Sądy Najjaśniejszej Rzeczpospolitej muszą zajmować się rozmaitymi sprawami. Czasem jest to zabójstwo gangstera, czasem… kury? Noooo… a czasem jedno i drugie!
W sprawie niejakiego “Antosia”, średnio zorganizowanego łódzkiego przestępcy toczy się proces niczym z Kafki. Choć sprawa tyczy się jego śmierci, “Antoś” wspaniałomyślnie zgodził się jednak zeznawać… ale tylko i wyłącznie z wolnej stopy!
Kura zeznawać nie będzie – bo jej nie odnaleziono… I to jest zresztą główny problem Policji…
Całe to powstanie z martwych “Antosia” odbiło się szerokim echem w łódzkim światku przestępczym… Podobno pierwotnie miał zginąć w owym zamachu, ale zmienił zdanie, gdy prokurator zmienił kwalifikację czynu. Czyli dostanie mu się grzywna z Sanepidu?
Oskarżonym o to podwójne zabójstwo jest z kolei “kolega z pracy“ “Antosia”, niejaki “Witia”. Twierdzi, że kury były trzy i w ogóle od początku martwe… A eksplozja samochodu to wynik nagromadzenia guana. Policja co prawda nie znalazła śladów guana… ale może to dlatego, że z bagażnika samochodu zostało w sumie bardzo niewiele…
Może jakby powołać biegłego? Najlepiej takiego od drobiu…