Znaczny wzrost liczby zgonów z powodu COVID-19 spowodował, że w stolicy na zorganizowanie pogrzebu trzeba czekać już nawet dwa tygodnie. Największe kolejki tworzą się na cmentarzach starych i tych komunalnych - mówi dyrektor jednego z domów pogrzebowych w Warszawie Jan Szczeciński.
RDC
- Widzimy tendencję wzrostową - mówi wicedyrektor Zarządu Cmentarzy Komunalnych w Warszawie Dariusz Rostkowski. - Na przykład w piątek 14 stycznia mieliśmy 43 pogrzeby na Cmentarzu Komunalnym Północnym. To jest znacząco więcej niż średnia. Średnia jest poniżej 30 - wyjaśnia.
- Problem jest w cmentarzach - mówi Prezes Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego Krzysztof Wolicki. - Ilość wykonywanych pogrzebów ograniczają cmentarze, bo pogrzeby są wykonywane na cmentarzach w ciągu dnia, czyli powiedzmy od godziny 8:00 do 14:00-15:00. Ja sobie nie wyobrażam, żeby przy latarkach pogrzeb się odbywał - dodaje.
- Wpływ na to ma duża umieralność -wskazuje Wolicki. - Od 2001 roku prowadzę takie statystyki. To jest 7 364, a w pierwszym tygodniu grudnia zmarło 12 700, w drugim 12 400. Czyli o 70-80 procent więcej zgonów było, zaczynają się robić kolejki - tłumaczy.
- Największe kolejki tworzą się na cmentarzach starych i tych komunalnych - mówi dyrektor jednego z domów pogrzebowych w Warszawie Jan Szczeciński. - Na cmentarzach komunalnych czeka się na pogrzeb blisko 14 dni, to samo na Cmentarzu Bródzieńskim. Cmentarz Powązkowski to jest od 10 do 14 dni, czyli zbliżyliśmy się z terminem wykonań pogrzebów do tego terminu dwóch tygodni oczekiwania na pogrzeb - wyjaśnia.
- W ciągu najbliższego miesiąca ceny pochówku pójdą w górę - dodaje Szczeciński. - Niestety one na pewno wzrosną. Na dużych cmentarzach już ceny wzrosły, w ciągu najbliższego miesiąca zostaną wywindowane wszędzie - prognozuje.
Do tej pory w związku z zakażeniem SARS-CoV-2, od 12 marca ubiegłego roku, w Polsce zmarły 103 844 osoby.