Dwa złote w pięć tygodni. Kiedy ceny paliw przestaną rosnąć? [ANALIZA]
08.03.2022 17:53
Aktualizacja: 05:51 26.07.2022
Nawet dwa złote na litrze - o tyle wrosły ceny paliw w Polsce w ciągu ostatnich pięciu tygodni. Na wielu stacjach na Mazowszu litr oleju napędowego kosztuje ponad 7 złotych, co spowodowane jest obecną sytuacją w Ukrainie. Analitycy podkreślają: to szok cenowy bez precedensu i dodają, że przekroczenie pułapu 8 zł to kwestia kilku najbliższych dni.
RDC
Niestety - w obecnej sytuacji nie możemy nic zrobić - mówi w rozmowie z Radiem dla Ciebie Dawid Piekarz, ekspert z Instytutu Staszica. - Wszystkie czynniki wpływające na ceny paliwa na stacji są poza granicami kraju. Polskie koncerny zrobiły co mogły zabezpieczając kierunki dostaw inne niż Rosja, rządzący wprowadzili tarczę antyinflacyjną. Wiele więcej zrobić nie można - dodaje.
W ramach rządowej tarczy antyinflacyjnej VAT na paliwo został obniżony z 23 procent do 8 proc. Obniżka zaczęła obowiązywać od lutego tego roku.
Dawid Piekarz zwraca uwagę, że gdyby nie vatowska ulga byłoby jeszcze drożej. - To nie tak, że było paliwo po 6 złotych, a teraz jest po 7. Gdyby nie obniżka podatków ono kosztowałoby 8 złotych albo i więcej. Wciąż jesteśmy beneficjantami tych obniżek - zaznacza ekspert.
Jakie są powody tak gwałtownego wzrostu cen na stacjach? Piekarz wymienia trzy główne przyczyny: - Po raz pierwszy od 70 lat mamy wojnę na kontynencie. Jednym z jej uczestników jest Rosja, która w ogromnej mierze dostarcza surowiec na rynki europejskie i światowe. Drugim elementem jest spadek wartości wszystkich walut naszego regionu. Trzecim zaś - panika i histeria.
Mimo że na polskich stacjach paliw nie widać już kolejek jak pierwszego dnia wojny w Ukrainie, to na rynkach wciąż przeważają czynniki nieracjonalne - wskazuje Piekarz. Ekspert Instytutu Staszica pytany o prognozy mówi wprost: 8 zł za litr paliwa to perspektywa kilku dni.
- Dostajemy rykoszetami z rynków światowych - ceną ropy, kursem waluty, ceną paliw gotowych. To są elementy, które na wspólnym europejskim rynku paliw i zglobalizowanym rynku ropy mają wpływ na nas, niezależnie od tego jak się zabezpieczymy jak Polska, a zabezpieczyliśmy się całkiem dobrze - zaznacza Dawid Piekarz.
W tak niestabilnym otoczeniu ceny na stacjach mogą wyraźnie się zmieniać nawet w ciągu dnia. We wtorek za litr oleju napędowego w Warszawie trzeba było zapłacić 7,5 zł, za bezołowiową 95-kę 6,90 zł i prawie 3,5 zł za litr gazu. To wzrost o 40-50 groszy na litrze w porównaniu z cenami odnotowywanymi w poniedziałek.
Kierowcy są załamani.
To szok cenowy bez precedensu - przyznaje w rozmowie z RDC Rafał Zywert, analityk BM Reflex. - Trudno przewidzieć czy ten wzrost się zatrzyma. W krótkim okresie, być może do końca tygodnia, średnia cena diesla wzrośnie do 7,9 złotych, a za benzynę możemy zapłacić 7,20 zł - dodaje.
Analityk przyznaje, że nie pamięta tak trudnej sytuacji. - W historii naszego rynku nie mieliśmy tak dynamicznych zmian cen, tak szybko drożejących paliw i tak dużej zmienności, z tego względu, że w historii najnowszej nie mieliśmy tak poważnego konfliktu jak ten w Ukrainie - zaznacza Zywert.
We wtorek rano na rynku ropy zapanowało niewielkie uspokojenie - cena Brent przekraczała 127 dolarów za baryłkę, by po godzinie 9 spaść do ponad 125 dolarów za baryłkę, po czym znów zaczęła piąć się w górę. W poniedziałek notowania przebiły jednak 130 dolarów za baryłkę, co już odbiło się na cenach hurtowych paliw.
Według ekspertów wzrosty cen pokazały, że groźba rozstania z rosyjską ropą będzie dla państw europejskich, w szczególności dla Polski, szokiem. Przejściowo sytuację na rynkach mogą uspokoić zapowiedzi Międzynarodowej Agencji Energetycznej o uwolnieniu części rezerw.