Choć lato jeszcze się nie zakończyło, są już pierwsze wnioski. Opowiedział nam o nich synoptyk IMGW Grzegorz Walijewski.

— Okazuje się, że w tym roku upały pojawiły się w Warszawie już w czerwcu i wówczas 34,5 stopnia Celsjusza — taka była temperatura maksymalna. Natomiast w lipcu — 35,3 stopnia Celsjusza. W sierpniu najwyższa wartość to 33,4. Do rekordu, który został zanotowany w 2013 roku — 37 stopni, brakowało — Walijewski.

Pełne dane dotyczące tegorocznego lata poznamy pod koniec września. A na ten wynik złoża się też najbliższe upalne dni.

Upalne dni w całej Polsce

Od początku roku najwięcej, bo aż 23 dni z upałem odnotowano w Rzeszowie.

— Całkiem sporo było w centrum, Warszawa i okolice — to 20 dni, w Opolu — 22 dni — zaznaczył Walijewski. — Natomiast najmniej dni upalnych było na północy, na przykład w Helu nie było ani jednego dnia z temperaturą powyżej 30 stopni. Z kolei w pasie nadmorskim, na Pojezierzu Kaszubskim oraz Warmii i Mazurach odnotowano od 2 do 9 dni upalnych — dodał.            

Synoptyk podkreślił, że zmiany klimatu są widoczne i zwiększa się liczba dni upalnych.

— Jeszcze w latach osiemdziesiątych, dziewięćdziesiątych takich dni upalnych w roku było średnio około czterech w całym kraju. Nieco więcej na Dolnym Śląsku - około siedmiu. Obecnie są to już wartości dwucyfrowe. 23 dni to, można powiedzieć, prawie miesiąc z temperaturą powyżej 30 stopni — wskazał Walijewski.

Dodał, że upały nie odpuszczają, zapowiada się upalna końcówka sierpnia i równie gorący początek września, więc te liczby wzrosną. Synoptycy prognozują, że liczba upalnych dni w tym roku może wynieść około 30.

Czytaj też: Prąd wrócił, bez ciepłej wody mają żyć jeszcze kilka tygodni. Nadal trudna sytuacja przy Faworytki