Wiadomości
Udostępnij:
Szef MON o zatrzymaniu żołnierzy: oczekuję natychmiastowych działań komendanta ŻW
-
06.06.2024 11:26
-
Aktualizacja: 15:25 06.06.2024
Działania Żandarmerii Wojskowej wobec żołnierzy moim zdaniem były nadgorliwe, wyjaśni to jednak specjalna komisja - powiedział w czwartek Władysław Kosiniak-Kamysz. Szef MON odniósł się w ten sposób do zatrzymania trzech funkcjonariuszy na granicy polsko-białoruskiej. Stało się to po oddaniu przez nich strzałów ostrzegawczych w kierunku napierających migrantów.
Podczas czwartkowej konferencji prasowej wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz odniósł się do doniesień Onetu, zgodnie z którymi Żandarmeria Wojskowa zatrzymała trzech żołnierzy, którzy na przełomie marca i kwietnia przy granicy polsko-białoruskiej w okolicy miejscowości Dubicze Cerkiewne oddali strzały ostrzegawcze w kierunku napierających uchodźców. Prokuratura oskarżyła dwóch o przekroczenie uprawnień i narażenie życia innych osób.
Szef MON podkreślił, że działania podejmowanie przez Straż Graniczną, policję oraz żołnierzy są działaniami w zakresie i na podstawie prawa. - Wszyscy żołnierze, służący nie tylko na granicy, ale wszędzie, zobowiązani są do przestrzegania zasad prawa. Wiedzą o tym dobrze i robią to z pełną elegancją - powiedział.
„Sytuację trzeba wyjaśnić”
Kosiniak-Kamysz podkreślił, że o zdarzeniu z końca marca został poinformowany przez komendanta Żandarmerii Wojskowej. Jak wskazał, dowódca WZZ Podlasie podjął decyzję o skierowaniu materiału filmowego do Żandarmerii Wojskowej, a ta podjęła kolejne decyzje o skierowaniu jej do pionu wojskowego prokuratury. Szef MON zaznaczył, że sprawa początkowo dotyczyła trzech żołnierzy, a następnie dwóch.
- Dochodzimy do sytuacji, którą - jak każdą - trzeba wyjaśnić - powiedział Kosiniak-Kamysz. Podkreślił przy tym, że tylko w maju w systemie alarmowym broń została użyta przez polskich żołnierzy ok. 700 razy. - Jeżeli ktokolwiek z dowódców analizuje później i ma jakieś wątpliwości, to też jest zobowiązany do podjęcia określonych działań i tak się stało w tym wypadku - dodał.
Podkreślił przy tym, że głęboko wierzy w polskich żołnierzy, a ci, o których mowa, nigdy nie zostali aresztowani, a jedynie zatrzymani. - Prokuratura wyda zresztą dzisiaj oświadczenie i tam będzie wszystko wyjaśnione - zapowiedział minister obrony.
Natychmiastowe działanie
Szef MON podkreślił na konferencji prasowej, że decyzja o zatrzymaniu żołnierzy przez Żandarmerię Wojskową była decyzją tej formacji. Dodał, że ani on, ani Prokurator Generalny czy inni ministrowie nie byli o tym informowani. - Ale poleciłem od razu po powzięciu tej informacji - bo uważam, że była to, moim zdaniem, to moja ocena - nadgorliwość w takim wypadku, ale wyjaśni to komisja powołana w Żandarmerii Wojskowej. Jeżeli ktokolwiek przekroczył uprawnienia, jeżeli ktokolwiek wykroczył poza uprawnienia, zostanie ukarany, zostaną wyciągnięte konsekwencje - oświadczył.
- Oczekuję natychmiastowych działań ze strony Komendanta Głównego Żandarmerii Wojskowej, żeby podjął natychmiastowe działania - dodał Kosiniak-Kamysz. Dodał, że będzie z nim rozmawiał w czwartek "w celu wyjaśnienia sposobu", w jaki te działania zostaną podjęte.
Kosiniak-Kamysz zapewnił podczas konferencji prasowej, że zdarzenie nie było ukrywane, natomiast prowadzone jest postępowanie o charakterze dochodzeniowym i on nie jest uprawniony do informowania o nim.
- Byłem poinformowany o zdarzeniu i o tym, że Żandarmeria Wojskowa i prokuratura podejmują wszelkie potrzebne działania. Jeżeli chodzi o sam sposób zatrzymania, on jest również bulwersujący dla mnie. Do momentu zapytań ze strony Onetu i publikacji portalu nie miałem informacji o sposobie zatrzymania - zaznaczył wicepremier.
Zapytany, czy nie powinien być poinformowany o szczegółach zatrzymania, szef MON odparł, że takie samo pytanie zadał komendantowi głównemu Żandarmerii Wojskowej. - On mówi: każdego roku dochodzi do wielu interwencji ŻW wobec żołnierzy. Taka jest misja policji wojskowej, która kontroluje działania związane z legalnością, dobrym postępowaniem, wszystkimi przepisami prawa. Nie ma więc w żadnych przepisach obowiązku informowania ministra o sposobie prowadzonych działań - powiedział Kosiniak-Kamysz. Dodał, że być może zdarzenie jest przyczynkiem do zmiany przepisów.
Na pytanie o to, na czym miało polegać przekroczenie uprawnień przez żołnierzy, szef MON odpowiedział, że "na nieuzasadnionym użyciu broni, na przekroczeniu uprawnień". - A konkretne zarzuty już sformułował prokurator w tym względzie i sprawa po prostu musi być wyjaśniona - powiedział Kosiniak-Kamysz. Dodał, że widział materiał filmowy ze zdarzenia na granicy, ale - jak podkreślił - nie jest od rozstrzygania sprawy. - Nie mogę wpływać na tok postępowania - podkreślił.
Czytaj też: Premier o zatrzymaniu żołnierzy: oczekuję szybkich wniosków i decyzji personalnych
Źródło:
Autor:
RDC /PL