Człowiek to ma czasem pod górkę. Pół biedy, jeśli umie z niej ruszyć i mu silnik nie gaśnie… prawdziwe kłopoty zaczynają się jednak na mieście.
Pan Jeremi, mieszkaniec niewielkiego miasteczka na tzw. “ścianie wschodniej”, musiał się o swoje naużerać. Najpierw rozwód, potem choroba… Z Sądu Rodzinnego o mało co trafiłby wprost na ten Ostateczny… A teraz jeszcze to! Ponowny egzamin na prawo jazdy! I to nie są przelewki! Zwłaszcza jak egzaminatorką jest… twoja eks!
Trzy razy była tryumfowała była naszego bohatera i tego już było panu Jeremiemu za wiele… Wziął więc sobie nauki wielkiego Sun Tzu do serca… Po pierwsze – znać swojego wroga… tu akurat nie było problemów. Po drugie – zapewnić sobie przewagę… Nooo z tym to była pewna mecyja, ale od czego się ma przyjaciół! Czterech jeźdźców apokalipsy wyruszyło w miasto, aby zabezpieczyć panu Jeremiemu tyły…
Ale trzeba by też rozpoznać pole bitwy… A tu egzaminatorka miała nad swoim petentem sporą przewagę – kiedy on leżał w łóżku, świat (i magistrat) nie stał w miejscu. Popełnił więc pan Jeremi dokładnie ten sam błąd, co wielu generałów przed nim. Był mianowicie gotowy na bitwę w dawno minionej wojnie… Czas i teren zagrały na jego niekorzyść, a on oblał po raz kolejny – tym razem na nieustąpieniu pierwszeństwa na skrzyżowaniu równorzędnym…
Na szczęście koledzy pana Jeremiego mają plan! Pewna wywrotka żużlu może znacząco zmienić wyniki tej układanki. Trzeba tylko wysypać dokładnie 25 metrów! A potem… potem to się będą wykłócać przed Sądem.
Ale przynajmniej nie Rodzinnym!