Przyjechali ratować, zostali zaatakowani. Dwie osoby z zarzutami pobicia ratowników

  • 14.01.2025 11:14

  • Aktualizacja: 13:43 14.01.2025

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba przekazał, że w sprawie pobicia ratowników medycznych w Żółwinie dwóch mężczyzn usłyszało zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego. Grozi im do trzech lat więzienia.

Dwóch mężczyzn usłyszało zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego. Chodzi o pobicie ratowników medycznych. 

Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego „Meditrans” poinformowała że w nocy z soboty na niedzielę ratownicy zostali wezwani do pobitego na imprezie mężczyzny. Pojechali do Żółwina, gdzie w sali wynajętej przez strażaków prywatnym osobom trwała impreza urodzinowa z okazji 40. urodzin jednego z uczestników.

Gdy w obecności żony poszkodowanego mężczyzny ratownicy zaczęli go badać, podszedł do nich jeden z postronnych mężczyzn. Zaczął szturchać ratowników. Gdy jeden z nich zażądał od niego, by nie przeszkadzał mu w ratowaniu zdrowia pobitego pacjenta, mężczyzna wrócił na salę i po chwili wybiegł z grupą 20 rosłych mężczyzn.

W tym samym czasie ratownicy opatrzyli pacjenta i byli w tracie umieszczania go w ambulansie, bo mężczyzna wymagał pilnej diagnostyki tomografem komputerowym i hospitalizacji.

„Napastnicy zaczęli szarpać i popychać ratowników. Sytuacja była na tyle niebezpieczna, że jeden z ratowników przez radio zaczął wzywać pomocy. Gdy usłyszały to obecne na imprezie kobiety, zaczęły odciągać agresywnych mężczyzn od ambulansu” — napisał Meditrans.

Na pomoc ruszyli ratownicy z Milanówka i policjanci. Agresorzy swoją złość przelali na policjantów, z którym zaczęli się szarpać. Na miejsce przyjechały wezwane przez policję posiłki. Akcja zakończyła się zatrzymaniem dwóch najbardziej krewkich osób. Usłyszały one zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego. Grozi im do trzech lat więzienia.

Druhowie poinformowali, że w zdarzeniu tym nie uczestniczył i nie brał udziału żaden członek OSP w Żółwinie. Zaznaczyli, że opisywana impreza miała charakter prywatny. Zorganizowały ją osoby niezwiązane z OSP w Żółwinie w sali przeznaczonej do organizowania imprez okolicznościowych, a nie w remizie OSP Żółwin.

— Tych incydentów agresji na przestrzeni ostatnich lat jest ich znacznie więcej. Niestety nikt nie prowadzi twardych statystyk, ale szacowałbym, że tych incydentów może być na jakieś 10–15 procent. Agresja słowna jest częstym elementem codziennej pracy ratowników medycznych — mówił w Popołudniu RDC rzecznik Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych Jacek Wawrzynek.

W sumie rocznie w całym kraju ratownicy wyjeżdżają do 3,5 mln interwencji.

Ataki na ratowników medycznych

Będziemy domagali się najwyższej możliwej kary dla tych sprawców. Przepisy mówią jasno, że osobie, która narusza nietykalność funkcjonariusza publicznego, obraża go, grozi do 3 lat pozbawienia wolności — mówił Owczarski.

Ratownicy liczą na to, że wszyscy uczestnicy zdarzenia zostaną odpowiednio ukarani.

 Także ci, którzy biernie przyglądali się tej całej historii, ponieważ w momencie, kiedy ratownicy zostali zaatakowani przez grupę 20 mężczyzn, to kobiety towarzyszące tym mężczyznom biernie przyglądały się, jak panowie pokazują swoją męskość. I to jest niedopuszczalne — podkreślił Owczarski.

Rozwiązania systemowe konieczne

Rzecznik Meditransu uważa, że potrzebne są systemowe rozwiązania zapobiegające atakom na ratowników medycznych.

Podobny incydent miał miejsce w grudniu, gdy ratowników zaczął bić mężczyzna, któremu udzielali pomocy, jak się później okazało, był to funkcjonariusz Służby Ochrony Państwa. Owczarski podkreśla, że na takie zachowania trzeba reagować. 

— Historia z soboty pokazuje, że z uwagi na wzrost liczby ataków na ratowników medycznych, które notujemy z każdym rokiem, potrzebne jest jakieś systemowe rozwiązanie dotyczące także szkoleń. Bo dzisiaj ratownicy medyczni, którzy wychodzą do pracy, którzy kończą szkołę, są nieprzygotowani do tego, jak sobie radzić w takich sytuacjach — mówił Owczarski.

Po grudniowym ataku zorganizowano już jedno szkolenie dla ratowników.

Pokazało, że takie szkole są bardzo cenne, ponieważ osobnicy uczyli się jak unikać negatywnych skutków wynikających z takiego ataku. Mówimy także o różnego rodzaju obrażeniach ciała, więc jak minimalizować straty. To jest niezwykle ważne — dodał Owczarski. 

Ratownicy medyczni są funkcjonariuszami publicznymi, za ich pobicie grozi do 3 lat więzienia.

Czytaj też: Gaz od spółki powiązanej z Rosją dla MZA? Rafał Trzaskowski komentuje

Źródło:

PAP/RDC

Autor:

RDC /DJ