Wiadomości
Posłuchaj z regionu
Opis odcinka
Matka Elżbieta Róża Czacka, gdy już wiedziała, że zajmie się niewidomymi, ułożyła sobie dokładny plan działania. Ba, przyjął on nawet formę wykresu, a w nim rozrysowała (robiąc przy tym notatki po francusku, zapewne z czyjąś pomocą, bo przecież była niewidoma) strukturę Dzieła, które zamierzała stworzyć. W tej strukturze znalazły się: zakonnice (Zgromadzenie Franciszkanek Służebnic Krzyża), świeccy (Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi) i sami niewidomi, jako podopieczni i współtworzący Dzieło. Od samego początku też były w tym gronie osoby, które najpierw niejako z boku i z oddali obserwowały tworzące się Dzieło, by z czasem związać się z nim nieraz na całe życie.
Od początku też, przy założeniu religijnym, że „Dzieło to z Boga jest i dla Boga”, matka E. R. Czacka weszła w ścisłą współpracę z podówczas duchownym diecezjalnym, księdzem Władysławem Korniłowiczem, w Laskach nazywanym Ojcem. On był duszpasterzem Lasek, zarówno jako miejsca pracy z niewidomymi, jak też samych sióstr zakonnych. Matka Czacka, na ile jej sytuacja fizyczna pozwalała, kierowała wszystkim sama, umiejętnie obdzielając współpracowników poszczególnymi zadaniami. Na początku istnienia Towarzystwa jako organizacji z pełną strukturą, w wyniku niezrozumienia Jej idei, musiała się rozstać z pierwszym Zarządem, bowiem były w nim osoby, które traktowały Towarzystwo li tylko jako kolejną organizację charytatywną. Ani wyraźny duch katolicyzmu, ani idea wprzęgnięcia do tej pracy samych niewidomych, ludziom tym nie odpowiadał.
Do tego dochodziły niemal wszechobecne kłopoty bytowe Lasek. Czaccy jako rodzina, dobra ziemskie (Koniuchy, Poryck) utracili w wyniku przemian społeczno-politycznych w Rosji, czyli rewolucji. Ojciec matki, Feliks Czacki był administratorem u Branickich w Białej Cerkwi na Ukrainie, a domem ich był pałac przy ul. Zielnej (Nowozielnej) w Warszawie. Byli więc Czaccy ustosunkowani, stanowili nadal elitę społeczną, mieli jakieś dochody z pracy w Białej Cerkwi, ale nie były to już fundusze godne wielkich właścicieli ziemskich, jakimi byli wcześniej.
Dzieło Lasek więc, w dużej mierze opierało się ekonomicznie na datkach osób prywatnych, kwestach, z czasem niewielkiej pomocy rządowej. Matka stwierdziła w swych zapiskach, że tylko w pierwszym roku istnienia Towarzystwa, budżet zamknął się bez większych przeszkód. Dość powiedzieć, że Laski borykały się z ciągłymi kłopotami. Wielkim darem, który umiejscowił Dzieło także geograficznie na skraju Puszczy Kampinoskiej, był grunt, który matka Elżbieta Róża Czacka na rzecz Zakładu i Zgromadzenia, otrzymała w 1922 r. od rodziny Daszewskich. W ten sposób powstała siedziba w Laskach. Tam rozpoczęto budowę kaplicy, budynków mieszkalnych dla sióstr, a przede wszystkim infrastrukturę Zakładu, w tym szkoły, internat, budynki gospodarcze. W latach 20. XX wieku, z inicjatywy ks. Władysława Korniłowicza powstał – pierwszy, obecnie nazywany Starym - Dom Rekolekcyjny, bowiem do Lasek zaczęły przybywać osoby, które szukały nie tyle pomocy w kwestii wzroku, co strawy duchowej.
Mimo, iż matka Elżbieta Róża Czacka otrzymywała stale pomoc osób z rodziny i swojego, ziemiańsko-arystokratycznego środowiska (Braniccy, Przewłoccy, historia Jadwigi Poletyłówny i jej dóbr na Lubelszczyźnie), to jednak ona coraz bardziej oddalała się od klimatu i życia arystokracji, stając się Bożym narzędziem w wypełnianiu owej misji, natchnionej Duchem Świętym i będącej pod stałą opieką Opatrzności Bożej.
Tak, z pewnością ta niegdyś wychowywana w dobrobycie panna, stawała się coraz bardziej skromną Franciszkanką, pragnącą żyć i pracować dla Boga. Jak dalece tą myślą była owładnięta, świadczą jej zapiski z lat 20. i 30. XX wieku.
W reportażu pt. "Już nie hrabianka, a Franciszkanka. Opowieść o matce Elżbiecie Róży Czackiej", będącym w gruncie rzeczy pewnym wybranym wycinkiem jej życiorysu, występują m.in. s. Radosława Podgórska FSK (była przełożona generalna Zgromadzenia, odpowiedzialna za sprawy, związane z beatyfikacją Sługi Bożej Elżbiety R. Czackiej), Władysław Gołąb (prawnik, wieloletni prezes Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi), dr Józef Placha, (pedagog, wieloletni członek Zarządu Towarzystwa), prof. Henryk Przewłocki (wychowany w Laskach, syn Henryka i Karoliny z Hutten-Czapskich, przyjaciół o. Wł. Korniłowicza) oraz nieżyjąca już s. Blanka Wąsalanka FSK. Fragmenty zapisków matki Czackiej czyta Halina Winiarska.
Kategorie:
OGÓLNY OPIS PODCASTU
Beatyfikacja kardynała Stefana Wyszyńskiego i matki Elżbiety Róży Czackiej. Cykl reportaży w RDC
Odcinki podcastu (5)
-
„Wspólnota dusz. Bohaterskie dni Matki Czackiej i Prymasa Wyszyńskiego”. Reportaż Piotra Łosia
Wiele osób pytało, dlaczego będzie wspólna beatyfikacja prymasa Stefana Wyszyńskiego i matki Elżbiety Róży Czackiej? Co tych dwoje świętych ludzi miało wspólnego ze sobą? Miało wiele wspólnego, a widać to było szczególnie w heroicznym okresie wojennym.
We wrześniu i październiku 1939 roku część pałacu Zamoyskich w Kozłówce na Lubelszczyźnie zajmowali Niemcy. Jednocześnie, oficerowie, walczący w kampanii wrześniowej, chcąc uniknąć niewoli, szukali zajęcia, jakiejkolwiek pracy. Byli to przeważnie dobrze wykształceni leśnicy i ziemianie. Zatrudnienie znaleźli m.in. w Kozłówce; niektórzy z nich w Lasach Kozłowickich pracowali przez całą okupację, nie dopuszczając do rabunkowej wycinki drzew.
Korzystając, że w niedzielę konie nie idą do pracy, udaliśmy się z ojcem i Julkiem do naszego najbliższego sąsiedztwa – Kozłówki, gdzie znajdowała się pałacowa kaplica, dostępna dla wielu osób, także z sąsiedztwa. Przyjeżdżaliśmy do niej niekiedy na niedzielne Msze Św.
Leszkowie przyjęli nas bardzo gościnnie (…). Jesienią, na zaproszenie Zamoyskich, wybraliśmy się z moim ojcem do Kozłówki na parę dni. Zastaliśmy tam duże zmiany. W jednej z oficyn, dzięki inicjatywie Jadzi Zamoyskiej zamieszkały siostry Franciszkanki Służebnice Krzyża z Lasek, opiekujące się kilkunastoma niewidomymi dziewczętami. Przybyły z zaimprowizowanego we wrześniu 1939 r. zakładu dla niewidomych w Żułowie koło Krasnegostawu. Dla 150 osób warunki były tam niezwykle ciężkie, panowała ciasnota, zimno i brakowało żywności.
Siostra Odylla Czarlińska, pracująca jako kwestarka, zawitała kiedyś do Kozłówki. Wówczas Jadwiga Zamoyska zaprosiła siostry do siebie, proponując zakwaterowanie w oficynie, którą właśnie opuściło niemieckie wojsko. Warunki były fatalne, siostra Odylla początkowo nie mówiła o tym pomyśle, ale po ujawnieniu propozycji, matce Czackiej pomysł ten przypadł do serca. Wysłała kilka sióstr, aby uporządkowały oficynę, pomogli też pracą i funduszami okoliczni ziemianie. Dzięki temu siostry z Żułowa mogły tam zamieszkać i kontynuować swoją pracę.
Matka Czacka zamierzała utworzyć w Kozłówce dla 25 młodych sióstr dom formacyjny, do którego, jako kapelana i wykładowcę, zaprosiła, ukrywającego się pod Warką profesora Wyższego Seminarium we Włocławku, ks. Stefana Wyszyńskiego. Jego specjalnością była społeczna myśl Kościoła i prawo kanoniczne.
Mój ojciec chciał skorzystać z obecności kapłana pracującego nad kształceniem przyszłych kapłanów i poprosił go o możliwość rozmowy. Zamierzał przekazać kilka myśli dotyczących niedostatecznego wyczuwania przez księży nastrojów i potrzeb parafian. Przytoczył kilka przykładów. Najbardziej uderzającym z nich było kazanie księdza proboszcza w Czaczu podczas sumy w niedzielę po wybuchu I wojny światowej. Kościół był przepełniony zapłakanymi kobietami, którym zabrano mężów do wojska. Potrzebowały pokrzepienia i wlania otuchy do serca. Zamiast tego ksiądz proboszcz, zresztą wzorowy kapłan, zaczął prowadzić wykład o liturgii i paramentach kościelnych, tracąc przez to wielką szansę.
Przez cały czas spotkania Ksiądz Profesor milczał. Słuchał uważnie, nie przerywał, nie próbował usprawiedliwiać konfratra. Tylko od czasu do czasu słyszałem jakieś monosylaby w rodzaju: „Hm, hm”. Gdy wieczorem tego dnia kładliśmy się spać, mój ojciec powiedział: „Ten ksiądz wydaje mi się pierwszym kandydatem na biskupa w Polsce”. A nazajutrz, opowiadając o tym Reni, dorzucił: „Ten ksiądz zrobi jeszcze wielką karierę”. Jadzia Zamoyska, gdy jej o tym opowiedzieliśmy, potwierdziła nasze uwagi, mówiąc, że ile razy ktoś krytykuje przy księdzu Wyszyńskim duchowieństwo, on to przyjmuje tak, jakby to on waśnie był winien, jednak nigdy księży nie broni. – ze wspomnień Michała Żółtowskiego (zbiory P. Łosia)
Pod gościnnym dachem Zamoyskich przebywało wielu ludzi, którzy szczególnie w tym okresie potrzebowali duchowej strawy. Ich duszpasterzem był właśnie ksiądz profesor Stefan Wyszyński. Niektórzy z gości kozłowieckiego pałacu byli związani z ruchem oporu.
Na początku 1942 roku postanowiłem przeprowadzić z Księdzem Profesorem zasadniczą rozmowę na temat pracy w konspiracji. Niedawno zaproponowano mi wejście do organizacji, a przerażały mnie wiadomości o wykonywanych zadaniach. Rozmowa była bardzo ciekawa. była bardzo ciekawa. Ksiądz zaczął od tego, że współczesna wojna różni się znacznie od dawniejszych. Walka toczy się nie na linii frontu, a na terenie całego kraju. Niemcy postawili sobie za cel eksterminację całego polskiego narodu i dążą do tego przez wyniszczanie – jak się wyraził – biologiczne. Dlatego też i metody walki się zmieniły i uprawniają Polaków do stosowania „obrony koniecznej”, tak jak przy napadzie przez bandytę. Rozmowa nasza zaczęła się, gdy jadłem jeszcze kolację. Ksiądz Wyszyński zauważył, że przestrzegam ścisłego postu, a było to w okresie Wielkiego Postu, i powiedział, żeby tego nie robić. Wszyscy jesteśmy wymęczeni i wyczerpani, a potrzeba nam będzie jeszcze wiele energii, wobec tego należy zrezygnować ze ścisłego postu. – ze wspomnień Michała Żółtowskiego (zbiory P. Łosia)
Kozłówka była majątkiem dość eksponowanym. Niemcy mieli nad nim pieczę, ale jednak pozwolili Zamoyskim prowadzić gospodarstwo. Domyślali się, że Aleksandrowie Zamoyscy mogą brać udział w konspiracji. Mimo korzyści, jakie Niemcy czerpali z ordynacji, w 1941 roku gestapo aresztowało Aleksandra Zamoyskiego. Nie mając przeciwko niemu żadnych dowodów działalności wrogiej okupantowi, przetrzymywali go na Zamku Lubelskim. Żona interweniowała na gestapo, ale bezskutecznie. Zamoyskiego wywieziono do obozu w Niemczech, gdzie przebywał do końca wojny.
Aresztowanie Zamoyskiego między innymi spowodowało decyzję matki Elżbiety Róży Czackiej, aby siostry i niewidomi, tak pięknie ugoszczeni w Kozłówce, wyjechali stamtąd, wracając do Żułowa. Wyjechał także ksiądz Wyszyński, Korniłowicz był nadal w Żułowie. Potem część z tych osób spotkała się w Laskach.
W Warszawie trwało powstanie, a matka Czacka w pełni świadoma zagrożenia, zdecydowała że Laski przystępują do walki. Na miejscu był z nią również ksiądz Stefan Wyszyński.
W wojennych losach Lasek, Żułowa, Kozłówki w kontekście historii prymasa i matki Czackiej opowiada reportaż pt. „Wspólnota dusz. Bohaterskie dni Matki Czackiej i Prymasa Wyszyńskiego”, w którym reportażu występują: ss. Benedykta Bartnik FSK i Radosława Podgórska FSK, Franciszkanki Służebnice Krzyża, Anna Fic-Lazor dyrektor Muzeum Zamoyskich w Kozłówce, a fragmenty pism matki Czackiej czyta Halina Winiarska.
-
10.09.2021
-
27 min 50 s
-
-
„Oczy matki, czyli historia siostry Teresy Landy”. Reportaż Piotra Łosia
Matka Elżbieta Róża Czacka w swoich zapiskach – sporządzanych zresztą na prośbę ojca Wł. Korniłowicza - zanotowała, że Dzieło Lasek tworzą osoby z różnych grup społecznych, ludzie o zróżnicowanym statusie ekonomicznym, wykształceni i kochający Boga sercem, ale też osoby, pochodzące z innych narodowości. Oczywiste, że miała na myśli Żydów.
Jej wręcz fundamentalna otwartość na każdego człowieka powodowała, że lgnęli do niej ludzie, którzy potrzebowali jej „blasku prawdziwego światła” (określenie zastosowane przez M. Żółtowskiego). To światło jakby przemknęło, ale wyraźnie świeciło, gdy po raz pierwszy Zofia Landy (1894-1972) ujrzała matkę Czacką. Widziała w niej osobę świętą, skromną, ale i pewną siebie. „Cieszę się, że panią poznałam, bo wiem, że pani kocha Pana Jezusa…”, miała Zofia Landy usłyszeć od matki, gdy pierwszy raz rozmawiały ze sobą.
Czy to paradoks, czy właśnie także na tym polega specyfika Lasek – Antoni Marylski, tzw. młody gniewny, szukający Boga, Korniłowicz – wychowany w ateizmie, czy Sokołowscy, ziemianie, których ławka kolatorska stała pusta… I teraz ona: Zofia Landy, Żydówka, w której domu dla religii nie było za bardzo miejsca. A jeśli już – i to nawet silnie – było miejsce dla tradycji polskiej. Modlono się z powodów patriotycznych, a nie religijnych. I nie w wierze judaistycznej, ale katolickiej. Czy to tradycja stryja powstańca z 1863 roku, czy raczej chęć asymilacji z polskim społeczeństwem? Dość powiedzieć, że ta przyszła mistyczka, która Boga poznała w piaskownicy, mając 5 lat, została przez żydowskich rodziców skierowana do na wskroś katolickiej, polskiej szkoły panien Kowalczykówny i Jawurkówny przy ul. Wiejskiej w Warszawie. Potem była Sorbona, Maritainowie, aż wreszcie w kościele św. Aleksandra w Warszawie chrzest święty. Panny nauczycielki z gimnazjum znały ks. Korniłowicza, więc do niego skierowały młodą dziewczynę, chcącą poznać Boga. Ten, zamiast dyskutować, polecił jej modlitwę. I tak modlitwa pozostała jej na zawsze. Potem oczywiście wiele się działo: „Kółko”, „Verbum”, formacja sióstr, jakże „szybka” kariera w Zgromadzeniu i fakt, że matka Czacka jej zawierzyła najbardziej. Ta korpulentna zakonnica z korzeniami żydowskimi stała się „oczami matki”, widzącymi niemal identycznie jak ona: „Tak Tereso, dobrze powiedziałaś, tak jak ja chciałam to powiedzieć”.
„Oczy matki czyli historia siostry Teresy Landy”, o najbliższej współpracownicy matki Elżbiety Róży Czackiej opowiada s. Faustyna Szulc FSK, archiwistka Zgromadzenia Sióstr Służebnic Krzyża z Lasek, a fragmenty pism matki Czackiej czyta Halina Winiarska.
-
09.09.2021
-
26 min 43 s
-
-
„Filary Lasek”. Reportaż Piotra Łosia
Mówiła o nim „syn”, chociaż Antoni Marylski-Łuszczewski (1894-1973) biologicznym synem matki Czackiej nie był. Ale jako stale poszukujący w swym życiu Boga, a także tak bardzo pomocny w Laskach, był spośród świeckich najważniejszym współpracownikiem i przyjacielem matki Elżbiety Róży Czackiej. Nie bez powodu na laskowskim cmentarzu trzy groby, zajmujące centralne miejsce, to mogiły, pochowanych obok siebie trzech osób: matki, ks. Wł. Korniłowicza i właśnie Antoniego Marylskiego.
W latach rewolucji bolszewickiej, wraz z rodzeństwem Czapskich (w tym z Józefem, malarzem i Karoliną, późniejszą Przewłocką z Mordów), będąc z przekonania pacyfistą i myślicielem na tematy społeczne, pojechał nawracać bolszewików… Ta misja, ciekawa, a jakże – można rzec – nierozsądna i szalona, zakończyła się kompletnym fiaskiem, a chory Marylski powrócił do kraju. Mieszkał w pobliżu Lasek, w dworze i majątku swego ojca – endeka zresztą, w Pęcicach. Do Lasek jeździł konno, jak opowiadały w reportażu pp. Anna Grocholska-Jarnuszkiewicz i Elżbieta Grocholska-Zanussi i zajmował się tym wszystkim, co było potrzebne do codziennego funkcjonowania Lasek. Był budowniczym i administratorem. I tak był odbierany, ale znająca go dobrze, ponoć darząca go platonicznym uczuciem, Zofia Morawska, będąca w Laskach od 1930 roku, oburzała się na tę opinię, bo wiedziała, że za tym praktycznym człowiekiem, umiejącym zarządzać budową Lasek, stał głęboko religijny i intelektualnie ukształtowany umysł. I poszukujący umysł. Poszukujący Boga, myślący o włożeniu sutanny, ale ciągle niepewny siebie. W tym wszystkim Czacka była mu więc matką, podporą duchową, a jednocześnie „szefową”, której zawierzył i której ideom oddał się tak samo mocno, jak i ona sama.
Drugim filarem Lasek był ojciec Władysław Korniłowicz (1884-1946). Schorowany, pochodzący z inteligenckiej rodziny warszawskiej o korzeniach szlachecko-ziemiańskich, brat płk Tadeusza Korniłowacza, męża Jadwigi Sienkiewiczówny… Ale przede wszystkim, wychowany jednak w odległości od wiary. A mimo to, a może dlatego, pociągał go Bóg. Nie tylko sercem i intuicyjnie, ale i umysłem. „Kółko”, lwowskie „Odrodzenie”, a w Laskach kwartalnik „Verbum” to były te miejsca, w których mógł intelektualnie rozrysowywać swoją strukturę. A ona była Laskom niezbędna. Bo matce chodziło nie tylko o zwyczajną posługę księdza (choć nie tak zwykłą, bo uwielbiała spowiadać się u niego), ale o głębsze spojrzenie na to Dzieło, przez pryzmat Boga i zależało jej na pełnej formacji duchowej sióstr. Do tej pracy wprzęgła potem również młodziutką Zofię Landy (s. Teresę), ale najpierw był on – Ojciec. Z jego poszukiwaniem prawdy, z praktykowaną już przed Vaticanum II reformą liturgii (mszały, brewiarze dla świeckich!) i wreszcie z Summą teologiczną św. Tomasza. Za tym szedł personalizm, Maritainowie (przyjaciele Lasek, w tym s. T. Landy), a chłonął to wszystko skromny duch franciszkański.
Jeśli więc można uprościć to, co działo się w Laskach, to: Marylski budował, Korniłowicz nauczał, młodzi niewidomi uczyli się w szkołach, a matka patronowała wszystkiemu, oddając to rozwijające się Dzieło Bogu, ufając, że On najlepiej zadba o wszystkie filary Lasek.
W reportażu pt. "Filary Lasek" o matce Czackiej, ojcu Władysławie Korniłowiczu i ks. Antonim Marylskim, opowiadają m.in.: Władysław Gołąb, Józef Placha, Izabela z Żółtowskich Broszkowska, Maciej Jakubowski, pp. Anna Grocholska-Jarnuszkiewicz i Elżbieta Grocholska-Zanussi, nieżyjący już: s. Blanka Wąsalanka FSK (1921-2014), muzyk, animatorka życia muzycznego w Laskach oraz Michał Żółtowski (1915-2009, powojenny nauczyciel młodzieży w Laskach i biograf matki Czackiej), zaś fragmenty wspomnień matki czyta Halina Winiarska.
-
08.09.2021
-
26 min 48 s
-
-
Teraz odtwarzane
„Już nie hrabianka, a Franciszkanka. Opowieść o matce Elżbiecie Róży Czackiej”. Reportaż Piotra Łosia
Matka Elżbieta Róża Czacka, gdy już wiedziała, że zajmie się niewidomymi, ułożyła sobie dokładny plan działania. Ba, przyjął on nawet formę wykresu, a w nim rozrysowała (robiąc przy tym notatki po francusku, zapewne z czyjąś pomocą, bo przecież była niewidoma) strukturę Dzieła, które zamierzała stworzyć. W tej strukturze znalazły się: zakonnice (Zgromadzenie Franciszkanek Służebnic Krzyża), świeccy (Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi) i sami niewidomi, jako podopieczni i współtworzący Dzieło. Od samego początku też były w tym gronie osoby, które najpierw niejako z boku i z oddali obserwowały tworzące się Dzieło, by z czasem związać się z nim nieraz na całe życie.
Od początku też, przy założeniu religijnym, że „Dzieło to z Boga jest i dla Boga”, matka E. R. Czacka weszła w ścisłą współpracę z podówczas duchownym diecezjalnym, księdzem Władysławem Korniłowiczem, w Laskach nazywanym Ojcem. On był duszpasterzem Lasek, zarówno jako miejsca pracy z niewidomymi, jak też samych sióstr zakonnych. Matka Czacka, na ile jej sytuacja fizyczna pozwalała, kierowała wszystkim sama, umiejętnie obdzielając współpracowników poszczególnymi zadaniami. Na początku istnienia Towarzystwa jako organizacji z pełną strukturą, w wyniku niezrozumienia Jej idei, musiała się rozstać z pierwszym Zarządem, bowiem były w nim osoby, które traktowały Towarzystwo li tylko jako kolejną organizację charytatywną. Ani wyraźny duch katolicyzmu, ani idea wprzęgnięcia do tej pracy samych niewidomych, ludziom tym nie odpowiadał.
Do tego dochodziły niemal wszechobecne kłopoty bytowe Lasek. Czaccy jako rodzina, dobra ziemskie (Koniuchy, Poryck) utracili w wyniku przemian społeczno-politycznych w Rosji, czyli rewolucji. Ojciec matki, Feliks Czacki był administratorem u Branickich w Białej Cerkwi na Ukrainie, a domem ich był pałac przy ul. Zielnej (Nowozielnej) w Warszawie. Byli więc Czaccy ustosunkowani, stanowili nadal elitę społeczną, mieli jakieś dochody z pracy w Białej Cerkwi, ale nie były to już fundusze godne wielkich właścicieli ziemskich, jakimi byli wcześniej.
Dzieło Lasek więc, w dużej mierze opierało się ekonomicznie na datkach osób prywatnych, kwestach, z czasem niewielkiej pomocy rządowej. Matka stwierdziła w swych zapiskach, że tylko w pierwszym roku istnienia Towarzystwa, budżet zamknął się bez większych przeszkód. Dość powiedzieć, że Laski borykały się z ciągłymi kłopotami. Wielkim darem, który umiejscowił Dzieło także geograficznie na skraju Puszczy Kampinoskiej, był grunt, który matka Elżbieta Róża Czacka na rzecz Zakładu i Zgromadzenia, otrzymała w 1922 r. od rodziny Daszewskich. W ten sposób powstała siedziba w Laskach. Tam rozpoczęto budowę kaplicy, budynków mieszkalnych dla sióstr, a przede wszystkim infrastrukturę Zakładu, w tym szkoły, internat, budynki gospodarcze. W latach 20. XX wieku, z inicjatywy ks. Władysława Korniłowicza powstał – pierwszy, obecnie nazywany Starym - Dom Rekolekcyjny, bowiem do Lasek zaczęły przybywać osoby, które szukały nie tyle pomocy w kwestii wzroku, co strawy duchowej.
Mimo, iż matka Elżbieta Róża Czacka otrzymywała stale pomoc osób z rodziny i swojego, ziemiańsko-arystokratycznego środowiska (Braniccy, Przewłoccy, historia Jadwigi Poletyłówny i jej dóbr na Lubelszczyźnie), to jednak ona coraz bardziej oddalała się od klimatu i życia arystokracji, stając się Bożym narzędziem w wypełnianiu owej misji, natchnionej Duchem Świętym i będącej pod stałą opieką Opatrzności Bożej.
Tak, z pewnością ta niegdyś wychowywana w dobrobycie panna, stawała się coraz bardziej skromną Franciszkanką, pragnącą żyć i pracować dla Boga. Jak dalece tą myślą była owładnięta, świadczą jej zapiski z lat 20. i 30. XX wieku.
W reportażu pt. "Już nie hrabianka, a Franciszkanka. Opowieść o matce Elżbiecie Róży Czackiej", będącym w gruncie rzeczy pewnym wybranym wycinkiem jej życiorysu, występują m.in. s. Radosława Podgórska FSK (była przełożona generalna Zgromadzenia, odpowiedzialna za sprawy, związane z beatyfikacją Sługi Bożej Elżbiety R. Czackiej), Władysław Gołąb (prawnik, wieloletni prezes Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi), dr Józef Placha, (pedagog, wieloletni członek Zarządu Towarzystwa), prof. Henryk Przewłocki (wychowany w Laskach, syn Henryka i Karoliny z Hutten-Czapskich, przyjaciół o. Wł. Korniłowicza) oraz nieżyjąca już s. Blanka Wąsalanka FSK. Fragmenty zapisków matki Czackiej czyta Halina Winiarska.
-
07.09.2021
-
27 min 02 s
-
Odtwarzam
-
-
„Laski – jest takie miejsce”. Reportaż Piotra Łosia
Laski to Dzieło powstałe w 1911 roku, choć już wcześniej, bo od 1908 roku pierwsze niewidome kobiety znalazły się w pierwszym, jeszcze warszawskim domu przyszłego Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi.
Twórczynią Dzieła Lasek, kierowaną przez Bożą Opatrzność była Róża Maria Czacka (1876-1961), pochodząca z Wołynia, gdzie jej rodzice (Feliks i Zofia z Ledóchowskich Czaccy) posiadali dobra ziemskie Koniuchy i Poryck Stary. Róża Czacka, prawnuczka Tadeusza Czackiego, twórcy słynnego gimnazjum krzemienieckiego, straciła wzrok w wieku 22 lat. Kalectwo nie załamało jej, przeciwnie – ugruntowało wiarę wyniesioną z domu (wpojoną przez babkę Pelagię z Sapiehów Wiktorową Czacką) i spowodowało zaangażowanie się w pracy na rzecz ludzi niewidomych. Stało się tak, gdy znany lekarz warszawski, Bolesław Ryszard Gepner, powiedział jej, aby – mimo nadziei rodziców – nie łudziła się, że odzyska wzrok. Zasugerował natomiast, żeby zajęła się niewidomymi, mając wykształcenie, znajomość języków obcych, a także pozycję społeczną. Jak pisał Michał Żółtowski, z tej rozmowy wyszła uśmiechnięta i zadowolona, bo – mogła sądzić – odnalazła swoją drogę życiową.
Czacka nauczyła się pisma brajla, odwiedziła zakłady dla niewidomych na zachodzie Europy (głównie we Francji) i postanowiła w Polsce stworzyć coś, co wówczas było ewenementem. Nie chodzi jednak tylko o opiekę nad niewidomymi, ale o zakotwiczenie przyszłego Dzieła Lasek w głębokim przeświadczeniu, że „Dzieło to z Boga jest i dla Boga”, jak sama zapisała Matka Elżbieta Czacka. Założycielka Zakładu i Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża swoją ideą wyprzedziła postanowienia Soboru Watykańskiego II. Właśnie w Laskach miała miejsce modlitwa i praca we wspólnocie. Profesor Stefan Swieżawski mówił, iż chodziło o to, by rozbić indywidualistyczne traktowanie katolicyzmu wyłącznie jako „rzeźbienia” własnej duszy i dążyć do wspólnotowości. Prof. Stefan Swieżawski, ks. Władysław Korniłowicz i ks. Tadeusz Fedorowicz związani byli z lwowskim ruchem „Odrodzenie”, studencko-inteligencką, stosunkowo niewielką organizacją formacyjną, w którym już przed II wojną św. kwitła myśl odnowy Kościoła. Uczestnicy „Odrodzenia” uważali, że Kościół na polskim gruncie powinien odpowiadać bardziej na potrzeby ludzkie niż zajmować się swoimi sprawami i ideologią.
Późniejsza nić porozumienia między księdzem Władysławem Korniłowiczem a matką Elżbietą Różą Czacką dała wspaniałe rezultaty w Laskach, wokół których skupiły się osoby dążące do poszukiwania prawdy, Boga w swoim życiu, a dalej - odnowy Kościoła. A wszystko to działo się na długo przed Soborem Watykańskim II, który w swych zapisach wykazał odwagę wprowadzania zmian w Kościele. To co działo się w Kościele i w samych Laskach ciekawie określił Bohdan Cywiński w „Rodowodach niepokornych”. Pisze mianowicie, iż (...) Laski służyły swym duchem wszystkim, którzy chcieli się z nimi zetknąć. Siłą tego prądu intelektualnego odrodzenia w polskim Kościele była synteza, której patronowali obaj święci: poważny myśliciel Tomasz, kształcący elitę, i ubogi Franciszek, radośnie witający wszystkich napotkanych i zapraszający do wspólnoty.
Jeśli mówimy o pogodnym, pełnym zawierzenia Bogu podejściu do ludzkiego cierpienia (a ono było częścią życia matki Czackiej oraz prymasa Wyszyńskiego), jeśli mówimy o odnowie Kościoła, zakorzenionej w głębokiej analizie filozoficznej (Maritain, św. Tomasz), jeśli mówimy o świeckich, których Kościół zaczął doceniać i popierać działalność laikatu, jeśli wreszcie mówimy o jakiś podstawach etyczno-moralnych zmian społeczno-politycznych w naszym kraju – to nie można zapominać o Laskach.
Duch odnowy Kościoła, duch pracy na rzecz niewidomych (ale przy ich wyraźnym udziale partnerskim, a nie tylko na zasadzie działania charytatywnego), duch św. Tomasza, ale i św. Franciszka, którego matka wybrała na patrona zakonu, jest do dziś obecny w Laskach. I właśnie tego ducha, nazwanego od Trójcy Świętej „Triuno” poszukujemy w Laskach, miejscu szczególnym, w reportażu.
O Dziele Lasek, o Zakładzie dla Niewidomych, jego środowisku i korzeniach, opowiada s. Angelika Jose Wiska FSK, Franciszkanka Służebnica Krzyża, a fragmenty notatek matki Elżbiety Róży Czackiej czyta Halina Winiarska.
-
06.09.2021
-
26 min 11 s
-
PODCASTY
Inne z tej kategorii
-
12 odcinków
-
Animalista
535 odcinków -
Z Łosiem przez las
317 odcinkówAudycja przyrodnicza, mówiąca o lesie, zarówno pod kątem jego uroków, edukacji ekologicznej, biologii lasu, jak i jego społecznego znaczenia. W programie również o miejscach historycznych, znajdujących się na obszarach leśnych. Audycja powstaje przy współpracy z Regionalną Dyrekcją Lasów Państwowych w Lublinie (RDLP Lublin), w ramach kampanii promocyjnej Lasów Państwowych „Dla Lasu, Dla Ludzi” i nie tylko.
-
Na psa urok
29 odcinków„Na psa urok” to audycja, w której Karol Kosiorowski edukuje, bawi i tłumaczy, jak komunikować się z psami, budować z nimi dobrą relację