Bociany z monitorowanych gniazd na terenie powiatu siedleckiego niedługo doczekają się potomstwa. W Woli Suchozebrskiej są już dwa jaja, w Nowym Opolu - jedno i lada moment pojawi się kolejne. I to wszystko pod okiem kamer, które codziennie obserwują tysiące internautów.
RDC
- Obawiałem się, że ptaki mogą w ogóle nie przystąpić do lęgów, bo późno przyleciały - przyznaje ornitolog z siedleckiej Grupy EkoLogicznej, Ireneusz Kaługa i dodaje, że kolejne jaja pojawią się w dwudniowych odstępach. - Wysiadują około 32-34 dni. Jak ich nie będzie dużo, to sytuacja będzie taka, że intensywnie będą siedzieć już od 2-go czy od 3-go, a jeśli to będzie to rozciągnięte, może być 5-tka nawet, to odstępy w gnieździe pomiędzy pisklętami wzrostem są dość duże i pod koniec maja spodziewamy się piskląt. To jest trochę późno, ale myślę, że one spokojnie opuszczą gniazdo - tłumaczy.
Bociany przyniosły jednak drugą niespodziankę. Po raz kolejny bocian z nadajnikiem okazał się być samicą. Chodzi o ptaka Zbysia. Ornitolodzy Grupy Ekologicznej rok temu założyli mu nadajnik GPS. Bocian wrócił do Polski tydzień temu i nie pojawił się w okolicach swojego gniazda.
- Nocował na drzewach, wydawało się, ze w ogóle nie chce przystępować do lęgów - relacjonuje Kaługa. - Dwa dni temu okazało się, że w miejscowości Tuchowicz na lubelszczyźnie ptak przylatuje w jedno miejsce, które okazało się gniazdem. Postanowiłem tam pojechać, miałem szczęście, bo ptak poleciał na gniazdo, po chwili przyleciał do niego drugi ptak. Nastąpiła kopulacja i pozycja w której kopulowały wskazały, że Zbyś jest samicą - dodaje.
Ornitolodzy będą teraz bacznie obserwować Zbigniewę - ile złoży jaj i ilu młodych dochowa się para ptaków. Kilka tygodni temu okazało się, że inny bocian z nadajnikiem, Franek, także jest samicą. Pomyłki wynikają głównie stąd, że ornitolodzy obserwują żerujące ptaki, a ustalenie płci jest możliwe albo podczas podglądania kopulacji, albo dzięki testom genetycznym.