W Muzeum Szlachty Mazowieckiej w Ciechanowie do końca sierpnia czynna jest wystawa "W kręgu twórczości artystycznej Urszuli Kołaczkowskiej - Zakopianki o ziemiańskich korzeniach" (kurator wystawy: dr Bogumiła Umińska).
Cóż ta zapomniana artystka z Zakopanego robi na Mazowszu? Po pierwsze jej sztuka nie uznawała granic, choć przedstawiała konkretne wartości. Po drugie, ojciec jej, Edward Kołaczkowski (1849-1933), ziemianin, będący w 1915 roku prezydentem Lublina, opuścił wraz z rodziną Lubelszczyznę i osiadł na pograniczu Mazowsza i Podlasia, w Ziemi Nurskiej. Urszula Kołaczkowska w młodości była związana z Warszawą, gdzie studiowała historię na UW oraz dziennikarstwo w Wyższej Szkole Dziennikarskiej. Pracowała też w redakcji "Bluszcza", zajmując się tematyką... sportową.
Jej życiem była jednak twórczość artystyczna - plastyka, w formie, która nie jest zbyt popularna. U. Kołaczkowska była bowiem przede wszystkim tkaczką, ale także malarką, malowała również na szkle. W swojej twórczości wykorzystywała wszystkie elementy wykształcenia, jak też wyniki swojego obserwowania świata, w tym architektury, odwiedzanych miejsc (podróże); inspirowała ją literatura, antyk, Biblia. Z pod jej ręki wychodziły tkaniny, obrazy, ale i ogromnie ciekawe instalacje, oryginalnie łączące techniki i formy plastyczne.
Gdy zmarła w 2009 roku, jej krewni: Zofia Pacuska i prof. dr hab. Tadeusz Epsztein zajęli się spuścizną artystyczną kochanej ciotki z Zakopanego. Ich inicjatywą było zaprezentowanie twórczości Urszuli Kołaczkowskiej w naszym regionie, w Muzeum w Ciechanowie.