Wiadomości
Udostępnij:
Prezes PIH o handlu w niedzielę: otwarcie supermarketów uderzy w małych sklepikarzy
-
13.06.2024 21:51
-
Aktualizacja: 09:39 14.06.2024
Otwarcie supermarketów w niedzielę uderzy w małych sklepikarzy — prezes Polskiej Izby Handlu Maciej Ptaszyński skomentował w RDC proponowane zmiany w sprawie ograniczeniu handlu. Dzisiaj w Sejmie posłowie zajmowali się projektem nowelizacji ustawy proponowanym przez Polskę 2050. Projekt zakłada wprowadzenie dwóch niedziel handlowych.
W czwartek Sejm zajął się projektem ustawy dopuszczającej handel w dwie niedziele w miesiącu. Zdaniem posłów Polski 2050, autorów projektu, zakaz handlu w niedzielę nie przyczynił się do wsparcia lokalnych sklepów w konkurencji z sieciami handlowymi, był też pretekstem do nadużyć.
Projekt nowelizacji ustawy zakazującej handlu w niedziele został złożony pod koniec marca bieżącego roku. Za pracę w niedzielę przysługiwałoby podwójne wynagrodzenie, a pracodawca miałby obowiązek wyznaczyć pracownikowi dzień wolny, od 6 dni przed do 6 dni po dniu pracy w niedzielę.
Posłuchaj podcastu | Jest sprawa | Propozycja zniesienia zakazu handlu w niedzielę
Prezes Polskiej Izby Handlu Maciej Ptaszyński skomentował proponowane zmiany na antenie Radia dla Ciebie. Jego zdaniem otwarcie supermarketów w niedzielę uderzy w małych sklepikarzy.
— W tym momencie te wyjątki, które pozwalają małym, średnim i mikro przedsiębiorcom otworzyć sklep w niedzielę, dają im szanse na nawiązanie walki konkurencyjnej z tymi molochami, z którymi tak naprawdę w piątki i soboty nie mają szans na nawiązanie walki konkurencyjnej — powiedział Ptaszyński.
Jak zaznaczył w audycji „Jest Sprawa”, proponowane zmiany są niesprawiedliwe.
— Jeżeli ktoś nie otworzy sklepu w jedną czy drugą niedzielę, to w tym momencie klienci pójdą do innych sklepów. Mówiąc obrazowo, dla najbogatszych woda będzie po kostki, dla najmniejszych, woda będzie po szyję — stwierdził.
Zakaz handlu w niedziele
Ustawa ograniczająca handel w niedziele weszła w życie 1 marca 2018 r. Przewidziano w niej katalog 32 wyłączeń.
Zakaz handlu nie obejmuje m.in. działalności pocztowej, jeśli przychody z tej działalności stanowią co najmniej 40 proc. przychodów ze sprzedaży danej placówki. Ponadto nie obowiązuje w cukierniach, lodziarniach, na stacjach paliw płynnych, w kwiaciarniach, w sklepach z prasą ani w kawiarniach. Za złamanie zakazu handlu w niedziele grozi od 1000 zł do 100 tys. zł kary, a przy uporczywym naruszaniu przepisów – kara ograniczenia wolności.
Od 2020 r. zakaz handlu nie obowiązuje jedynie w siedem niedziel w roku: ostatnie niedziele stycznia, kwietnia, czerwca i sierpnia, a także w niedzielę przed Wielkanocą oraz w dwie kolejne niedziele poprzedzające Boże Narodzenie.
Pierwsze czytanie projektu
Kluby PiS i Lewicy wniosły o odrzucenie w pierwszym czytaniu projektu ustawy dopuszczającej dwie niedziele handlowe w miesiącu. Kluby KO, PSL-TD, Polski 2050-TD oraz Konfederacji opowiedziały się za skierowaniem projektu do komisji. Głosowanie odbędzie się podczas następnego posiedzenia Sejmu.
Poseł wnioskodawca Ryszard Petru podkreślił, że obecnie obowiązujące przepisy regulujące handel w niedzielę są niekonsekwentne, ponieważ przewidują 32 wyjątki, z których korzysta 10 tysięcy sklepów, a Polacy i tak kupują w niedzielę, płacąc więcej za zakupy. „Płacimy o 40 proc. więcej w sklepach, które są w ten dzień otwarte. To jest wymierna cena zakazu handlu w niedzielę” - wskazał.
Jak zaznaczył, ustawa z 2018 roku miała sprawić, że małe sklepy będą się rozwijać, tymczasem od tego czasu upadło 30 tys. sklepów. „Zakaz handlu był po to, żeby znikały polskie sklepy, a rozwijały się sieci zagraniczne, bo to one mają pieniądze na promocję zakupów w sobotę. Gdyby zwolennicy zakazu handlu w niedzielę mieli dobre intencje, zakazaliby handlu bez wyjątków” - stwierdził.
Według Petru zakaz handlu w niedzielę doprowadził do upadku 30 tys. lokalnych sklepów, za to przyczynił się do rozwoju sieci handlowych. „W 2015 r. było 3,6 tys. dyskontów. W 2023 r. 5,4 tys. (...) W 2015 roku dyskonty miały 27 proc. rynku spożywczego. Dzisiaj jest to 37 proc." - wyliczył.
W opinii Petru dwie niedziele handlowe w miesiącu zwiększą liczbę miejsc pracy w handlu o 20 tys., zaś roczne obroty branży o 20 mld zł. Dodał, że projekt przewiduje ochronę interesów pracowniczych, „Jeśli projekt zostanie skierowany do pracy w komisji, zorganizujemy wielkie konsultacje społeczne, w trakcie których zostaną wysłuchane wszystkie głosy” - zapewnił.
PiS i Lewica za odrzuceniem projektu
Za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu opowiedziało się Prawo i Sprawiedliwość. Poseł Jan Mosiński przedstawiający stanowisko klub PiS wskazał, że w 2018 roku został wypracowany kompromis, a obowiązująca obecnie ustawa ogranicza, a nie zakazuje handlu w niedzielę. „W chwili obecnej zachowany jest balans między interesem konsumentów, a podmiotami zajmującymi się handlem" - powiedział. Jak dodał, z sondaży społecznych wynika, że większość Polaków nie chce liberalizowania ustawy i zwiększenia liczby niedziel handlowych. "Nowelizacja burzy przyjęty model i ład funkcjonujący od 6 lat (...) Projekt powinien wylądować w koszu i nie być dalej procedowany" - zaznaczył.
Takie samo stanowisko zajęła Lewica. Przemawiający w jej imieniu poseł Arkadiusz Sikora zaznaczył, że niedziela służy do spędzania czasu z bliskimi. „Powinniśmy zakazać handlu we wszystkie niedziele. (...) Winniśmy zwiększyć nadzór nad sieciami, gdzie łamane są prawa pracownicze" - powiedział.
Jak wskazał Sikora, w handlu brakuje 300 tys. pracowników, a zatrudnieni w tym sektorze ludzie są przepracowani. Wprowadzenie handlowych niedziel tylko ten problem pogłębi. „W handlu 70 proc. pracowników to kobiety, wiele z nich to młode matki. Gdzie mają zostawić dzieci w niedziele?” - pytał retorycznie. Zdaniem Sikory, projekt jest szkodliwy społecznie. W imieniu klubu wniósł o jego odrzucenie w pierwszym czytaniu.
Projekt do dalszych prac
Za skierowaniem projektu do dalszych prac w komisji opowiedziała się Izabela Mrzygłocka, reprezentująca klub KO. W jej opinii, mimo upływu lat opinia społeczna jest w sprawie zakazu handlu w niedzielę podzielona. „Pomysł złagodzenia przepisów jest rozwiązaniem, nad którym warto się pochylić. Zyskamy wiedzę, żeby wiedzieć co robić dalej: czy zlikwidować zakaz, czy zaostrzyć przepisy. Klub KO proponuje dalsze prace i dyskusje nad tym projektem" - powiedziała.
Takie samo stanowisko zajęła Polska 2050, w imieniu którego głos zabrała Elżbieta Burkiewicz. Jej zdaniem rząd nie powinien narzucać arbitralnych zakazów, które nie zmieniły sytuacji małych sklepów, a dla wielu osób okazały się niedogodnością. „Kieszenie Polaków są drenowane, a luki prawne wykorzystywane. (...) Nasz projekt jest krokiem do zakończenia tej fikcji" - wskazała.
Za pracami w komisji nad zawartymi w projekcie propozycjami opowiedział się też klub PSL-TD, którego stanowisko przedstawiła Magdalena Sroka. Zwróciła uwagę, że projekt rozszerza uprawnienia pracownicze i zwiększa możliwości wyboru konsumentów.
„Rzeź małych sklepów”
Korzystny wpływ obecnego ograniczenia handlu w niedzielę na małe sklepy zakwestionował Przemysław Wipler występujący w imieniu klubu Konfederacji. „Na tym zakazie zbudowano sieci sklepów należące do dwóch wielkich koncernów" - powiedział. Jego zdaniem obecnie obowiązująca ustawa doprowadziła do „rzezi małych sklepów”. Nastąpiła bowiem automatyzacja handlu, powstało wiele sklepów samoobsługowych bez sprzedawców. Upowszechniła się też sprzedaż przez aplikację. „To robią koncerny, a nie małe sklepy. To można zrobić w niedzielę. (...) Chcieliście dobrze, wyszło jak zwykle" - powiedział, zwracając się do posłów PiS. Konfederacja opowiedziała się za dalszymi pracami nad projektem w komisji.
Podczas debaty głos zabrała również ministra pracy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Według szefowej resortu zwiększenia liczby niedziel pracujących nie chcą ani konsumenci, ani pracownicy, a przede wszystkim pracownice handlu. Dodała, że nie chcą tego także przedsiębiorcy, zarówno mali i średni, jak również więksi. „Co ciekawe, wcale nie chcą tych zmian duże sieci, którym brakuje rąk do pracy. Już teraz muszą dopłacać do niedziel, które są handlowe" - wskazała Dziemianowicz-Bąk. W jej opinii, za zwiększeniem liczby niedziel handlowych są tylko galerie handlowe. „Czy ich interes to istotna potrzeba społeczna? Myślę, że państwo możecie sobie odpowiedzieć sami" - powiedziała.
Głosowanie nad wnioskiem o odrzucenie projektu ustawy w pierwszym czytaniu odbędzie się na następnym posiedzeniu Sejmu.
Czytaj też: Drożej w sklepach przez zmiany w ustawie o niedzieli handlowej? Ekspert odpowiada
Źródło:
Autor:
Jerzy Chodorek/DJ