnie pamięć nie myli, to od 1995 roku byłem w Australii dwanaście razy, więc wypada to częściej niż raz na dwa lata - opowiadał w "Wieczorze RDC" Marek Niedźwiecki, dziennikarz muzyczny Programu III Polskiego Radia.
Jak mówi gość Michała Trzcińskiego, Australia jest miejscem-pułapką, to znaczy, że "jak się to zobaczy i spróbuje, to człowiek myśli, że może zostanie dłużej"
. - I potem robi się z tego połowa życia. Nigdy nie myślałem o tym, aby polecieć na koniec świata czy Europy i zostać tam do końca życia. Lubię te miejsce i Polska mi się podoba, ale też uwielbiam latanie do Australii - mówi.
"Na pierwszym miejscu stawiam Uluru"
Marek Niedźwiecki pytany o ulubione miejsce w Australii bez wahania wskazuje Uluru (Ayers Rock), czyli świętą skałę Aborygenów. - Byłem tam cztery razy i polecę jeszcze raz. Nie ma znaczenia, że było się w tym miejscu, bo w zależności od pogody i miesiąca, to ta góra wygląda zupełnie inaczej. Nie przeszkadza mi to, że trzeba wstać o czwartej rano, żeby dostać się pod samą górę i o szóstej zobaczyć, jak wychodzi słońce, bo to jest niesamowite doznanie - podkreśla gość RDC.
Dodaje, że równie pięknymi miejscami są Kings Canyon, Kata Tjuta, a także parki narodowe w zachodniej Australii. - To takie miejsce, które do tej pory widziałem tylko dwa razy i które można oglądać tylko wtedy, kiedy jest u nas lato - zaznacza.
"Australia w pigułce"
- Tasmania wydała mi się rajem absolutnym na ziemi - opowiada Marek Niedźwiecki. -
To jest moja baza i stamtąd wyjeżdżam na wycieczki. Dlaczego? Tasmania jest taką Australią w pigułce. To taka wyspa przy wyspie i można ją objechać w ciągu jednego dnia. Jest tam ponad sto parków narodowych. Każdy jest niesamowity i piękny. Tam jest cudownie. To jest koniec na końcu świata, gdzie jest zdecydowanie spokojniej. Myślę, że w razie czego, to byłby "ostatni brzeg" - mówi.
"Lubię szwendać się po dużym mieście"
Jak opowiada gość Michała Trzcińskiego, Sydney to miasto, w którym od razu zakochał się.
- Schodziłem wszystkie ulice (...). Zawsze to było lato, krótkie spodnie, T-shirt, dobre buty i już mogę iść wszędzie. Mogę usiąść i napić się dobrego wina, zjeść kawałek sera i potem znowu gdzieś łazić. To jest to - opowiada Marek Niedźwiecki.