Ponad 12 tys. ofiar trzęsienia ziemi w Turcji i Syrii. Polscy strażacy uratowali kolejne osoby

  • 08.02.2023 12:26

  • Aktualizacja: 06:00 09.02.2023

Liczba ofiar śmiertelnych tragicznego w skutkach trzęsienia ziemi, które w poniedziałek dotknęło południowo-wschodnią Turcję i północną część Syrii, przekroczyła 12 tys. – poinformowała w środę wieczorem agencja AFP, powołując się na oficjeli z obu krajów i służby ratownicze. Ratownicy z całego świata pomagają miejscowym służbom dotrzeć do uwięzionych pod gruzami po największym takim kataklizmie w tym rejonie od kilkuset lat.

W Turcji pracują teraz ekipy z co najmniej kilkunastu krajów, w tym z Polski. „Szukamy dalej poszkodowanych osób pod gruzami, natomiast jest to już zdecydowanie trudniej" - mówi dowódca polskiej grupy, brygadier Grzegorz Borowiec. "Już nie ma takich oczywistych miejsc, w których mogliby oni przebywać. Jest dużo trudniej, jeśli chodzi o samą lokalizację ludzi“. Polacy pracują teraz w miejscowości Besni.

"5.51 czasu lokalnego 9. osoba żywa wydobyta (dziewczynka lat 13). Nasza grupa cały czas w akcji. Kolejna bardzo dobra informacja. Brawo" - przekazał Bartkowiak za pośrednictwem Twittera.

 

Polska grupa HUSAR Poland w Turcji wylądowała w nocy z poniedziałku na wtorek. Tworzy ją 76 strażaków Państwowej Straży Pożarnej i osiem wyszkolonych psów. Z grupą pojechało pięciu członków Zespołu Pomocy Humanitarno-Medycznej (anestezjolog, pielęgniarz i trzech ratowników medycznych).

Ponad 12 tys. ofiar

W poszukiwaniach specjalistycznym ekipom pomagają też tysiące Turków, w tym także rodziny zasypanych. „Teraz w obszarze dotkniętym kataklizmem pracuje 60 tysięcy osób. Doceniamy też, że miliony osób z całego kraju zgłaszają się na miejsce jako wolontariusze“ - mówi Orhan Tahar, szef tureckiej agencji do spraw katastrof naturalnych.

Eksperci szacują jednak, ze ratownicy mają jeszcze zaledwie kilka godzin na odnalezienie żywych osób, bo minęły już ponad dwie doby od pierwszego z trzech trzęsień ziemi. Akcję ratunkową utrudnia pogoda. Zarówno po tureckiej jak i syryjskiej stronie granicy jest zimno, pada śnieg, a drogi są śliskie. Nawet w Turcji nie ma wystarczającej liczby ekip, bo kataklizm dotknął gigantycznego obszaru 110 tysięcy kilometrów kwadratowych, co można porównać do 1/3 powierzchni Polski.

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan wprowadził w 10 dotkniętych trzęsieniami prowincjach stan wyjątkowy. Chodzi o to, by ułatwić akcję poszukiwawczą. Prezydent odwiedził dziś zniszczone miejscowości.

Po tureckiej stronie udało się w ostatnich godzinach wyciągnąć nastoletnie dziecko, które przeżyło 52 godziny pod gruzami. Wczoraj wieczorem w Hatay uratowano 4-letnią dziewczynkę, która przetrwała w ruinach 33 godziny.

Po syryjskiej stronie uratowano natomiast niemowlaka. Najprawdopodobniej matka urodziła dziewczynkę już po trzęsieniu w gruzach, bo dziecko była wciąż związane z matką pępowiną. Kobieta umarła. Dziewczynka trafiła do szpitala. Jest wyziębiona, ale jej stan jest stabilny.

Zarówno osobom, które są pod gruzami jak i tym, którzy koczują pod gołym niebem lub w namiotach, grozi wyziębienie. „To, co przeżywamy jest okropne. Nie możemy wrócić do naszych domów. Próbujemy ogrzać się przy tym ognisku. Nie mamy jedzenia ani wody“ - mówi jeden z ocalałych Turków z miasta Malatya. Wiele osób spędziło ostatnie dwie noce pod gołym niebem albo w samochodach przy temperaturach poniżej zera stopni.

Epicentrum trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,8, które w poniedziałek nad ranem uderzyło w region znajdowało się w tureckiej prowincji Kahramanmaras. Niecałe 12 godzin później, kilkadziesiąt kilometrów na północ, miało miejsce drugie trzęsienie o magnitudzie 7,7. Trzęsieniom towarzyszyła seria ponad 100 wstrząsów wtórnych.

Czytaj też: Strażacy-ratownicy z Warszawy na akcji w Turcji. „Są wyszkoleni do pracy przy katastrofach budowlanych"

Źródło:

PAP/IAR

Autor:

RDC /PL/kb