12 z 15 rosyjskich dronów strąconych przez Ukraińskie Siły Powietrzne

  • 09.03.2024 18:17

  • Aktualizacja: 07:36 10.03.2024

Sobota 9 marca to 743. dzień wojny w Ukrainie. Jak przekazały Ukraińskie Siły Powietrzne, obrona przeciwlotnicza strąciła 12 z 15 dronów użytych przez Rosję podczas nalotów w nocy z piątku na sobotę. Rosja zaatakowała tym razem obwody wschodniej i centralnej Ukrainy.

W komunikacie na Telegramie armia ukraińska podała, że Rosjanie odpalili drony typu Shahed z okupowanego Krymu i z Kraju Krasnodarskiego w Rosji. Zaatakowali terytorium ukraińskich obwodów: dniepropietrowskiego, donieckiego i połtawskiego.

Szef jednego z ostrzeliwanych regionów – obwodu dniepropietrowskiego – Serhij Łysak poinformował na Telegramie, że pięć dronów strącono właśnie nad tym obwodem.

„Było jednak i trafienie (tj. atakujący dron dotarł do celu – przyp. red.) – w zakład przemysłowy. Doszło tam do pożaru” – napisał Łysak. O innych skutkach nocnych ataków dronów nie poinformowano.

Pomoc dla Ukrainy

Ratują zdrowie i życie ludziom, którzy nie mają dostępu do lekarza, ani pieniędzy na leki. Każdy ich wyjazd na wschód Ukrainy to pomoc dla 600–700 pacjentów. Działa tam Polski Zespół Pomocy Humanitarno-Medycznej.

Ci ludzie czekają na naszą pomoc. W niektórych miejscach nie mają nawet dostępu do ciśnieniomierza, więc nie mają jak się zbadać. Badamy i dajemy im leki. Dla nich wybór jest prosty: pomiędzy jedzeniem a lekami wybierają jedzenie – mówi zastępca szefa ZPHM Sławomir Butkiewicz.

Powołany w 2022 r. zespół działa przy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Składa się z medyków – lekarzy, pielęgniarek oraz ratowników medycznych – którzy udzielają pomocy poza terytorium Polski osobom znajdującym się w stanie nagłego zagrożenia zdrowia. ZPHM prowadzi także działania humanitarne i zapewnia transport medyczny.

W tym roku członkowie zespołu przyjechali na Ukrainę po raz pierwszy. Od początku rosyjskiej inwazji na ten kraj byli tu już kilkanaście razy. Zatrzymują się w Charkowie, skąd wyjeżdżają do okolicznych miejscowości, czasem całkowicie zrujnowanych przez wyparte stamtąd okupacyjne wojska.

Poza Charkowem, na terenach odzyskanych, dość blisko linii frontu, jest problem z dostępem do apteki, do lekarza. W niektórych wsiach sytuacja jest wręcz tragiczna – wyjaśnia Butkiewicz.

Przyjeżdżając na Ukrainę, zespół dzieli się na dwie grupy, a każda z nich działa w innym miejscu. W Charkowie na ich badania ustawiają się kolejki. Polacy składają także wizyty u obłożnie chorych, którzy nie opuszczają swoich domów.

Pracy mamy cały czas dużo, ale też widzimy, że to, co robimy, nie idzie w las. Wśród ludzi, z którymi pracujemy, widać efekty terapeutyczne. Mamy pacjentów z nieleczonym wysokim ciśnieniem czy innymi chorobami przewlekłymi, takimi jak cukrzyca, astma. Przyjeżdżając do nich kolejny raz widzimy, że to ciśnienie się normuje, cukry się normują – opowiada wiceszef zespołu.

Podkreśla, że pacjenci podczas rozmów z lekarzami dziękują Polakom na udzielaną im pomoc. – Wdzięczność dla nas, Polaków, widzimy na każdym kroku. Ludzie widzą, że przyjeżdżamy im pomagać i że o nich nie zapominamy – mówi Butkiewicz.

ZPHM realizował dotąd m.in. działania ratunkowo-transportowe po wypadku polskiego autokaru w Chorwacji oraz prowadzi działania humanitarne związane ze wsparciem ukraińskiej służby zdrowia.

Realizował także akcje ewakuacyjne polskich obywateli, którzy zostali ranni w trakcie działań wojennych na Ukrainie. Medycy z ZPHM brali ponadto udział w działaniach ciężkiej grupy poszukiwawczo-ratowniczej HUSAR, po trzęsieniu ziemi w Turcji.

Czytaj też: Przymusowa ewakuacja dzieci z czterech miejscowości obw. donieckiego

 

Źródło:

PAP

Autor:

RDC /PA