ZAGADKA LATERALNA: Hosanna? Nie tym razem!
Jak wiadomo, przed Wielkanocą Polakom palma odbija… a przynajmniej niektórym. A w Łodzi to już szczególnie!
W Wielką Sobotę w pewnej łódzkiej parafii zrobiło się niemałe zamieszanie. Zaczęło się od tego, że celebrans nie mógł trafić paschałem do ogniska. Potem organista zaczął śpiewać coś bez ładu i składu, co zrodziło nawet podejrzenia o nadużycia wina mszalnego! Na końcu ministranci i służba liturgiczna gdzieś się zawieruszyli, a w ciemnym kościele wiernym zaczął doskwierać brak tlenu oraz nadmiar kadzidła. Kiedy sytuacja zrobiła się poważna, zadysponowano dwa zespoły ratownictwa medycznego… Ale dopiero przybyła na miejsce Policja, wyniuchała, co się święciło…
Była to jedna z dziwniejszych spraw w dorobku łódzkiej dochodzeniówki. Odkryli, że cała historia zaczęła się dwa tygodnie przed Niedzielą Palmową.Trop zaprowadził śledczych do klasztoru Jezuitów, gdzie doszło do trudnej konfrontacji z Przełożonymi. Ostatecznie okazało się, że zaszło poważne nieporozumienie. Księża na następną Środę Popielcową posypią głowy popiołem (ale nie tym z zeszłej soboty!!!) i sprawa jakoś tam rozejdzie się po kościach… A studentów z duszpasterstwa akademickiego zatrudni się do prac porządkowych.
Proboszcz powiedział, że nagrodę może im nawet zostawić. W końcu palma rzeczywiście była najdłuższa… Trzy razy musieli z braćmi mierzyć linijką, ale zawsze wychodziło ponad dwa metry!