- Nie mamy chodnika, może dość do tragedii - mieszkańcy warszawskiej Białołęki żądają interwencji ratusza. Sprawa dotyczy ulicy Cieślewskich. Aby dotrzeć do osiedla mieszkaniowego piesi muszą przejść poboczem wzdłuż ruchliwej ulicy.
RDC
- To jest dramat - mówiła w Radiu Dla Ciebie mieszkanka Białołęki Agnieszka Zwierko-Wiercioch. - Tam jeżdżą samochody, jest niebezpieczny zakręt, przy którym trzeba przywierać do muru żeby przejść. Matki z dziećmi chcą iść na spacer i nie mają jak - dodała.
Mimo to, miasto nie planuje na razie zmian. - Nie ma na to pieniędzy - skomentował rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich Jakub Dybalski. - To jest ulica, którą należałoby zbudować od nowa. Tam, po za jezdnią, nie ma niczego - nie ma chodników, ani żadnej innej infrastruktury - tłumaczył w audycji "Jest sprawa".
Sprawę skomentował też radny Białołęki Piotr Gozdek z Prawa i Sprawiedliwości. - Miasto nieumiejętnie zarządza budżetem - stwierdził. - To jest tak jak z dzieckiem w podstawówce, które ma kieszonkowe, niemałe, i mając dziurawe spodnie i skarpetki kupi sobie buty za 2000 zł. Bo musi poprawić sobie PR i zdobyć szacunek kolegów - skomentował.