Większe zespoły, współpraca z policją i odzież ochronna. Ratownicy po tragedii w Siedlcach

  • 29.01.2025 09:54

  • Aktualizacja: 10:02 29.01.2025

Ratownicy medyczni chcą poprawy bezpieczeństwa ich pracy. Na ten temat rozmawiają w ministerstwie zdrowia z przedstawicielami tego resortu, a także ministerstw sprawiedliwości oraz spraw wewnętrznych i administracji. Spotkani jest efektem tragedii, do której doszło w sobotę w Siedlcach. Podczas udzielania pomocy medycznej 64-letni ratownik medyczny został ugodzony nożem w klatkę piersiową. Ratownik zmarł po przewiezieniu do szpitala.

Trwa spotkanie ratowników medycznych z przedstawicielami resortu zdrowia, a także ministerstw sprawiedliwości oraz spraw wewnętrznych i administracji. Chodzi o zwiększenie bezpieczeństwa. Spotkanie w ministerstwie zdrowia jest efektem tragedii, do której doszło w sobotę w Siedlcach. Podczas udzielania pomocy medycznej 64-letni ratownik medyczny został ugodzony nożem w klatkę piersiową. Podejrzanym w tej sprawie jest 59-letni mężczyzna, który wcześniej wezwał karetkę pogotowia. Ratownik zmarł po przewiezieniu do szpitala.

Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych Piotr Dymon liczy na rzetelne propozycje rządzących. Jak wskazuje, chodzi między innymi o zwiększenie liczby osób w zespołach.

- Począwszy od zespołów trzyosobowych, więcej osób do ewentualnej obrony, zmiana przepisów prawnych, żeby ratownik medyczny był funkcjonariuszem, a nie tylko korzystał z ochrony funkcjonariusza, żeby karanie tych sprawców było takie natychmiastowe, a nie kilkumiesięczne. Nie wiem, odzież ochronna, kamizelki, odzież antyprzebiciowa, rękawice takie specjalne. To są rzeczy, które na pewno trzeba wdrożyć i one się nie staną tak jutro. Mam nadzieję, że ministerstwo sobie z tego zdaje sprawę - mówi.

Piotr Dymon dodaje, że innym postulatem ratowników medycznych jest polepszenie współpracy z policją.

- Patroli nie ma na tyle, żeby one pojawiły się od razu po wezwaniu. No i mam nadzieję, że ten przycisk pomocy będzie realnie działał, a nie tylko na takiej zasadzie, że bardzo często zdarza się, że ktoś go wciska przez przypadek i dyspozytornia oddzwania i dopytuje. I to też ludzi trochę tam drażni, ale nie do każdego zdarzenia wysyłamy policję, bo nie zawsze ta pomoc jest potrzebna, więc trzeba się po prostu dopytać - wskazuje.

Spotkanie Marszałka i Wojewody Mazowieckiego

Także samorząd Mazowsza szuka rozwiązań, które podniosą bezpieczeństwo ratowników medycznych. Na czwartek zaplanowano spotkanie Marszałka i Wojewody Mazowieckiego.

— Chcemy wprowadzić szybkie interwencyjne działania z szkolenia samoobronne, tak żeby oni byli w stanie samodzielnie się obronić, bo jest taka konieczność, ale także żeby ta interwencja już medyczna była nagrywana, żeby też odstraszyć potencjalne osoby do tego, żeby nie miały nawet w głowie, w myśli tych niedozwolonych czynów — powiedział wicemarszałek Mazowsza Anna Brzezińska.

Ratownicy wyposażeni zostaliby w tzw. kamerki nasobne, których używają policjanci podczas interwencji.

Tragedia w Siedlcach

Do tragedii doszło w sobotę. Pijany 59-latek podczas libacji alkoholowej miał zaatakować nożem 64-letniego medyka, który mimo reanimacji zmarł w szpitalu. Drugi z ratowników został ranny w nadgarstek.

Adam Cz.  trafił do aresztu po tym, jak usłyszał zarzut zabójstwa 64-letniego ratownika medycznego podczas interwencji w Siedlcach oraz napaści na drugiego - 28-latka.

Jak powiedział nam prokurator Arkadiusz Szewczak, podczas niejawnego posiedzenia aresztowego nie wykazał skruchy i nadal zasłania się niepamięcią, choć przyznał się do zarzucanych mu czynów

Adamowi Cz. grozi dożywocie. Najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.

— Sąd w pełni zaaprobował stanowisko prokuratury i zastosował tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy od dnia zatrzymania — powiedział we wtorek po wyjściu z posiedzenia aresztowego prok. Arkadiusz Szewczak z Prokuratury Rejonowej w Siedlcach.

Prokurator wyjaśnił, że u podstaw wniosku prokuratury o areszt legły w zasadzie wszystkie przesłanki ustawowe, „albowiem w pierwszej kolejności podejrzanemu zarzuca się popełnienie zbrodni zabójstwa popełnionej ze szczególnym zamiarem motywacyjnym, co samo w sobie jest już pewnym ewenementem”.

— Dodatkow zrzuca się mu czynną napaść na drugiego z ratowników medycznych, przy czym w tym przypadku zarzut ten jest powiązany z usiłowaniem co najmniej ciężkiego uszczerbku na zdrowiu — dodał prok. Szewczak

„Wchodziliśmy do niego z policją”

Jak się dowiedzieliśmy, do podejrzewanego wcześniej pogotowie jeździło z policją.

—To nie była pierwsza nasza wizyta u niego, tyle że on zmienił adres zamieszkania. Bo my do tego człowieka jeździliśmy, jak mieszkał na Pułaskiego. I tam zadysponowany został patrol policji. Do niego wchodziliśmy z policjantami. Tutaj, ponieważ to był adres inny, dyspozytor mógł nie wiedzieć — przekazał dyrektor siedleckiego Meditransu Leszek Szpakowski.

Ratownicy boją się pracować

Jak zaznaczył Leszek Szpakowski, siedleccy ratownicy boją się pracować.

— Po pierwsze to próbujemy się wszyscy pozbierać, wspierać moich ludzi, bo oni mnie mówią wprost, oni się boją pracować. To co się wydarzyło, to było przekroczenie jakiejkolwiek granicy i misja, którą my wypełniamy i chcemy wypełniać, wzięła w łeb. Stres pourazowy dotyczy wszystkich i leczenie stresu pourazowego to jest długi proces — tłumaczył.  

Poszkodowany został też drugi ratownik, któremu pijany napastnik uszkodził nożem nadgarstek. 28-latek zdecydował się na wsparcie psychologa.

— No jest załamany, potrzebuje wsparcia psychologicznego, ja mu to wsparcie zapewniam. Wspieramy go jak możemy. Zaproponowałem, żeby wziął urlopu parę dni, żeby odpoczął. Młody człowiek, 28 lat, pracuje u nas od półtora roku — dodał Szpakowski.

„Ratownik jest bezbronny”

Zdaniem Szpakowskiego konieczne są zmiany w prawie, bo teraz ratownicy są bezbronni.

— Ratownik jadąc do pacjenta jest bezbronny, bo pacjent ma w domu nóż, siekierę, maczetę, szable. To są rzeczy, które prawo dopuszcza. A my co mamy? My mamy tylko ręce i rękawiczki, i sprzęt medyczny, którym ratujemy — zaznaczył.

Szpakowski dodał, że pomocne mogłyby być kamery czy paralizatory.

— Kamery nasobne, tak jak policja, bo każdy policjant ma za sobą kamerę podczas interwencji, jakieś paralizatory, czy gaz pieprzowy, czy innego rodzaju atrybuty, które mogłyby obronić czy pomóc się obronić ratownikowi, też o tym było mówione — wskazał..
 

Dyrektor Meditransu uważa też, że potrzebna jest większa świadomość na temat pracy ratowników.

— Kilka takich postulatów, które myślę, że mogą spowodować, że będzie szersza i większa informacja i wiedza społeczeństwa na temat, co robią ratownicy. Niewielka część społeczeństwa wie, jak funkcjonuje ratownictwo medyczne, co to są za ludzie, że muszą kończyć studia, żeby pracować w tym zawodzie, że my tych ratowników szkolimy na okrągło. Mamy najwyższej jakości sprzęt — wyjaśnił.

Za małe zespoły pogotowia?

Problemem są także dwuosobowe zespoły.

— Nie wiemy, czy gdyby tam były trzy osoby, trzech ratowników, czy do tego zdarzenia by doszło. Bo tego się nie da dzisiaj powiedzieć. Ale trzy osoby, trzech ratowników, to troszeczkę inaczej wygląda jak dwóch, prawda? Tutaj w tym zdarzeniu sobotnim pierwszy ratownik, który był bliżej tego mordercy, dostał uderzenie w klatkę piersiową, no to drugi się na niego rzucił. Gdyby byli we trzech, może by do tego nie doszło, ja tego nie wiem — powiedział Leszek Szpakowski.

 

Źródło:

IAR/RDC

Autor:

RDC /PL