Diagności będą protestowali w piątek w Warszawie. Są oburzeni tym, że od 19 lat nie zmieniła się cena badania technicznego pojazdu. Wciąż wynosi 98 zł.

- Prowadzenie stacji jest dzisiaj po prostu nieopłacalne - mówi prezes Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów Marcin Barankiewicz. - Największe koszty to są koszty pracownicze. Diagności to są specjaliści, którzy muszą spełniać określone prawem wymagania. Z oczywistych względów taka osoba nie zarabia minimalnego wynagrodzenia, a nawet to minimalne wynagrodzenie przez ostatnie 19 lat wzrosło o 463 procent. Sami przedsiębiorcy patrzą z niepokojem, że w przyszłym roku od stycznia będzie rosło - tłumaczy.

   
Cena badania powinna być proporcjonalna do minimalnego wynagrodzenia - uważa Barankiewicz.

- Przy obecnej stawce minimalnego wynagrodzenia 3600 zł brutto można już zapłacić za 36 badań okresowych samochodu okresowego, a jeżeli od stycznia wzrośnie do 4224 zł, to już będzie można zapłacić za 42 badania. Sam koszt tego badania ponoszonego przez kierowcę jest cały czas taki sam - 98 zł brutto - mówi.

   
To nie pierwszy protest diagnostów w ostatnim czasie. W zeszłym roku byliśmy na manifestacji z mikrofonem. Już nie wytrzymujemy - usłyszał nasz reporter.

Uczestnicy piątkowego protestu spotkają się o godz. 11 w pasażu Szymborskiej. Następnie przemaszerują ulicami Emilii Plater, Wspólną oraz Chałubińskiego przed Ministerstwo Infrastruktury. Zamierzają złożyć petycję w sprawie pilnej waloryzacji opłat za badania techniczne na ręce szefa tego resortu Andrzeja Adamczyka.

Czytaj też: Kiedy most na Pragę połączy oba brzegi Wisły? Zamontowano przedostatni element