Ja wiem, Drodzy Państwo, że Polska to taki dziwny kraj, w którym sprzedano tysiące kijów do bejzbola… i ani jednej piłki! Ale posłuchajcie, co się odjaniepawla w Hameryce! Tam to dopiero mają ubaw po pachy…
Gregory Harrison otwarcia tego sezonu nie może zaliczyć do udanych… Miotacz drużyny Boston Red Sox musiał walczyć o miejsce w składzie z Indym Donatellą, ale już pierwszy mecz sezonu pozbawił go nadziei na dobry wynik. I nawet nie chodzi o to, że – wzorem kolegi po fachu próbował prasować trykot firmowy… jak już go na siebie założył. Tak… takie rzeczy to tylko w Ameryce.
Harrison miał zamiar skompromitować rywal z drużyny, dlatego już na początku meczu doprowadził Donatellę do furii – omal się zresztą nie pobili na ławce, w czasie gdy ich koledzy zdobywali punkt za punktem… No ale potem to już chyba przesadził! Wiadomo, że dobrze jest czasem podgryźć coś w czasie przerwy w grze, ale trzeba zachować minimum kultury. No i oczywiście w żadnym wypadku nie należy atakować kolegi z nerwicą natręctw!
Gregory dostał jednak za swoje – kontuzja łokcia wyeliminowała go na co najmniej dwa miesiące… A przecież Harrisson nawet nie dotknął piłki w tym meczu!!!
A! I jeszcze sędzia wlepił mu karę za śmiecenie…