Dewocja. "Dzisiaj to pojęcie funkcjonuje w negatywnym rozumieniu"

  • 13.12.2015 22:48

  • Aktualizacja: 13:46 15.08.2022

Czym jest dewocja? Jak traktują to zjawisko poszczególne wyznania? O tym dyskutowali goście "Religii": Bogdan Sadowski - diakon rzymskokatolicki, Piotr Kowalik - edukator z Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN i ks. Karol Długosz z Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce.

- Gdyby ktoś mnie nazwał dewotem, bo bym się ucieszył. Oczywiście to pewna złośliwość. Raczej wiedziałbym, że ktoś to powiedział, żeby mnie nie pochwalić, ale jakoś obrazić, ale generalnie dewocja oznacza pobożność. Jeżeli ktoś mnie nazywa pobożnym, to chyba dobrze - mówi Bogdan Sadowski, diakon rzymskokatolicki.


Dwa znaczenia dewocji 


W dzisiejszych czasach słowo "dewota" ma dwa znaczenia - pozytywne i negatywne. Zdaniem Sadowskiego w 99 proc. przypadków "oznacza negatywną ocenę jakiejś niewłaściwej postawy".


- W historii Kościoła "devotio" była to bardzo pozytywna reakcja. Dzisiaj jest raczej w negatywnej konotacji - twierdzi Sadowski.


Ks. Karol Długosz z Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce zaznacza, że "pobożny" w ewangelickim rozumieniu to osoba święta.


Święty znaczy zbawiony, niekoniecznie kanonizowany tylko taki, który żyje z Bogiem w codzienności i to życie w przyszłości przełoży się na wieczność. Myślę, że człowiek wierzący zawsze będzie religijny, więc to widać. Bałbym się, aby to nie przekładało się w taki negatywny aspekt, że tylko na zewnątrz będzie manifestował swoje przekonania (...). Określiłbym to jako takie przywiązanie do formy, niekoniecznie do żywej relacji z Bogiem - wyjaśnia ks. Długosz. - Wydaje mi się, że to pojęcie funkcjonuje, ale w negatywnym rozumieniu - dodaje.


"Prywatyzacja wiary"


Piotr Kowalik, edukator z Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, tłumaczy, że w języku hebrajskim bardzo dużo aspektów wchodzi w pojęcie "pobożności". Jednak, jak mówi, jest to "absolutnie pochwalane i wskazane".


- Człowiek uduchowiony jest pewnym wzorcem w judaizmie. Niemożliwa jest wiara i codzienna pobożność, której ludzie nie widzą. W tym momencie jest to jakby absolutne zaprzeczenie, czym ma być droga wiary - mówi.


Podkreśla, że obecnie osoby publicznie okazujące swoją wiarę są ośmieszane i sprowadzają na siebie krytykę.


- Dzisiaj ludzie, którzy mocno przeżywają swoją wiarę i nie mogą jej nie okazywać, mówimy tutaj o autentycznych przeżyciach, spotykają się z zarzutem dewocji, który jest kompletnie chybiony. Takim zarzutem, który ma spowodować, żeby gdzieś się ukryli, nie przeszkadzali swoją religijnością tym, którzy nie są zaangażowani religijnie. Moim zdaniem jest to duży problem. To pewna forma dyskryminacji - twierdzi Kowalik.


Pobożność w mediach


- Jak pokazać człowieka pobożnego? Czy media mogą to jakoś zrobić? - dopytuje Robert Łuchniak.


Zdaniem Bogdana Sadowskiego jest to niemożliwe. - Dzisiaj media są tak powierzchowne, że jakiekolwiek pogłębienie poważnego, prawdziwego tematu, tak ważnego dla człowieka jak pobożność, relacja z Bogiem, jest niepotrzebne (...). Co za audycję możemy zrobić o kimś, kto jest pobożny i żyje z Bogiem? (...). To jest nieciekawe. Dużo ciekawsze są rzeczy, które temu przeczą i stąd chyba bardziej popularne jest to negatywne znaczenie - mówi Sadowski.


[audioplayer file="http://www.rdc.pl/wp-content/uploads/2015/12/Religie-13-12-2015-2.mp3" naglowek="Posłuchaj całej rozmowy" float="left" szerokosc="100%"]


Źródło:

RDC

Autor:

KG