Proces tzw. gangu trucicieli ma zacząć się od nowa. Szajka ma na koncie pięć zabójstw

  • 24.02.2024 10:06

  • Aktualizacja: 10:13 24.02.2024

Proces gangu, który truł swoje ofiary i podstępem przejmował ich mieszkania, ma się zacząć jeszcze raz. Członkowie gangu mają na koncie pięć zabójstw i sześć usiłowań zabójstw. Grupa działała ok. 5–6 lat, głównie w Warszawie. Oskarżonym grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.

W Sądzie Okręgowym w Warszawie ponownie ma ruszyć proces członków gangu, którzy podstępem przejmowali mieszkania. Gang truł swoje ofiary alkoholem skażonym izopropanolem. Ma na koncie pięć zabójstw i sześć usiłowań zabójstw. Najbliższy termin rozprawy wyznaczono na 28 lutego.

Jak przekazała Joanna Adamowicz z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, w sprawie nastąpiła zmiana składu sądzącego i z uwagi na wylosowanie nowego składu sądzącego sprawa będzie prowadzona od początku. – Z uwagi na długotrwałe zwolnienie lekarskie SSO Rafała Korkusa, dotychczasowego referenta sprawy, nowym sędzią referentem jest SSO Beata Ziółkowska – poinformowała Adamowicz.

Przekazała, że najbliższy i pierwszy w nowym składzie termin rozprawy został wyznaczony na 28 lutego.

Proces „gangu trucicieli”

Proces szajki, którą media nazwały „gangiem trucicieli”, ruszył w lipcu ubiegłego roku. Na ławie oskarżonych zasiadło sześć osób; kierujący grupą Tomasz G., dwóch braci Roman P. i Krzysztof P., Paweł S., Wiesław A. i notariusz Jolanta D.-S.

Akt oskarżenia dotyczy pięciu przestępstw zabójstwa, sześciu przestępstw usiłowania zabójstwa, przestępstw doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem lub usiłowania oszustwa w stosunku do mienia znacznej wartości.

Z kolei zarzut przedstawiony notariuszce dotyczy m.in. przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego i poświadczenia przez niego nieprawdy w dokumentach w zakresie udzielenia pełnomocnictwa do zbycia jednej nieruchomości.

Jak działali truciciele?

Według ustaleń śledczych oskarżeni szukali i wybierali osoby samotne, schorowane i często uzależnione od alkoholu. Sprawdzali też ich majątek, w szczególności posiadane przez nich nieruchomości.

Później członkowie grupy nawiązywali kontakt z takimi osobami, zaprzyjaźniając się z nimi. Zdobywali ich zaufanie i pod pozorem udzielania im pomocy w sprawach życiowych, uzyskiwali pełnomocnictwa od tych osób, w tym notarialne, do pełnego dysponowania ich nieruchomościami.

„Następnie z takim pełnomocnictwem zbywali nieruchomość sobie lub innym osobom. Już na etapie zaprzyjaźniania się z ofiarami w celu pozbawienia ich życia, wykorzystując ich uzależnienie od alkoholu, systematycznie podawali im alkohol zawierający domieszkę izopropanolu, który w konsekwencji skutkował zgonem niektórych z pokrzywdzonych, a w dalszej konsekwencji zgodnie z zamiarem sprawców pozwalał na zatarcie śladów przestępstwa” – poinformowała prokuratura.

Dodatkowo śledczy ustalili, że grupa Tomasza G. działała około 5–6 lat – głównie w Warszawie i województwie mazowieckim.

Jak wpadli truciciele?

O działalności grupy prokuratura i policja dowiedziały się od kobiety, która nie była z tymi przestępstwami związana. Złożyła zawiadomienie po rozmowie ze znajomym Robertem S., który współpracował z Romanem P., i opowiedział kobiecie o dokonywanych zbrodniach.

Robert S. został zatrzymany w marcu 2021 roku. Złożył obszerne wyjaśnienia, bo nie chciał być zamieszany w zabójstwa. Mężczyzna zeznał, że był odpowiedzialny za weryfikowanie stanu majątkowego pokrzywdzonych, zadłużenia posiadanych przez nich nieruchomości, środków na rachunkach bankowych. Robert S. posiadał szczegółowe informacje o zbrodniach.

W wyniku działań śledczych udało się ocalić życie kolejnej ofiary grupy. Miała nią być emerytka z Warszawy. Podczas działań operacyjnych funkcjonariusze zabezpieczyli u niej 1,5-litrową butelkę po wodzie mineralnej, w której był zatruty izopropanolem alkohol.

Ustalono również, że ta sama kobieta dwa miesiące wcześniej była w banku z podejrzanym Krzysztofem P., wypłaciła z konta 330 tys. zł., a wcześniej 100 tys. Pracownicy banku zaalarmowali policję, podejrzewając, że ich klientka może być oszukiwana.

Krzysztof P. został ujęty, zanim kobieta przekazała mu pieniądze. Mężczyzna twierdził, że jest niewinny, a emerytka jest jego ukochaną. Kobieta złożyła podobne zeznania i P. został wówczas zwolniony, ale śledczy pracowali dalej.

Do pierwszych zatrzymań doszło w grudniu 2021 roku. Wówczas policjanci Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji, na polecenie Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, zatrzymali braci Romana P. i Krzysztofa P., Wiesława A. oraz Pawła S.

Za zarzucane w akcie oskarżenia czyny grozi kara do dożywocia.

Czytaj też: Rektor warszawskiej niepublicznej szkoły wyższej z zarzutami

Źródło:

PAP

Autor:

RDC /PA