„Najtrudniejsze były początki. Dzieci bały się nawet syren karetki pogotowia”

  • 24.02.2023 06:14

  • Aktualizacja: 08:55 24.02.2023

W Radiu dla Ciebie w rocznicę wojny w Ukrainie przyglądamy się historii najmłodszych ofiar wojny. Dzieci w ciągu kilku godzin musiały spakować swoje rzeczy i uciekać do innego kraju. Wiele po 24 lutego musiało porzucić swoje dotychczasowe życie.

Rodzice z Ukrainy musieli znaleźć u nas pracę, dzieci szkołę czy przedszkole. Często bez znajomości języka, z traumą wojny.

- Gdyby nie życzliwość zwykłych ludzi, byłoby trudniej - mówi dyrektorka przedszkola nr 2 "Pod Tęczą" w Łowiczu Mariola Mońko. - Pierwsza to była bariera językowa. Zrozumieć się nawzajem. Rozpoznać oczekiwania i te pierwsze potrzeby. Później było łatwiej. Tak jak z naszymi dziećmi. Zaadoptowały się. Jeśli był kłopot to wdrażaliśmy dodatkowe zadania. Zawsze był ktoś z Polaków, kto wspierał, kto pomagał - wspomina dyrektorka.

Ogromną pracę wykonali pedagodzy i psycholodzy. Otoczyli maluchy fachową pomocą, ale też zwyczajnie... czułością.

Z psychologiem Iloną Staniszewską z przedszkola nr 2 "Pod Tęczą" w Łowiczu rozmawiał nasz dziennikarz Bartek Sobczyk. Jak usłyszał, najważniejsze było pokazanie, że w Polsce są bezpieczni,  bo na początku dzieci bały się nawet syren służb ratunkowych.

- Pokazanie im, że u nas jest jednak bezpiecznie, że mają w nas wsparcie. Takie dzieci przychodziły i przytuliły się. Głównie potrzebowały poczucia bezpieczeństwa, którego im tak bardzo brakowało - opowiada psycholog.

Wojna w Ukrainie zlikwidowała wyraźny podział na "my Polacy, wy Ukraińcy".

Wielu uchodźców znalazło w naszym kraju pracę i szkołę dla swoich dzieci. A to właśnie one integrują się najszybciej.  

Córka naszego dziennikarza, Bartka Sobczyka, ma w swojej grupie przedszkolnej koleżankę Yanę z Ukrainy. Dziewczynki szybko się polubiły, 5-latki doskonale wiedzą czym jest przyjaźń.

- Ja jestem z Ukrainy i z Hanią rozmawiam po ukraińsku.
A czym jest przyjaźń?
- Dobrem. Przyjaźnię się z Hanią i lubię Alę moją. Bo ona jest miła dla mnie.
- A ja lubię Polę i Alę.
Jaka jest Yana?
- Dobra, śmieszna i miła.

Warszawskie szkoły i przedszkola przyjęły 17 tysięcy dzieci z Ukrainy.

Czytaj też: Olena Kolodiazhna: czytam wiadomości i marzę, by w Charkowie nie było bombardowania

 

Źródło:

RDC

Autor:

RDC /kb

Kategorie: