Iga Świątek w półfinale WTA w Madrycie. Pokonała Amerykankę Madison Keys

  • 30.04.2025 15:03

  • Aktualizacja: 15:37 30.04.2025

Iga Świątek awansowała do półfinału tenisowego turnieju WTA w Madrycie. Polka pokonała w ćwierćfinale Amerykankę Madison Keys 0:6, 6:3, 6:2. O finał Świątek zagra z inną zawodniczką z USA - Coco Gauff lub Rosjanką Mirrą Andriejewą.

Rozstawiona z numerem drugim Iga Świątek wygrała z Amerykanką Madison Keys (nr 5.) 0:6, 6:3, 6:2 w ćwierćfinale tenisowego turnieju WTA 1000 na kortach ziemnych w Madrycie. W pojedynku o finał zmierzy się Amerykanką Coco Gauff albo Rosjanką Mirrą Andriejewą.

Z poprzednich sześciu meczów z Keys 23-letnia Polka wygrała cztery. Przegrała m.in. w półfinale tegorocznego Australian Open, 7:5, 1:6, 6:7 (8-10).

Polka do meczu przystępowała jako pierwsza zawodniczka, która dotarła do 17 kolejnych ćwierćfinałów imprez WTA rozgrywanych na kortach ziemnych od czasów Szwajcarki Martiny Hingis (1997-02).

Świątek w Madrycie broni tytułu z edycji 2024, a rok wcześniej uległa w finale Białorusince Arynie Sabalence.

"To był jeden z najdziwniejszych meczów, w jakich brałam udział. Po pierwszym secie starałam się wprowadzić korekty. Grać krótsze piłki. Madison zaczęła popełniać zdecydowanie więcej błędów. Tak do końca nie wiem, jak i dlaczego byłam w stanie odwrócić losy spotkania" - skomentowała Polka prosto z kortu po awansie do półfinału.

Mecz rozpoczął się od stosunkowo łatwo przegranego podania przez Świątek, której dużo piłek trafiało poza linię końcową. Amerykanka w kolejnych gemach wykorzystywała mocny serwis, powiększając przewagę. Raszynianka w pierwszym secie dała się zdominować, co pozwoliło rywalce systematycznie dopisywać sobie punkty. Polka grała na granicy ryzyka, ale głównie się myliła. Nic dziwnego, że Keys po dwudziestu minutach prowadziła 5:0.

Wiceliderka rankingu tenisistek szczęścia poszukała w... zmianie rakiety. To też na niewiele się zdało i seta przegrała do zera. Poprzednio zdarzyło się jej to 23 czerwca 2021 na trawie w Eastbourne w drugiej partii potyczki z reprezentującą wtedy Rosję, a obecnie Australię Darią Kasatkiną.

Świątek przed rozpoczęciem drugiej odsłony skorzystała z przysługującej jej przerwy toaletowej. Wygranie pierwszego gema mogło być punktem wyjścia do odwrócenia losów spotkania. Polka starała się szybciej odpowiadać na zagrania rywalki, próbowała narzucić własne warunki i ta taktyka zaczęła przynosić efekty. Amerykanka zaczęła tracić pewność siebie, jej forhend nie był już tak dokładny i po raz pierwszy została przełamana.

Po asie serwisowym Świątek tablica wskazała jej prowadzenie 4:1. Następnie podwójny błąd serwisowy i brak szczęścia po stronie przeciwniczki pomogły Polce przybliżyć się do wygrania seta. To zostało odłożone w czasie, gdyż po zaciętej walce po raz czwarty w meczu przegrała podanie, ale w kolejnym własnym gemie serwisowym wykorzystała drugą piłkę setową i wyrównała stan meczu.

Na początku decydującej partii tenisistki zgodnie wygrały po dwa swoje podania. Keys zatraciła precyzję, ale nie wolę walki, ale to podopieczna trenera Wima Fissette'a coraz częściej była górą w wymianach, skutecznie grała przy siatce i zaczęła na dobre dyktować warunki.

W piątym gemie Świątek po trzecim break poincie przełamała serwis Amerykanki, a później zasłużyła na owację kibiców, którzy w ten sposób nagrodzili najładniejszą bodaj wymianę w tym spotkaniu. Triumfatorka Australian Open coraz częściej była bezradna wobec dokładnych zagrań Polki i wyglądała, jakby powoli zaczęła godzić się z wyższością "królowej mączki".

Po godzinie i trzech kwadransach rywalizacji mecz zakończyło autowe zagranie Keys i Świątek zameldowała się w półfinale.

Czytaj też: Robert Korzeniowski w RDC o prezesie PKOl: powinien podać się do dymisji

Źródło:

PAP/IAR

Autor:

RDC /PL

Kategorie: