"Pełnia szczęścia" ?
Straż Leśna hrabstwa Marinette ma kłopoty. Co prawda z powodu pandemii przyjezdnych raczej nie ma, a stali mieszkańcy to stare problemy… Ale od zeszłej środy nękają ich miejscowi producenci żurawiny.
Państwo być może nie zdajecie sobie z tego sprawy, ale żurawina to w Stanach niemal dobro narodowe, a dla stanu Wisconsin solidna podstawa produkcji rolnej… Tymczasem w dobie pandemii trudno o robotników. Owszem, można ją zbierać maszynowo, ale ręczne “czesanie” krzaczków daje owoc o znacznie lepszej jakości. Poza tym można dobrać się do dzikich zakrzewień na terenach leśnych, a taki rarytas kosztuje już sporo. Jest eko i w dodatku świeży! Idyllę psuje jedynie wilkołak…
Wszystko przez tajemniczą śmierć niejakiego Henry’ego Stenssona, który poszedł do lasu nazbierać sobie żurawiny (na własne zresztą potrzeby), a wrócił… na noszach prosto do kostnicy. Świadkowie słyszeli jak biegł przez ostępy, wrzeszcząc “Ratunkuuu!”, ale do zabudowań ludzkich dotrzeć nie zdołał. A kiedy raport koronera podał, że nasz biedaczek wykrwawił się na śmierć, rozpętała się istna burza.
Ludność na tych terenach jest przesądna, więc nic dziwnego, że robotnicy odmówili dalszej pracy dopóki mniemana bestia nie zostanie wytropiona i zabita. Co spędza sen z powiek wspomnianej Straży Leśnej, która z braku funduszy nie posiada na stanie srebrnych kul, a w dodatku trochę powątpiewa w całą tę historię, gdyż do pełni jako żywo jeszcze dobre półtora tygodnia…