W jego rękach wszystko grało. Potrafił grać na listkach bzu i tataraku. Potrafił grać, kiedy nie miał nic… Układał wtedy dłonie w kształt okaryny i wygrywał melodie. Grał na skrzypCach i harmonii, ale najchętniej na klarnecie. W Kazimierzu nad Wisłą zaskoczył widownię, kiedy pojawił się na scenie z metalową rurą. Była wypełniona wodą deszczową, w której przechowywał swoje bezotworowe wierzbowe fujarki, na których wygrywał pastusze melodie.
Mowa o Janie Trzpilu i jego kapeli, której przed chwilą słuchaliśmy. W roku 1974 w swojej rodzinnej wsi Mierżączka pod Garwolinem założył on kapelę, w której występowali również jego bracia –Bolesław i Stefan oraz Tadeusz Zygadło i Wacław Słaboszewski.
Wiosną 1975 roku Jana Trzpila i jego kapelę odwiedził redaktor Józef Sobiecki. Próba nagrania kapeli w mieszkaniu nie powiodła się. Dźwięki kapeli „nie mieściły się” w niewielkiej izbie. Trzeba było przenieść się do stodoły i nagrać kapelę na klepisku, przy otwartych wierzejach. Był to dobry czas, aby posłuchać gry Jana Trzpila na fujarkach wykonanych z młodych pędów wierzby i jesionu…
W roku 1985 kapela Jana Trzpila, uznana powszechnie za najlepszą mazowiecką kapelę, została uhonorowana Nagrodą im. Oskara Kolberga. Po śmierci Jana Trzpila, w roku 1992, zespół rozpadł się. Jego miejsce zajęła kapela Tadeusza Zygadły, najlepszego ludowego skrzypka na Mazowszu. Towarzyszył mu najmłodszy z braci Trzpilów - Stefan, który był mistrzem w grze na małym bębenku z brzękadełkami. W roku 1995 na Zamku Książąt Mazowieckich w Płocku wyróżniono kapelę Zygadły Nagrodę im. Oskara Kolberga. Na uroczystości obecny był redaktor Józef Sobiecki…