W Światowy Dzień Bezdomnych Zwierząt pracownicy schronisk i wolontariusze apelują o przemyślane adopcje i nieporzucanie zwierzaków z błahych powodów.

– Byłoby idealnie, gdyby takie miejsca jak schroniska dla zwierząt, w ogóle nie istniały. Myślę, że i w naszym społeczeństwie to się pomału będzie zmieniało, adopcje staną się przemyślane i na całe życie, nie będzie pozbywania się psów – mówi kierowniczka schroniska Adelina Szczerbińska.

Nasz reporter odwiedził radomskie schronisko, w którym znajduje się 370 psów i 40 kotów, a każde z tych zwierząt ma swoją historię.

Szczególne są koleje losu 12-letniego Beżyka. Pies niemal całe swoje życie spędził u swoich właścicieli, aż zdarzył się wypadek.

– Przeskoczył przez ogrodzenie ze swojego domu i rozerwał sobie nogę, miał szeroką ranę i od razu kwalifikował się od zabiegu. Jego właściciele stwierdzili, że nie stać ich na to leczenie i albo pies zostanie uśpiony, albo przyjdą po innego, na zasadzie wymiany – opowiada Szczerbińska.

Dla zwierząt w schronisku szczególnie trudne są zimowe miesiące. Bez pomocy wrażliwych ludzi trudno byłoby funkcjonować.

– Na szczęście przetrwaliśmy przy bardzo dużej pomocy mieszkańców. Wspierają nas karmą, rzeczami, które są potrzebne do legowisk, lekami – dodaje kierowniczka schroniska.

Pracownicy schroniska proszą mieszkańców i wszystkich ludzi dobrej woli o przynoszenie karmy suchej  i mokrej  dla psów i kotów oraz rzeczy potrzebnych do legowiska.

Czytaj też: Zabytkowa willa na terenie szpitala psychiatrycznego w Radomiu odnowiona