Wiadomości
Udostępnij:
Ratownik po spotkaniu z rządem: nie da się w półtorej godziny załatwić wszystkiego
-
29.01.2025 14:26
-
Aktualizacja: 17:50 29.01.2025
Nie jestem zadowolony, ale nie da się w półtorej godziny załatwić wszystkiego - tak spotkanie z rządem ocenia Piotr Dymon, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych. Dziś ratownicy medyczni rozmawiali z reprezentantami Ministerstw Zdrowia, Sprawiedliwości oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji. To pokłosie zabójstwa w Siedlcach. Życie stracił 64-letni ratownik medyczny, który pojechał udzielić pomocy podejrzanemu Adamowi Cz.
Na razie bez konkretów, ale z nadziejami na poprawę. Ratownicy medyczni spotkali się z reprezentantami Ministerstw Zdrowia, Sprawiedliwości oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji. Celem spotkanie było wypracowanie rozwiązań, które poprawią bezpieczeństwo przedstawicielom tego zawodu. To efekt tragedii, do której doszło w sobotę w Siedlcach. Podczas udzielania pomocy medycznej 64-letni ratownik medyczny został ugodzony nożem w klatkę piersiową. Podejrzanym w tej sprawie jest 59-letni mężczyzna, który wcześniej wezwał karetkę pogotowia. Ratownik zmarł po przewiezieniu do szpitala.
Jak informuje Piotr Dymon, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych, dziś postulaty były omówione wstępnie, w piątek zaś odbędzie się kolejne spotkanie.
- Ja nie jestem zadowolony z tego spotkania z jednego prostego powodu, bo gdybym był zadowolony, to znaczy, że moja rola się tutaj skończyła, bo nie da się w półtorej godziny tak załatwić wszystkiego. Sytuacja tragiczna, do której doszło, nie powinno do niej dojść. Czy można jej było uniknąć? Ciężko stwierdzić, ale mam nadzieję, że w piątek te rzeczy, które dzisiaj omówiliśmy, będą miały podane rozwiązanie - mówi.
W pierwszej kolejności Ministerstwo Zdrowia ma spełniać postulaty społecznej kampanii edukacyjnej dotyczącej pracy ratowników medycznych, a także obowiązkowych szkoleń z zakresu bezpieczeństwa. Tak wynika ze wstępnych uzgodnień po spotkaniu obu stron z przedstawicielami resortów sprawiedliwości oraz spraw wewnętrznych i administracji.
Ważnym postulatem dla tej grupy zawodowej jest też kwestia zwiększenia kar za napaść na ratownika. Ministerstwo Sprawiedliwości chce jednak najpierw sprawdzić, jak egzekwowane jest obowiązujące prawo. Zgodnie z przepisami za atak na ratownika medycznego grozi do trzech lat więzienia. Analiza dotycząca tej kwestii ma być gotowa w ciągu najbliższych dni.
Specjalny zespół
Ministra Zdrowia na środowej konferencji po spotkaniu resortów zdrowia, sprawiedliwości oraz spraw wewnętrznych i administracji ze środowiskiem ratowników medycznych poinformowała o powołaniu szybko reagującego zespołu. Ma się w nim znaleźć kilka osób, a przewodniczyć zespołowi ma wiceszef MZ Marek KOS. Leszczyna przekazała, że zespół w piątek podsumuje decyzje dot. ratowników medycznych, jakie zapadną w ciągu najbliższych kilku dni, w tym decyzje jakie zostaną podjęte po rozmowie z premierem Donaldem Tuskiem.
- Ustalimy dwie prędkości działania: szybkoterminowe, które wprowadzimy już i natychmiast po to, żeby bezpieczeństwo ratowników było jak największe od zaraz; oraz te działania, które wymagają czy to zmian legislacyjnych, czy zmian w standardzie kształcenia - powiedziała Leszczyna.
Dodała, że sprawdzone zostanie to, na ile kształcenie ratowników, zarówno przeddyplomowe, jak i podyplomowe, w zakresie kursów doskonalących, "odpowiada rzeczywistym potrzebom i daje ratownikom poczucie bezpieczeństwa w czasie wykonywania swoich obowiązków zawodowych".
Postulaty ratowników
Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych Piotr Dymon mówił przed spotkaniem, że liczy na rzetelne propozycje rządzących. Jak wskazywał, chodzi między innymi o zwiększenie liczby osób w zespołach.
- Począwszy od zespołów trzyosobowych, więcej osób do ewentualnej obrony, zmiana przepisów prawnych, żeby ratownik medyczny był funkcjonariuszem, a nie tylko korzystał z ochrony funkcjonariusza, żeby karanie tych sprawców było takie natychmiastowe, a nie kilkumiesięczne. Nie wiem, odzież ochronna, kamizelki, odzież antyprzebiciowa, rękawice takie specjalne. To są rzeczy, które na pewno trzeba wdrożyć i one się nie staną tak jutro. Mam nadzieję, że ministerstwo sobie z tego zdaje sprawę - mówił.
Piotr Dymon dodał, że innym postulatem ratowników medycznych jest polepszenie współpracy z policją.
- Patroli nie ma na tyle, żeby one pojawiły się od razu po wezwaniu. No i mam nadzieję, że ten przycisk pomocy będzie realnie działał, a nie tylko na takiej zasadzie, że bardzo często zdarza się, że ktoś go wciska przez przypadek i dyspozytornia oddzwania i dopytuje. I to też ludzi trochę tam drażni, ale nie do każdego zdarzenia wysyłamy policję, bo nie zawsze ta pomoc jest potrzebna, więc trzeba się po prostu dopytać - wskazywał.
Spotkanie marszałka i wojewody mazowieckiego
Także samorząd Mazowsza szuka rozwiązań, które podniosą bezpieczeństwo ratowników medycznych. Na czwartek zaplanowano spotkanie marszałka i wojewody mazowieckiego.
— Chcemy wprowadzić szybkie interwencyjne działania z szkolenia samoobronne, tak żeby oni byli w stanie samodzielnie się obronić, bo jest taka konieczność, ale także, żeby ta interwencja już medyczna była nagrywana, żeby też odstraszyć potencjalne osoby do tego, żeby nie miały nawet w głowie, w myśli tych niedozwolonych czynów — powiedział wicemarszałek Mazowsza Anna Brzezińska.
Ratownicy wyposażeni zostaliby w tzw. kamerki nasobne, których używają policjanci podczas interwencji.
Tragedia w Siedlcach
Do tragedii doszło w sobotę. Pijany 59-latek podczas libacji alkoholowej miał zaatakować nożem 64-letniego medyka, który mimo reanimacji zmarł w szpitalu. Drugi z ratowników został ranny w nadgarstek.
Adam Cz. trafił do aresztu po tym, jak usłyszał zarzut zabójstwa 64-letniego ratownika medycznego podczas interwencji w Siedlcach oraz napaści na drugiego - 28-latka.
Jak powiedział nam prokurator Arkadiusz Szewczak, podczas niejawnego posiedzenia aresztowego nie wykazał skruchy i nadal zasłania się niepamięcią, choć przyznał się do zarzucanych mu czynów
Adamowi Cz. grozi dożywocie. Najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.
— Sąd w pełni zaaprobował stanowisko prokuratury i zastosował tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy od dnia zatrzymania — powiedział we wtorek po wyjściu z posiedzenia aresztowego prok. Arkadiusz Szewczak z Prokuratury Rejonowej w Siedlcach.
Prokurator wyjaśnił, że u podstaw wniosku prokuratury o areszt legły w zasadzie wszystkie przesłanki ustawowe, „albowiem w pierwszej kolejności podejrzanemu zarzuca się popełnienie zbrodni zabójstwa popełnionej ze szczególnym zamiarem motywacyjnym, co samo w sobie jest już pewnym ewenementem”.
— Dodatkowo zrzuca się mu czynną napaść na drugiego z ratowników medycznych, przy czym w tym przypadku zarzut ten jest powiązany z usiłowaniem co najmniej ciężkiego uszczerbku na zdrowiu — dodał prok. Szewczak
„Wchodziliśmy do niego z policją”
Jak się dowiedzieliśmy, do podejrzewanego wcześniej pogotowie jeździło z policją.
—To nie była pierwsza nasza wizyta u niego, tyle że on zmienił adres zamieszkania. Bo my do tego człowieka jeździliśmy, jak mieszkał na Pułaskiego. I tam zadysponowany został patrol policji. Do niego wchodziliśmy z policjantami. Tutaj, ponieważ to był adres inny, dyspozytor mógł nie wiedzieć — przekazał dyrektor siedleckiego Meditransu Leszek Szpakowski.
Ratownicy boją się pracować
Jak zaznaczył Leszek Szpakowski, siedleccy ratownicy boją się pracować.
— Po pierwsze to próbujemy się wszyscy pozbierać, wspierać moich ludzi, bo oni mnie mówią wprost, oni się boją pracować. To co się wydarzyło, to było przekroczenie jakiejkolwiek granicy i misja, którą my wypełniamy i chcemy wypełniać, wzięła w łeb. Stres pourazowy dotyczy wszystkich i leczenie stresu pourazowego to jest długi proces — tłumaczył.
Poszkodowany został też drugi ratownik, któremu pijany napastnik uszkodził nożem nadgarstek. 28-latek zdecydował się na wsparcie psychologa.
— No jest załamany, potrzebuje wsparcia psychologicznego, ja mu to wsparcie zapewniam. Wspieramy go jak możemy. Zaproponowałem, żeby wziął urlopu parę dni, żeby odpoczął. Młody człowiek, 28 lat, pracuje u nas od półtora roku — dodał Szpakowski.
„Ratownik jest bezbronny”
Zdaniem Szpakowskiego konieczne są zmiany w prawie, bo teraz ratownicy są bezbronni.
— Ratownik jadąc do pacjenta jest bezbronny, bo pacjent ma w domu nóż, siekierę, maczetę, szable. To są rzeczy, które prawo dopuszcza. A my co mamy? My mamy tylko ręce i rękawiczki, i sprzęt medyczny, którym ratujemy — zaznaczył.
Szpakowski dodał, że pomocne mogłyby być kamery czy paralizatory.
— Kamery nasobne, tak jak policja, bo każdy policjant ma za sobą kamerę podczas interwencji, jakieś paralizatory, czy gaz pieprzowy, czy innego rodzaju atrybuty, które mogłyby obronić czy pomóc się obronić ratownikowi, też o tym było mówione — wskazał..
Dyrektor Meditransu uważa też, że potrzebna jest większa świadomość na temat pracy ratowników.
— Kilka takich postulatów, które myślę, że mogą spowodować, że będzie szersza i większa informacja i wiedza społeczeństwa na temat, co robią ratownicy. Niewielka część społeczeństwa wie, jak funkcjonuje ratownictwo medyczne, co to są za ludzie, że muszą kończyć studia, żeby pracować w tym zawodzie, że my tych ratowników szkolimy na okrągło. Mamy najwyższej jakości sprzęt — wyjaśnił.
Problemem są także dwuosobowe zespoły.
Czytaj też: Milion dolarów od Google’a dla dwóch polskich uczelni
Źródło:
Autor:
Przemysław Paczkowski/PL
Kategorie: