Pracownicy jedynego miejskiego żłobka w Siedlcach mówią "dość" i domagają się podwyżek. Żądają od władz miasta podwyższenia pensji o 1000 złotych brutto. Jak mówią, teraz zarabiają niewiele ponad najniższą krajową.
RDC
- Czujemy się pokrzywdzone, że przedstawiciele naszego miasta nie chcą docenić naszych starań w rozwój placówki. Od około dziesięciu lat nie dostaliśmy znaczącej podwyżki, a pensja nie pozwala nam na godną egzystencję - mówi Radiu dla Ciebie przedstawicielka załogi.
- Jesteśmy najniżej opłacaną placówką budżetową w Siedlcach. Stawia się przed nami bardzo duże wymagania i aby im sprostać, musimy mieć zaspokojone nasze potrzeby, także emocjonalne, fizyczne i finansowe. Pracując w miejskim żłobku, powinnyśmy czuć dumę, a tak niestety nie jest - tłumaczy.
Pracownicy żłobka po raz pierwszy zwrócili się do prezydenta o podwyżkę w maju. Kolejne pismo wystosowali w czerwcu.
Zaspokojenie podstawowych potrzeb
Prezydent Andrzej Sitnik zaś nie chce obiecywać żadnych podwyżek. - Wszystko jest na drodze do porozumienia. Chcemy stworzyć jak najbardziej sprawiedliwy system wynagrodzeń. Poddamy analizie stanowiska w innych zakładach pracy - deklaruje prezydent.
Kobiety żądają także włączenia premii regulaminowej do wynagrodzenia zasadniczego. O ile władze miasta są w stanie przystąpić na ten warunek, o tyle podwyżka w proponowanej kwocie jest tematem odległym.
Średnie zarobki w placówce - bez uwzględnienia kadry kierowniczej - wynoszą ok. 3 700 zł brutto, a 17 proc. załogi zarabia najniższą krajową.