Jeśli randka kończy się na oddziale ratunkowym, to znaczy że coś poszło nie tak… A jeśli trafiacie tam po raz drugi… no to już wiadomo, że lekarze będą się na was dziwnie patrzeć!
W wypadku pewnej nieszczęsnej Szwedki lista kłopotów randkowych rosła właściwie z każdą minutą. Zaczęło się od tego, że ze względu na ulewę, wróciła z zakupów nieco za późno i za pieczenie bułeczek (tych tradycyjnych szwedzkich kanelbulle) wzięła się w pośpiechu. W efekcie na prasowanie zostało jej już niewiele czasu…
Kiedy narzeczony zastukał do drzwi, właściwie było już po ptakach… Do opanowanie pożaru na ścianie wystarczyły metody domowe. Jednak pomocy medycznej musiano udzielić biednej dziewczynie już w szpitalu. W sumie nie był to bardzo groźny przypadek, jednak pacjentce zalecono trzymanie się z dala od niektórych przypraw.
Po powrocie do domu młodzieniec – jak przystało na prawdziwego gentlemana – zaopatrzył swą wybrankę w potrzebne medykamenty, zabezpieczył z grubsza zniszczenia na ścianach… i już miał się zbierać do domu… kiedy poczuł burczenie w brzuchu!
I tym razem przyjechać musiała już karetka…