Hodowcy na Mazowszu wyprzedają bydło. To reakcja na pryszczycę

  • 08.04.2025 19:53

  • Aktualizacja: 07:35 09.04.2025

Hodowcy na Mazowszu zaczynają powolną wyprzedaż bydła. To reakcja na przypadki pryszczycy w Niemczech, na Słowacji i Węgrzech. – Gdy przyjechali do mnie kierowcy po krowy rzeźne, powiedzieli, że mają taką liczbę buhajów i byków rzeźnych, że obniżyli ceny i zastanawiają się nad wprowadzeniem limitów – mówi prezes Mazowieckiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka Waldemar Plantowski.

Polscy rolnicy przygotowują się na ewentualne pojawienie się pryszczycy w kraju i powoli zaczynają wyprzedawać bydło.

– Hodowcy bojąc się, że może ich to dotknąć, zaczynają wyprzedawać bydło. Sprzedawałem bydło do ubojni i cena od piątku do dzisiaj spadła o 1,70 zł na bykach – mówi prezes Mazowieckiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka i hodowca Waldemar Plantowski.

Słowa prezesa potwierdza hodowca bydła i trzody chlewnej z miejscowości Tarcze w gminie Zbuczyn w powiecie siedleckim Andrzej Borkowski.

– Przynajmniej te stada krów mamek, zarodowych, mięsnych zmniejszać o 50 proc. Ja sam o 50 proc. zmniejszę zasiew kukurydzy kiszonkowej na rzecz kukurydzy dwukierunkowej. Jeśli pryszczyca wejdzie do Polski, ta kukurydza może być sprzedana jako ziarnowa – mówi.

Dzieje się tak, bo jak mówi prezes związku hodowców bydła, pierwsze przypadki pryszczycy doprowadzą do znacznego spadu cen bydła i trzody na krajowym rynku.

– Pewnie nie będziemy mogli eksportować wyrobów mleczarskich, mięsa wołowego, wieprzowego, więc ceny od razu spadną co najmniej o jedną trzecią. Gdy przyjechali do mnie kierowcy po krowy rzeźne, powiedzieli, że mają taką liczbę buhajów i byków rzeźnych, że obniżyli ceny i zastanawiają się nad wprowadzeniem limitów – zauważa.

Jak taka sytuacja wpłynie na przeciętnego konsumenta? Według Borkowskiego półki w sklepach nie będą puste, ale niewykluczone, że towar nie będzie tak wysokiej jakości jak teraz.  Próżnię na rynku zapełnią bowiem towary z innych krajów.

– Są podpisane umowy z Ameryką Południową. To tylko kwestia czasu, gdy do polskiego konsumenta dotrze wołowina niewiadomego pochodzenia. Jeżeli chodzi o ceny, to myślę, że z początku nie będą to duże różnice, bo będzie załamanie rynku i nastąpi wyzbywanie się stad. Od razu więc nie przełoży się to na drastyczny wzrost cen, ale w przyszłości na pewno tak – mówi.

Walka z pryszczycą przypomina walkę z ptasią grypą. Wokół ogniska choroby wyznaczane są strefy zagrożona i zapowietrzona. Wybijana i utylizowana jest cała hodowla. 

Służby weterynaryjne apelują o niekupowanie zwierząt z niewiadomego źródła i po zaniżonych cenach.

W Polsce obowiązuje zakaz transportu żywych zwierząt parzystokopytnych (w szczególności z gatunków: bydło, owce, kozy i świnie), produktów pochodzenia zwierzęcego oraz obornika, słomy i siana z tych terenów Słowacji i Węgier, które objęte są ogniskami pryszczycy oraz ze stref buforowych.

Czytaj też: Minister rolnictwa: pryszczycy w Polsce nie ma, ale stan zagrożenia większy niż kiedykolwiek

Źródło:

RDC

Autor:

Beata Głozak/PA