W piątek w całym kraju utonęło pięć osób - podało Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Oznacza to, że według policyjnych statystyk od 1 kwietnia utonęły 233 osoby.
RDC/PAP
W piątek 26 lipca utonęły dwie osoby w Przystani i Węgorzewie w województwie warmińsko-mazurskim, również dwie w Lubniewicach i w Zielonej Górze w województwie lubuskim i jedna w Rewalu w województwie zachodniopomorskim.
Na Mazowszu zaś, w minioną niedzielę do tragedii doszło w Kuninie w powiecie ostrołęckim. Z rzeki Orz wyłowiono ciało 59-latka. Tylko w ubiegłym roku w regionie utonęło 68 osób.
Głównie mężczyźni
- Zabija przecenianie własnych umiejętności i alkohol (...)Sytuacja na otwartych akwenach jest skrajnie różna od basenów - mówi Marciniak. - Nie znamy dna. Nie wiemy, czy o coś nie zaczepimy, czy nie będą pływały tam wodorosty, jak przepływają ciągi i prądy - dodaje.
Analiza Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego-Państwowego Zakładu Higieny pokazała, że najczęściej toną mężczyźni z wykształceniem zawodowym w wieku od 45 do 59 lat.
Statystyki dobowe obejmują te utonięcia, które zostały zanotowane od północy do końca dnia – od godz. 0.00 do 23.59 w piątek – wyjaśniła w sobotę Bożena Wysocka z wydziału prasowego RCB.
Z 233 utonięć od kwietnia, 170 wydarzyło się od 1 czerwca do piątku – wynika z policyjnych statystyk. Czerwiec pod względem liczby ofiar był najgorszy – utonęło wtedy – według wstępnych danych policji – 113 osób.
W ubiegłym roku w Polsce utonęło 545 osób w tym 77 kobiet. W morzu w 2018 r. zginęło 39 osób, w rzekach 133, w jeziorach 124, w stawach 91, a 38 na zalewach.
Według danych policji w 126 przypadkach przyczyną utonięć był alkohol.