Debata związkowa o reformie edukacji. "Już wiadomo, że będą masowe zwolnienia"
29.06.2016 21:12
Aktualizacja: 13:56 15.08.2022
- Minister Zalewska podkreśla, że nauczyciele nie stracą pracy. To jest w naszej ocenie niemożliwe - mówił o reformie edukacji Ryszard Proksa, przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność". Piotr Szumlewicz z OPZZ dodał, że rząd chce w ten sposób iść na wojnę ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego. - Zwolnienia będą z całą pewnością. Już teraz wiadomo, że czekają nas masowe zwolnienia w związku z likwidacją obowiązku szkolnego dla sześciolatków - zaznaczył gość "Wieczoru RDC".
RDC,PAP
Szefowa MEN Anna Zalewska zapowiedziała w poniedziałek wygaszenie gimnazjów i wprowadzenie od jesieni 2017 r. 8-letniej szkoły powszechnej, po której dzieci pójdą do 4-letniego liceum, 5-letniego technikum lub szkoły branżowej.
Minister edukacji mówiła w poniedziałek w Toruniu, że celem reformy jest wprowadzenie cykliczności etapów szkolnych. W klasach I-IV szkoły powszechnej będzie - jak powiedziała Zalewska - poziom podstawowy, zaś w kasach V-VIII - poziom gimnazjalny. W IV klasie ma się pojawić wprowadzenie do przedmiotów, które powinno złagodzić dotychczasowe bezpośrednie przechodzenie z edukacji wczesnoszkolnej do nauczania przedmiotowego. Dlatego uczniowie IV klasy mają mieć tego samego wychowawcę, którego mieli przez pierwsze trzy lata szkoły.
Pierwszy rocznik, który zostanie objęty reformą, to uczniowie, którzy 1 września 2017 r. rozpoczną naukę w szkołach powszechnych, czyli tegoroczne sześciolatki oraz uczniowie, którzy powinni wówczas pójść do I klas gimnazjów (czyli ci, którzy w minionym roku chodzili do klas V szkół podstawowych), trafią oni do VII klas szkół powszechnych.
Zaniepokojenie
Jak powiedział w "Wieczorze RDC" Ryszard Proksa, przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność", na tę chwilę trudno cokolwiek przewidzieć, ponieważ nie przedstawiono żadnych szczegółów. - Zaniepokojenie jest jednak oczywiste. Skraca się o jeden rok cykl kształcenia podstawowego, jest duży niż demograficzny, który decyduje o zwolnieniach w oświacie, a dodatkowo jedna trzecia polskich nauczycieli pracuje na niepełne etaty. Minister Zalewska podkreśla, że nauczyciele nie stracą pracy. To jest w naszej ocenie niemożliwe. Dojdą do tego jeszcze sytuacje lokalne. W dużych ośrodkach będzie łatwiej, powiaty praktycznie nic nie stracą, a w małych miejscowościach problemy będą na pewno. Nie jestem takim optymistą jak minister edukacji - komentował gość RDC.
Anna Grabowska z Tygodnika "Solidarność" oceniła, że w propozycji Ministerstwa Edukacji Narodowej dostrzec można brak szczegółów, co jest najważniejsze. - W polskiej edukacji reforma goni reformę. Jakiś czas temu mieliśmy wprowadzone gimnazja, a potem częste zmiany podstaw programowych, na co narzekali często rodzice. Zmian jest bardzo dużo, a one obciążają ucznia - zaznaczyła.
"Rewolucja dla rewolucji"
Piotr Szumlewicz z OPZZ wspomniał, że to "bezsensowne działanie uderzające przede wszystkim w nauczycieli". - Mam wrażenie, że rząd chce iść na wojnę ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego. ZNP bardzo krytycznie ocenia te pomysły. Był on przeciwko reformie z 1999 roku, jednak jak już się tę reformę wdrożyło, to odwracanie jej jest rewolucją dla rewolucji - tłumaczył.
Zwrócił uwagę, że obecny system zaczął się sprawdzać. - Polscy gimnazjaliści mają jedne z najlepszych wyników w UE i cały czas je poprawiają. Nie ma więc powodów, żeby to likwidować. Zwolnienia będą z całą pewnością. Już teraz wiadomo, że czekają nas masowe zwolnienia w związku z likwidacją obowiązku szkolnego dla sześciolatków. Minister zapowiada, iż odbędzie się dialog, ale jak ma się to stać, skoro reforma ma zacząć obowiązywać od przyszłego roku, a dzisiaj nie ma nawet podstaw programowych - zastanawiał się w "Wieczorze RDC" Piotr Szumlewicz z OPZZ.