Wiadomości
Udostępnij:
Sybiracy. "Kibitki służyły do wywożenia z miasta, później trzeba było iść na piechotę"
-
08.10.2016 13:59
-
Aktualizacja: 14:00 15.08.2022
Gość RDC zwrócił uwagę, że obecnie co czwarty mieszkaniec Syberii ma polskie korzenie. - Bycie polskiego pochodzenia jest swoistym szpanem, to jest bycie człowiekiem trochę innego spojrzenia na Syberię - komentował. - Dostrzegłem coś, co nazwałem - na swój własny użytek - patriotyzm syberyjski. Jeśli ktoś się bardziej utożsamia z Syberią niż z imperium rosyjskim, wtedy szuka polskich korzeni i najczęściej je znajduje. Osoby spowinowacone też zaczynają uważać się za w pewnym sensie polskie - opowiadał Jabłonka.
Syberia czy Sybir?
Historyk podkreślił, że Syberia i Sybir nie są synonimami. - Syberia to nie tylko Sybir i Sybir to nie tylko Syberia, to nie są pojęcia jednoznaczne - zaznaczył. Jak wyjaśniał w audycji, Syberia jest pojęciem geograficznym i przez Rosjan dosyć jasno zdefiniowanym. Dla Rosjan Syberia kończy się na Bajkale. Natomiast Sybir jest pojęciem politycznym, to synonim zsyłki. - Natomiast bardzo istotna jest sprawa, że Polacy byli pionierami zakorzeniania kultury europejskiej na Syberii - dodał Jabłonka.
Patrioci i buntownicy
Gość Wojciecha Marczyka wyjaśniał, że zsyłki na Syberię rozpoczęły się po rozgromieniu konfederatów barskich. - Konfederacja zamieniła się w ruch narodowy i wtedy jako patriotów wysyłano ich na Syberię - tłumaczył. - Buntowników wcielało się do wojska i wysyłało na Kaukaz albo w innym rejon Europy. Ale buntowników, którzy nie rokowali nadziei na użycie ich we własnym celu, również zsyłano na Syberię - podkreślił. - To był pierwszy poważny, 30-tysięczny kontyngent, który ruszył w trzech etapach - w latach 1771, 1772 i 1773 - tłumaczył historyk.
"Sybir bywa straszny"
- Sybir nie jest straszny, Sybir bywa straszny - powiedział Jabłonka. Jak tłumaczył, Sybir poniekąd uczłowieczał, bo kazał walczyć o życie. Zwrócił uwagę, że osoby, które wpadały w depresję, nie radziły sobie w tamtych okolicznościach i często popełniały samobójstwa.
Droga
Jabłonka opowiedział również w audycji o tym, jak przebiegał transport na Syberię. - Kibitki służyły tylko do wywożenia z miasta, później trzeba było iść na piechotę - wyjaśniał. - Kibitka dowoziła do rogatek, może do najbliższej twierdzy. Na terenie wschodniego obszaru Polski są miejsca, gdzie zakuwano zesłańców. Tam zaczynała się ich droga - tłumaczył. Dodał także, że później zesłańcy byli dzieleni na kategorie - najcięższe prace czekały na osoby zesłane za sprawy karne.
Źródło:
Autor:
gk