Nieuznany gol rywali zmotywował Legię. Pewna wygrana w Poznaniu
Legia Warszawa ograła na wyjeździe Wartę Poznań 2:0 w meczu 4. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Gole dla mistrzów Polski strzelili Rafael Lopes i Tomas Pekhart. Gospodarze trafili do siatki legionistów w 2. minucie, jednak gol został anulowany po wideoweryfikacji.
Bramki Rafaela Lopesa i Tomasa Pekharta zapewniły Legii drugie zwycięstwo w sezonie. Warta tym razem nie miała atutów, szczególnie w ofensywie, żeby odwrócić losy spotkania i przegrała po raz pierwszych w rozgrywkach.
Pierwsi trafili gospodarzeNiewykluczone, że mecz mógłby potoczyć się inaczej, gdyby gol zdobyty przez Adama Zrelaka już w 70. sekundzie został uznany. Po wymianie podań z Milanem Corrynem, słowacki napastnik w sytuacji sam na sam pokonał Artura Boruca. Po konsultacji z arbitrami VAR Piotr Lasyk bramki jednak nie uznał, bowiem Zrelak, który zainicjował akcję, był na minimalnym spalonym.
Piłkarze Legii mogli odetchnąć, bowiem mecz rozpoczęli nie do końca skoncentrowani. W miarę upływu czas przejmowali inicjatywę i częściej starali się kreować ciekawe sytuacje. Na te kibice musieli jednak czekać przez kolejne pół godziny. Najpierw Ernest Muci z rzutu wolnego sprawdził formę Adriana Lisa. Chwilę później Albańczyk po ładnej akcji trafił w słupek, piłka potoczyła się po linii bramkowej i obrońcy gospodarzy zdążyli wyjaśnić sytuację.
Goście byli coraz bliżej zdobycia gola, lecz Warta też szukała swoich okazji. Po jednej z nich po uderzeniu Łukasz Trałki słupek uratował Boruca od utraty gola.
Skuteczny duetW 39. minucie mistrzowie Polski objęli prowadzenie. Po precyzyjnym dośrodkowaniu Mateusza Hołowni najwyżej wyskoczył Rafael Lopes, który głową pokonał Lisa. W doliczonym czasie gry znów słupek przyszedł w sukurs Borucowi po strzale Aleksa Ławniczaka.
Jedna z pierwszych akcji legionistów w drugiej połowie przyniosła drugą bramkę. Luquinhas wymanewrował poznańską defensywę, podał do Lopesa, a ten krótko wrzucił na głowę Pekharta. Czech takich okazji nie zwykł marnować.
Po stracie drugiego gola tempo meczu spowolniło. Legia nie forsowała tempa, a podopieczni Piotra Tworka nie byli w stanie rozmontować obrony Legii. Goście mogli podwyższyć rezultat - Mahir Emreli minął Lisa, ale z ostrego kąta trafił w boczną siatkę. "Zieloni" odpowiedzieli dwoma niezbyt groźnymi strzałami Mateusza Kuzimskiego i musieli przełknąć gorycz porażki.
Składy:Warta Poznań: Adrian Lis - Jan Grzesik, Aleks Ławniczak, Robert Ivanov, Konrad Matuszewski - Milan Corryn (72. Mateusz Kuzimski), Łukasz Trałka, Szymon Czyż (58. Mateusz Czyżycki), Mateusz Kupczak, Michał Jakóbowski (65. Mario Rodriguez) - Adam Zrelak.
Legia Warszawa: Artur Boruc - Artur Jędrzejczyk, Mateusz Wieteska, Maik Nawrocki - Kacper Skibicki (88. Lindsay Rose), Bartosz Slisz, Andre Martins (88. Jakub Kisiel), Mateusz Hołownia - Rafael Lopes (75. Mahir Emreli), Tomas Pekhart (83. Maciej Rosołek), Ernest Muci (46. Luquinhas).
Po meczu powiedzieli:Piotr Tworek (trener Warty Poznań): -
Trzeci nasz mecz z Legią Warszawa i trzeci przegrany. Żałujemy, że straciliśmy bramki w takich momentach i w takich sytuacjach po dwóch dośrodkowaniach. Jeśli w pierwszym składzie wychodzi Pekhart, to wiemy, że on będzie czerpał korzyść z dośrodkowań. Byliśmy na to przygotowani, ale boisko nas zweryfikowało. Drugą bramkę straciliśmy zbyt wcześnie. W szatni powiedzieliśmy sobie, że musimy zrobić wszystko, by przez pierwsze 15 minut odrobić straty. Wbrew pozorom ten mecz trzymał nas do samego końca; stworzyliśmy kilka sytuacji, mieliśmy dobre fragmenty, ale przeplatane słabszymi momentami.-
Może gdybyśmy pierwsi otworzyli wynik, ten mecz potoczyłby się inaczej. Ale w sporcie nie można gdybać. Trzeba to zrobić. Przegraliśmy 0:2, zasłużenie. Pracujemy dalej, żeby znów wygrać.
-
To było inne spotkanie z Legią niż dwa wcześniejsze w poprzednim sezonie. Ja to widziałem po zespole, byliśmy dobrze przygotowani mentalnie. Mój zespół nabierał tej pewności siebie i zagrał dziś bez kompleksów.
Czesław Michniewicz (trener Legii Warszawa): -
Zaczęliśmy źle, bo już pierwsza sytuacja zakończyła się utratą bramki. Na szczęście dla nas sędziowie sprawdzili te sytuację na +varze+ i ta bramka nie została uznana. Ale było to dla nas duże ostrzeżenie. Później mecz się wyrównał, świetną akcję przeprowadził Ernest Muci, strzelił w słupek. Chwilę później przeprowadziliśmy bardzo ładną akcję, taką jak chcieliśmy, a było ich zdecydowanie za mało. Wykorzystaliśmy przestrzeń, wbiegnięcie Rafy Lopesa i dośrodkowanie Mateusza Hołowni. Do przerwy prowadziliśmy jedną bramką, w szatni powiedzieliśmy sobie, że musimy jak najszybciej strzelić jeszcze jednego gola. Nie zamierzaliśmy bronić tego 1:0, ale wręcz przeciwnie, chcieliśmy atakować. Znów świetna akcja Lopesa, który dostrzegł Pekharta, świetnie dograna piłka na głowę.
-
Warta też miała swoje sytuacje. Nie radziliśmy sobie z długimi wyrzutami z autu, po którym rywal miał słupek. Po rzucie rożnym w pierwszej połowie też słupek nas uratował. W drugiej połowie zagrożenia ze strony gospodarzy już nie było, mecz się uspokoił. Wracamy szczęśliwi do Warszawy.